Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2011, 22:54   #5
Thanor
 
Thanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanor nie jest za bardzo znanyThanor nie jest za bardzo znanyThanor nie jest za bardzo znany
Assanar wracał właśnie do pokoju w koszarach dość dumny po tym jak pokonał tylu przeciwników... powiedzmy sobie szczerze że nie było to byle jakie osiągnięcie, bądź co bądź stawał przeciwko elitarnym wojownikom.
-"Powinienem wysłać wiadomość do ojca"- pomyślał gdy siedział już w pokoju.
Marzył o tym by staruszek dowiedział się o jego postawie na turniejach i o tym że zostanie wysłany gdzieś z dala od domu w poszukiwaniu przygód, chłopak rozbujał się trochę w obłokach i coraz bardziej zapominał o tej wiadomości. Po chwili przypomniało mu się że nie otrzymywał od niego wiadomości o tym co się dzieje w jego rodzinnym mieście już dość długo, ostatnia wiadomość brzmiała tak:

"Witaj synku, Mam nadzieje że podoba Ci się w armii, pamiętasz jeszcze starą tawernę którą kiedyś pomagałeś mi prowadzić? Musiałem się jej pozbyć bo nie dawała już takiego zysku co kiedyś... ale nie przejmuj się jakoś dam sobie rade, przecież nie takie przygody miałem za sobą. Odpisz jak najszybciej i opowiedz staruszkowi co tam u Ciebie!"

To był ostatni list od ojca Assanara. Gdy tylko skończył rozmyślać wziął się za pisanie , a gdy jego list był gotowy, włożył to co najpotrzebniejsze do starego skórzanego plecaka, z którym wysłał go ojciec.
Co by wymagało bliższych oględzin? być może te kufle pełne piwa w pobliskiej tawernie? Nie czekając aż wyślą mu zaproszenie udał się do tawerny i zamówił 4 piwa, które aż ociekały pianą. Hehe humorek od razu rzucił się w otchłań jego umysłu, a oczy krążyły po ludziach siedzących do okoła i sprawiały że Assanar śmiał się na głos, co zwracało niekiedy uwagę. Najbardziej "zabójcza" osoba wprawiła go w okropny ból brzucha, mężczyzna który siedząc przy stole chrumkał jak świnia i wydawał się być blisko z takową spokrewniony. Piwo które zamówił było wyśmienite i przyjmowało się całkiem nieźle, więc postanowił że na 4 się nie skończy. Dopijając ostatni kufel kiwnął znacząco ręką w kierunku barmana, który widząc to podesłał do niego jakiegoś młodzieńca.Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć Assanar zalał go falą opowieści o tym jak niegdyś on sam prowadził z ojcem taką tawernę, i że też był takim zalatanym chłopakiem, ale jak twierdził są zalety takiego żywota choć czasem bywa niebezpiecznie. Niedługo potem uznał że ma dość, dokończył ostatni kufel i skierował się chwiejnym krokiem w kierunku wyjścia

Gdy tylko "wybąkał" się z tawerny miał wrażenie, że cały horyzont tańczy dla niego z zachodzącym słońcem na czele, chmury układały się w dziwaczne obrazy, raz widział brodatego krasnala, a drugi gorącą i półnagą elficę. Starał się nie zbłądzić z tego toru przyjemnych ilustracji, co całkiem nieźle mu wychodziło. Assanar z uśmiechem na twarzy kiwał się przed drzwiami Tawerny i przyglądał się wydarzeniom na niebie. Im dłużej wpatrywał się w niebo, obrazy stawały się coraz bardziej przyjemne, za którymś razem niemal otrzeźwiał z miejsca, jedna z chmur obrazowała jego ojca w fartuchu barmana. Kiedyś musiało się skończyć jego bujanie w obłokach więc poszedł do swojego pokoju chwiejnym krokiem i położył na łóżku, które wydawało się być wspaniale wygodne. Usnął jak kamień i tak samo przespał niemal całą noc nie licząc kilku wyjść po wodę.

Gdy był jeszcze w Tawernie rozmyślał o tym całym zadaniu ochraniania dwójki magów... W sumie nie wiedział o nim zbyt wiele, gdyż wszystkich szczegółów miał dowiedzieć się gdy już spotka "wybrańców" jak ich określał. Wiedział że udają się odnaleźć zaginioną kopalnie gdzie niegdyś stacjonowała potężna armia Grummbarzyńców, ale po co tak dokładnie? Tego już nie musiał wiedzieć. Jego zadanie było określone i wymagało od niego tylko wspierania drużyny. Gdy był młodszy słyszał opowieści krążące o wojnie Legionów sprzymierzonych z Grumbarzyńcami, dość często jakiś starzec twierdził, że brał udział w tej wojnie co wywoływało wątpliwości u Assanara lecz i tak lubił słuchać tych historii, mimo iż nie do końca pokrywały się z prawdą. Miał cichą nadzieję że w drużynie nie będzie żadnych "gburów" ani innych pesymistów, chciał nawiązać jak najlepsze stosunki z kompanami choć jeszcze ich nie znał.
 

Ostatnio edytowane przez Thanor : 09-04-2011 o 06:25.
Thanor jest offline