Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2011, 21:52   #9
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację


Oczy spoglądające na zebranych w salce ludzi były obojętne i znudzone jak tylko się dało. Wolf omiótł tylko spojrzeniem wszystkich zebranych, ignorując ich zupełnie, ostatecznie zawieszając spojrzenie na cyckach czarodziejki, jako na najbardziej interesującej rzeczy w pomieszczeniu. Rozwalony na krześle, w fantazyjnej pozie „przestańcie pieprzyć i pokażcie co tym razem mam zabić”, ożywił się dopiero kiedy kapłanki mówił o miejscu ich zlecania. No ożywił się, to za duże słowo, oderwał po prostu spojrzenie od biustu magiczki. Na chwilę.

- Słyszałem o tym miejscu - odezwał się nie pytany, dudniącym jak dzwon głosem, wracając do kontemplowania cycków. - Podobno, jest tam tyle złota i skarbów, że jakbym je wszystkie dostał, to mógłbym chlać i ruchać przez jakieś.... – Wolf zamyślił się przez chwilę, skupiony na skomplikowanych obliczeniach - ... trzy zimy. No u was to może ze cztery, bo dziwki tanie macie. O ile by mi się nie znudziły... –

Larson pokiwał mądrze głową, jakby wygłosił właśnie głęboką życiową sentencje, która na stałe wejdzie do kanonów filozofii i literatury.

- Wchodzę w to. –

*****

- Wolf Larson

Przedstawił się, kiedy znaleźli się już w mniejszym towarzystwie. „Starzy towarzysze” już przywykli, nowi mieli się okazję zacząć przyzwyczajać. Wolf odnosił się do wszystkich z góry. Trudno żeby było inaczej, skoro zdarzało mu się widzieć zamkowe bramy, pod którymi musiał się schylać, żeby sobie głowy nie obić. Dwa metry ze sporym okładem robiły swoje. Nie był chodzącą górą mięśni jak barbarzyńca z północy, ale nawet od niego był o głowę wyższy.

Towarzysze podróży zdążyli go poznać jako wiecznie znudzonego rzeczywistością mruka, choć obdarzonego specyficznym, złośliwym i wyjątkowo czarnym poczuciem humoru. Nikomu to nie przeszkadzało, biorąc pod uwagę fakt, że Wolf potrafił jedną ręką podnieść za włosy dorosłego mężczyzną a drugą metodycznie okładać go po ryju, aż straci przytomność. To był świetny trik i wszyscy uwielbiali, kiedy pokazywał go na postojach w karczmach. No, może poza bitym, ale jego nikt nie pytał i sam szybko przestawał protestować.

Wolf nie skomentował pozycji opróżnienia beczułki, bo i po co. On pił już od dłuższego czasu, więc to potraktował jako kontynuację. Zlewając resztę towarzystwa, jak to miął w zwyczaju, podszedł do beczki i podniósł ją do ust. Zębami wyrwał korek, wypluł na podłogę, odchylił głowę i przechylił beczkę, tak aby złoty trunek szerokim strumieniem spływał mu do otwartego gardła. Przy okazji trochę pociekło po brodzie, ale olbrzymowi zdawał się to nie robić różnicy. Całość trwała dobre parę chwil bo „spust” Wolf miał duży. W końcu jednak odsunął beczkę do ust i popatrzył po zebranych.

Powód wzrokiem po wszystkim, z tym charakterystycznym sworzniem kogoś, kto zaraz coś powie i to będzie to COŚ, na co wszyscy czekają cały wieczór. Słowa, które będą wybrzmiewać w ich głowach jeszcze długu. Treści, które można analizować bez końca, za każdym razem odnajdując w nich nowe ukryte idee i znaczenia. Drag, jak w skrócie nazywał swojego starego znajomka, znał to spojrzenie. Dlatego odsunął się profilaktycznie. Wolf tym czasem, nabrał powietrza i...

...beknął tak donośnie, że aż płomienie świeć się zakołysały. Odwrócił się przy tym w stronę płonącego kominka, sprawiając że buchnęła z niego mała kula ognista, osmalając okoliczne meble i osoby.

- Dobre! –

------------------------------------------
[Rzut w Kostnicy: 22]
 
malahaj jest offline