Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2011, 17:21   #6
Garzzakhz
 
Garzzakhz's Avatar
 
Reputacja: 1 Garzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znanyGarzzakhz wkrótce będzie znany
Mimo że było bardzo wcześnie rano, to upał już dawał o sobie znać. Luv wraz ze swym pupilem znaleźli schronienie po drzewami regla dolnego gór. Gór, do których nie wielu odważyło się zapuścić. To tutaj znajdowała się cytadela, którą ostatecznie po wielkiej bitwie zamknięto i nie odbudowano. Mimo że wojska gruumbarzyńców zostały rozbite nadal można było tu spotkać kryjące się w jaskiniach gobliny i ich ludzkich towarzyszy. Luv jednak się tym nie przejmował, potrafił zadbać o siebie jak i również dobrze się skryć w razie potrzeby. Zaczął się właśnie najdłuższy dzień w roku, dzień przesilenia letniego. Często odkąd elf nauczył się władać magią pochodzącą z natury, właśnie w noc po najdłuższym dniu często nawiedzały go tajemnicze sny, niekiedy godne jego rozważań. Tym razem niespodziewanie stało się coś niezwykłego i odmiennego. Mianowicie, z drzewa, nieopodal druida zeszła mała jasno ruda wiewiórka. Jej niezwykła sierść błyszczała się w słońcu, a puszysty ogon niczym mała miotełka zamiatał to w lewo, to w prawo. Najdziwniejsze jednak w stworzeniu było to że miało duże świecące nienaturalnym niebieskim światłem oczy. Stworzonko podbiegło czym prędzej do elfa i bez strachu weszło mu na ręce. Od razu po kontakcie dotykowym z wiewiórką Luv wyczuł płynącą od niej, naprawdę potężną moc magiczną. Młody mężczyzna chciał nawiązać z gryzoniem kontakt mentalny, lecz to, stworzenie odezwało się pierwsze.

- Tyle szukałem, tyle szukałem, aż znalazłem nareszcie kogoś odpowiedniego.., dobrze że w ogóle kogoś znalazłem. Mam dla ciebie ważną wiadomość niezależnie kim jesteś, aczkolwiek duch podpowiada mi że jesteś magiem natury. Takiego jak ty właśnie szukałem. Natura… natura jest w niebezpieczeństwie. Ludzie są w niebezpieczeństwie, ich miasta, ich życie, a wraz z nimi upadnie i świat natury. Wszystko pogrąży się w ogniu. Mój pan widział proroctwo, mój pan zobaczył przyszłość. Czwórka różnych sobie osób wyruszy jeszcze dzisiaj ze stolicy. Będą szli w kierunku miasta zwanego niegdyś Walatahar. Tam spotkają w karczmie krasnoludzkiego wojownika zwanego kowalem. Ruszą na południe aby wypełnić misję, od której zależą losy tej krainy. NIKT z nich nie może zginąć, inaczej wszystko pogrąży się w ogniu. I ty jako kapłan natury musisz dopilnować aby nic im się nie stało. Będziesz musiał pilnować każdego z nich, ich ŻYCIA.
Przez głowę Luva przemknął magiczny obraz. Elf widział w nim dwóch ludzkich mężczyzn, maga i wojownika, jednego krasnoluda, kobietę halling i ludzką kapłankę. Cały obraz był bardzo realistyczny, mężczyzna widział dokładnie twarze ukazanych mu osób. Gdy wszystko znikło ponownie usłyszał głos.

- Moją misję wykonałem, przekazałem ci całą wiadomość, zmarnowałem całą energię życiową, odejdę w objęcia śmierci, teraz wszystko zależy od ciebie, ruszaj do odbudowanego Walatahar, odnajdź tam karczmę „U trzech brodaczy”.
Gdy stworzonko przestało mówić skonało na rękach Luva. Aglamar (stare Walatahar) było trzy dni drogi stąd. Musiał szybko podejmować decyzje.
***

Gdy Assanar otworzył oczy czuł jakby ktoś uderzał go monotonnie kołkiem w głowę. Chłopak zamrugał niepewnie powiekami po czym poczuł silne pieczenie na policzku. Ktoś uderzył go pięścią w twarz. Tym kimś był jego dowódca. Paru znajomych zwlokło go z łóżka i pokopało na podłodze. Następnie zdarto z niego ubranie i wrzucono do zimnej wody. Po chwili wyjęto go z wody i zmuszono do ubioru. Broń i plecak czekały już na niego pod ścianą. Assanar domyślił się o co chodzi, dopiero gdy odezwał się jego mistrz.

- Jak można być takim głupcem i spić się w karczmie w przed dzień wyprawy w imieniu magów. Czy ty tępy psie wiesz kto daje nam pieniądze, kto trzyma całą władzę w swych rękach? Wiesz? PYTAM SIĘ CZY WIESZ ?!
- Zawiodłem się na tobie Assan, mam nadzieję że odbudujesz swój aktualnie splamiony honor na tej wyprawie.

I teraz wszystko było jasne, jakim był głupcem że zapomniał o tak ważnej sprawie. To pycha spowodowana wygraną w jednym z wczorajszych turniejów doprowadziła go do tego. Teraz jednak nie miał czasu na przepraszanie swojego dowódcy, teraz musiał pędzić na zebranie, które zapewne już się rozpoczęło. BYŁ SPÓŹNIONY!
***

Gdy wpadł do komnaty audiencyjnej magów wszyscy byli już tam obecni. Wszyscy patrzyli na niego wrogo, prócz dwójki kobiet. I ten widok mimo wszystko poprawił mu humor. Pierwsza z nich była hallingiem. Mimo tego nie miała kręconych włosów jak większość z tej rasy. Na dodatek była bardzo zgrabna i ogółem ładna. Wzrok nieco drażniły jej nienaturalnie białe włosy. Druga kobieta byłą człowiekiem i najprawdopodobniej kapłanką, ponieważ wyróżniały ją liczne święte symbole. Była szczupła i równie ładna jak i kobieta halling. Niedaleko nich stał mężczyzna, niewysoki lecz bardzo przystojny, jednak jego wyraz twarzy widocznie ukazywał że gardzi takimi jak Assanar. Na środku Sali stał sam wielki arcymag Harmes. Wojownik uderzył włócznią o posadzkę i przyklękając rzekł:

- Witam najszlachetniejszych magów i ich zgromadzonych gości, w imieniu swoim i legionistów, przepraszam za spóźnienie.
- Proszę stanąć obok kapłanki Lothel i czarodziejki Emilly, panie Assanarze.
– odpowiedział podenerwowany Harmes. – dobrze będę kontynuował. Waszym pierwszym zadaniem będzie dotarcie do Aglamaru i spotkanie się z niejakim Khemorinem w „Karczmie u trzech brodaczy”, która należy do tegoż że krasnoluda i jego przyjaciela. Następnie ruszycie na południe, ominiecie od wschodu Małą pustynię, a następnie dojdziecie do południowego pasma gór. Tam podobno znajdować się ma jaskinia, którą macie znaleźć. Na mapie, która znajduje się w księdze niejakiego Ravena znajdziecie mniej, więcej dokładną lokacje. Przewodzić grupą będzie Sylvius – tu starszy mag wskazał na przystojnego mężczyznę. - To on będzie nosił księgę. Dodatkowo dostaniecie magiczny kryształ, który wykrywa ukryte magicznie wrota, jeżeli takowe gdzieś napotkacie. Kryształ także będzie przechowywał Sylvius. Czasami będziemy kontaktować się z wami za pomocą magii aby sprawdzić jak wam idzie. Gdyby jaskinia istniała, postarajcie się ją zbadać, chyba że zagnieździli się w niej gruumbarzyńcy, gobliny, albo gnolle w liczbie znacznie przewyższającą waszą. Wtedy macie się z nami skontaktować, a my zdecydujemy co dalej. Zaraza sprawiła że padło wiele koni dlatego musicie podróżować pieszo, albowiem zbyt dużym wydatkiem byłoby kupno wierzchowców dla was. – W tym momencie mistrz Raziel kiwnął do Emi głową aby dać jej do zrozumienia że to nie koszty dobrych wierzchowców, a skąpstwo innych magów sprawiło że będą podróżować pieszo - to chyba wszystko, misja nie wydaje się trudna, jedynie mogą zaatakować was gruumbarzyńcy lub dzikie zwierzęta, ale większość z was jest wyszkolona by dać sobie radę z takimi zagrożeniami. Pan Khemorin wie już wszystko na temat misji i za pewne czeka na was ze zniecierpliwieniem. Myślę że od Aglamaru on wraz Sylviusem i ewentualnie Emilly będą podejmowali ważne decyzję. Wiadomości o sobie nawzajem dostaliście wczoraj, tylko od was zależy czy poznacie sie lepiej. Ruszajcie, to wszystko, niech sprzyjają wam… bogowie.

***
I tak po krótkim pożegnaniu, drużyna ruszyła późnym rankiem zostawiając za plecami wrota stolicy i otaczające ją pola uprawne. Czekały na nich trzy dni drogi, chyba że będą wędrować także i nocą. Tak czy inaczej będą mieli dużo czasu aby się poznać.

Postać Oktawiusa zostaje wprowadzona do gry. Jeżeli planujecie wspólne rozmowy to najlepiej jeżeli będą się one odbywać w googledocs, lin podałem w komentarzach.
 
Garzzakhz jest offline