Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2011, 13:34   #1
Alvaro de Luna
 
Alvaro de Luna's Avatar
 
Reputacja: 1 Alvaro de Luna nie jest za bardzo znanyAlvaro de Luna nie jest za bardzo znany
[Autorski/Ashan] Za króla, wolność, a może Glimbrush

Jesień 999 RSS zapowiadał się nie najlepiej. Wielka wojna pomiędzy Imperium a nowo powstającym mocarstwem na terenie Wolnych Miast zbliżała się długimi krokami. Jednym z nielicznych regionów nie zaangażowanych jeszcze tak jak inne było miasto-państwo Glimbrush na wyspie Hoeth.

Karczma ,,Pod Wesołym Wisielcem'' była miejscem, w którym często przesiadywali najemnicy i awanturnicy szukający jakiegoś zajęcia. Karczmarz był też pośrednikiem między potencjalnymi gośćmi a potencjalnymi pracodawcami, więc przybytek cieszył się ogromnym powodzeniem wśród miejscowych i nowo przybyłych. Ostatnio jednak tu, tak jak i w innych częściach miasta dochodziło do regularnych sprzeczek między zwolennikami lorda Saretha i króla Godryka, które nie raz kończyły się ciężkimi do wyleczenia okaleczeniami. Atmosfera była napięta, pogłębiła to dodatkowo wieść o kradzieży królewskiego miecza i przybicie do portu statku ,,Srebrna Dłoń'', z którego wysiadł ambasador Imperium Jednorożca, hrabia Gustav z Virgil.

Ishdar, Zorbar i Imeneroth Tarkis
-Tylko wierność prawowitemu królowi zapewni nam życie w dostatku- mówił starszy już człowiek do dwóch mężczyzn, którzy musieli przy nim usiąść z powodu braku miejsc w karczmie. Jednym z nich był człowiek w skórzanym pancerzu i z włócznią opartą o ścianę za nim, drugi zaś był krzepko wyglądającym krasnoludem, z pasa którego zwisały kastety zawieszone na rzelaznym łańcuszku, zapinam na klamrę.
-Dzięki jego matce w końcu dziś możemy pić w karczmie nie obawiając się że zza okna nie wskoczy tu jakiś demon!
-Nie pieprz głupot staruchu!- zawołał ktoś z sąsiedniego stolika- To Sareth zamknął tego największego demona na zawsze i ubił Arantira. Stryj mój w Stonehelm był wtedy i może powiedzieć że prawda to!
Znów zapowiadało się na coś, coraz więcej osób dołąnczało się do dyskusji, którą przerwały otwierające się drzwi. Oczom gości karczmy ukazała się elfka nieprzeciętnej urody o dość jasnej karnacji, z łukiem na plecach. Zanim jeszcze zdołała dojść do baru pojawił się też herold w barwach szlachcica na pewno nie pochodzącego stąd.
-Z upoważnienia hrabiego Gustava z Virgil, królewskiego ambasadora w Glimbrush, ogłaszam że dziś wszystkie trunki w mieście są podawane na koszt i chwałę naszego pana, króla Świętego Imperium Jednorożca, Godryka I- niektórzy zaczęli stukać w stoły i wykrzykiwać zawołania chwalące wspaniałomyślność królewska, inni siedzieli po prostu cicho albo zaczęli wychodzić- Osoby stanu szlacheckiego są także zapraszane na zamek lorda Hiermusa, pana Glimbrush i wyspy Hoeth na ucztę organizowaną na cześć ambasadora- herold przerwał, zwinął pergamin, po czym wyciągnął drugi i znowu zaczął czytać:
-Za zgodą lorda Hiermusa, pana Glimbrush i wyspy Hoeth organizuje się zaciąg ochotników do armii jaśnie pana króla Godryka I, władcy Świętego Imperium Jednorożca, pod dowództwem sir Klausa z Księstwa Byka. Chętni stawiać się mogą od dziś wieczora do końca tygodnia. Król obiecał też że zapłaci duża nagrodę w zamian za znalezienia źródła niepokojów na wyspie- herold ukłonił się i wyszedł pospiesznie.
Przez chwilę zapanowała konsternacja, po czym kilku młodszych z wyglądu wyszło, zapewne zgłosić się do punktu poborowego. Rozgorzała gorąca dyskusja. Do stolika gdzie siedzieli krasnolud, człowiek z włócznią i starzec podszedł karczmarz i dał im list.
-Człowiek w kapturze kazał mi go przekazać najemnikom wyglądającym na takich, którzy mają doświadczenie w swoim rzemiośle.
-Ja się nie chce mieszać d takich spraw- powiedział siedzący przy stole zwolennik króla i wyszedł z karczmy.

Triera
Gdy tylko elfka o miodowych oczach zjawiła się w Glimbrush, na ulicy zaskoczył ją człowiek w płaszczu z kapturem, który kazał się zaprowadzić prosto do rzeczy, którą ona miała dostarczyć. Natychmiast poprowadziła go krętymi korytarzami podziemi do celu, gdzie spoczywał obiekt pożądany przez tajemniczego jegomościa. Ten obejżał towar, pokiwał głową i wcisnął jej kopertę i jakąś inną kartkę.
-Teraz nawet nie domagaj się zapłaty, jeśli jednak chcesz pieniędzy, to udasz się pod ten adres na kartce. Znajdziesz tam coś, dzięki czemu będziesz mogła dostać się na przyjęcie do zamku lordowskiego i przekażesz list królewskiemu ambasadorowi. Jeśli zajrzysz do środka, umowa jest nieważna- po wypowiedzeniu tych słów poszedł w głąb korytarzy i tyle go widziała.
 
Alvaro de Luna jest offline