Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2011, 09:08   #8
Sylverthorn
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
Bal solidnie stracił dobry humor po ujrzeniu wydarzeń na ekranie. Szepty, drobne krzyki, ktoś zemdlał, ktoś inny z epickim rozmachem opuścił salę w przerażeniu. Co ta cywilizacja porobiła z ludźmi, od byle czego dostają świra. Sumerowie by ich zjedli żywcem.

- Panno Brennan, cieszę się że odpowiedziała Pani na zaproszenie. - odezwał się koło niej znajomy głos. To był profesor. - Przepraszam za to co się dziś wydarzyło. Wypadki się zdarzają, mam nadzieję że nie zniechęca to pani?
- Nie jestem z tych, których łatwo przerazić. Gość miał pecha i tyle. - odparła z rezerwą. Zapewne “gościowi” by się ta odpowiedź nie podobała, skoro to jemu urwało kawał ciała, ale Sam niewiele mogła na to poradzić. Nie wiedziała jednak, jak sama by się zachowała na jego miejscu. - Trudno nie zauważyć, że ta wyprawa jest całkiem zorganizowana jak na przysłowiowe polowanie na legendę. Ma pan zespół, statek, sprzęt i coś na kształt pracowni, sądząc po słowach... Maxa, o ile mnie pamięć nie myli. Co pana skłoniło do szukania statku templariuszy akurat, jeśli mogę spytać? - rzuciła niezobowiązującym tonem, wypatrując na twarzy profesora jego reakcji.
- Widzę, że postrzega to Pani troszeczkę ze złej strony. - Profesor uśmiechnął się nieznaczeni - Ja również zostałem zwerbowany do tego projektu. Od początku swej kariery naukowej zajmowałem się okresem wypraw krzyżowych, a zwłaszcza dziejami Pauperes Commilitones Christi Templique Salomonis. Pewnego dnia zgłosił się do mnie przedstawiciel fundacji Hindenberga z prośbą o podjęcie pracy dla nich, dając zapewnienie, że środki nie skończą się, ludzi dobieram sobie sam i to ja nadaję tempo prac. Co powiedziała by Pani na małą wycieczkę do Syrii ? Potrzebuję kogoś z Pani wiedzą i umiejętnościami, do...mmm... jak to pani ujęła … polowania na legendę.
- W takim razie dostał Pan iście oszałamiającą ofertę. - zauważyła z uprzejmym uśmiechem. Ot tak nagle, ktoś od Hindenberga się zrobił rozrzutny? O co w tym mogło chodzić? - Zależy co Pan definiuje jako “małą wycieczkę”. W Syrii jako takiej nigdy nie byłam, więc nawet nie wiem, czy się do czegoś przydam.
- Na pewno się Pani przyda. Tytuł doktora nauk historycznych, już daje spore możliwości, poza tym, ta wycieczka, może okazać się troszeczkę niebezpieczna, a z tego co wiem posługuje się Pani bronią. Na miejscu czekał by nasz człowiek, który służył by jako tłumacz. Potrzebny mi ktoś, kto pomyszkowałby po kilku kościołach, leżących dawniej na szlaku pielgrzymów do ziemii świętej. Ktoś z Pani umiejętnościami. Już na miejscu otrzymała by Pani od naszego człowieka wytyczne co do dalszych działań.
- Tak, dzisiaj trzeba umieć różne rzeczy. - odparła wymijająco. Pomyszkować po kościołach? Łatwe. O ile ktoś nie potrzebuje broni do “troszeczkę niebezpiecznej” wizyty. To było coś więcej. Podejrzenia złożyły się już w solidny stosik. - Żaden problem. - odparła mimo to Samantha, uśmiechając się.
To był najwyraźniej koniec rozmowy z profesorem, zapewne usatysfakcjonowanym jej odpowiedzią. Pokręciła się jeszcze kilka chwil po sali, po czym znudzona poszła do swojego pokoju. Była pewna, że nazajutrz trzeba będzie ruszać skoro świt, sądząc po zapale badacza. Musiała być jako tako wyspana, żeby nie zasnąć w trakcie.
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline