Tłumy ludzi znajdujące się na sali zdawały irytować coraz mniej, z każdą kroplą wypitego, alkoholu etylowego zawartego w szampanie, zmieszanym ze spożytą wcześniej whiskey.
Na stole, w rogu sali bankietowej, Gabriel spoglądał, to na zgromadzone wrzeszczące tłumy, to na ekran swojego laptopa. Nikt nie zdawał sobie sprawy, z tego, że oglądał właśnie film, który wzbudził tyle przerażenia i zamieszania, gdyż bez niczyjego pozwolenia podłączył się na samym początku, do strumienia video i nagrał wszystko do końca. Cały czas zerkając na zapętlony materiał poprosił kelnera o martini z wódką. Sącząc wytrawny napój, starał się ustalić, co tak naprawdę widzi, lecz jego rozmyślania, przerwał nagle głos profesora, który usiadł na krześle naprzeciwko. Na szczęście, nie był w stanie, dostrzec ekranu netbooka, którego pokrywa, po chwili została zamknięta.
- Panie Gray. Mam nadzieję, że pomimo tego co dziś się wydarzyło, nadal pragnie pan z nami współpracować ?
- Wypadki się zdarzają, trochę niefortunnie, że stało się to akurat przed kamerą. Nie mam w zwyczaju zmieniać raz podjętych decyzji. Wie pan coś więcej, na temat tego co się tam właściwie stało?
- Do czasu, aż nie poślemy tam kogoś, kto zbada całą sprawę, nie mogę podzielić się niczym istotnym. Wiemy że pękła stal-linka żurawiku i jeden z naszych ludzi odniósł poważne obrażenia. Panie Gray przepraszam, że tak od razu przejdę do sedna, lecz zapoznając się z pana aktami natrafiłem na coś, co nie daje mi spokoju. Co bardziej by pana satysfakcjonowało praca z ludźmi, czy z komputerami?
- Jeśli chodzi o komputery, to nie znajdzie pan lepszego. Gdyby potrzeba było usprawnić lub naprawić cokolwiek co ma w sobie elektronikę to wie pan do kogo się zgłosić. Znam się również trochę na kryptoanalizie, przykładowo pozwoliłem sobie zerknąć na zabezpieczenia teleinformatyczne hotelu w którym się znajdujemy. Gdybym chciał mógłbym w tej chwili dostać się do całego systemu kamer w ciągu minuty. Zresztą pozostawię im notkę w tej kwestii, wypisując się. No dobrze, dość tych przechwałek, zapewne wie pan to wszystko z moich akt. Co w nich tak pana zaintrygowało?
- Poradził by Pan sobie z zarządzaniem pewną grupą ludzi, prawda ? Chciał bym wykorzystać w większym stopniu możliwości jakie daje współczesna nauka i utworzyć placówkę, zajmującą się wyszukiwaniem i analizą danych, tutaj na lądzie. Podjął by się Pan tego, panie Gray ? Oczywiście pozostawił bym panu wolną rękę co do doboru ludzi, zasobów i miejsca. Sponsor odnosi się niezwykle przychylnie do naszych potrzeb.
- Proszę dać mi kilka dni a z odpowiednia ilością zasobów, dostanie pan placówkę której nie powstydziło by się NASA.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem. Dziękuję Panie Gray.
Wieczór dobiegał końca, lecz myśli nie dawały spokoju, nie pozwalały zasnąć. Podekscytowanie związane z prowadzeniem własnej placówki również robiło swoje. Plany, sprzęt, lokalizacje i ludzie którzy mogliby wziąć udział w przedsięwzięciu, myśli beztrosko przepływały ogromnym strumieniem. Wszystko wirowało od nieludzkich ilości wypitego alkoholu, które wielu zaprowadziłyby pewnie do szpitalnego łóżka. Kilkanaście minut później, potok myśli, zamienił się w majaczenie podświadomości, aż w końcu przyszedł upragniony sen...
Ostatnio edytowane przez Uber : 06-04-2011 o 01:00.
|