Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2011, 10:43   #4
Witch Elf
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Oto czas, w którym była jedynie uczennicą Mistrza Śmierci przeminął. Opuścił kolegialne mury nazajutrz po oficjalnym zakończeniu nowicjatu. Zostawił po sobie cenne uwagi, wskazówki i czarną różę na stole. Kolejne dni były najbardziej bolesnymi, z którymi przyszło jej się mierzyć. Nigdy nie czuła takiej pustki. Może to była jedynie nostalgia za chwilami, w których widziała w nim prawdziwego opiekuna. Pogrzebała nieprzyjemne myśli głęboko godząc się na to co przyniesie nieprzewidziany los.
Wezwanie Gregoriusa na wyraźną prośbę Mistrza Kolegium przyjęła z ulgą. Od wyjazdu Günthera nie marzyła o niczym innym jak o opuszczeniu Altdorfu. Podczas spotkania w jednej z sali niebios starannie kryła zdziwienie. Miała wyruszyć wraz z innymi wyznaczonymi do zadania magami. Ucieszyła się, że ich sobie względnie przedstawiono. Nie lubiła być stawiana w sytuacji niezręcznej ciszy, gdy kazano jej o sobie opowiadać.
Po poznaniu szczegółów misji powróciła do swojej skromnej komnaty i przygotowała do drogi pakując jedynie najpotrzebniejsze rzeczy.

***
Na szyld tawerny „ Pod Pętlą” spojrzała z lekkim uśmiechem. Odnosiła wrażenie, że nazwa przybytku mogłaby stać się oficjalnym kryptonimem tej tajemniczej misji. Przestąpiła jego progi kierując się bezbłędnie zapachem magii do właściwego pomieszczenia.
Kobieta była zdecydowanie drobnej budowy. Gdy znalazła się w zamkniętym pomieszczeniu jej przyszli towarzysze poczuli wyraźny, specyficzny zapach czarnego kwiatu, który był dość rzadkim znakiem przynależności do Kolegium Ametystu. Zsunęła z delikatnych ramion płaszcz i odsunęła kaptur, spod którego wysypały się jasne jak zboże kosmyki przyciętych równo do ramion włosów. Nastoletnia dziewczyna spojrzała na siedzących przy stole mężczyzn i skinęła oszczędnie zajmując miejsce. Wodziła czarnymi kamykami mocno podkreślonych oczu za krzątającym się gospodarzem. Jej łagodna gładka twarz nie zdradzała żadnych emocji. Wąskie różowe usta poruszały się tylko gdy jadła lub piła, jednak naiwna uwaga o łosorożcowym łajnie zdecydowanie wprawiła ją w bardziej ożywczy nastrój. Uniosła wzrok znad krawędzi kielicha mrużąc oczy w szczerym rozbawieniu. Odstawiła naczynie luzując zapięcie przyległego do ciała skórzanego, czarnego kaftana. Milczała zdejmując krótkie rękawiczki ze smukłych dłoni. Gdy karczmarz ponownie wychynął zza drzwi oznajmiając przybycie powozu, wstała kierując się do okna. Podziwiała przez chwilę elegancki środek transportu. Choć zdecydowanie przypadł jej do gustu z trudem przyznała, że nie należy jednak do najpraktyczniejszych. Zasiadła na powrót z lekko zawiedzioną miną i wyciągnęła z torby podróżnej dziennik i węgielek do pisania wsłuchując się w pierwsze dźwięki rozmowy.
 
Witch Elf jest offline