Słońce prześwitywało przez świerzo wyprane firanki. Kazuhiko wbiegł do kuchni i wykradł ciastko z talerza po czym ulotnił się myśląc, że nie widzę co zrobił. Uśmiechnęłam się do siebie i dalej kroiłam warzywa. Przygotuję dla Ryutaro ryż z warzywami, który tak lubi. Niegługo powinien być w domu. Może pójdziemy na spacer do parku, wszyscy razem. Niedługo lato się skończy, więc trzeba korzystać z dobrej pogody. No nie, znowu spadł mi nóż...
...Jedząc obrzydliwą, bezsmakową papkę przypomniałam sobie jak jeszcze niedawno byłam szczęśliwa. Tamten dzień był cudowny. Mąż przyniósł mi wielki bukiet kwiatów a potem poszliśmy na spacer. Czy takie szczęśliwe czasy jeszcze kiedyś powrócą?
Najbardziej martwi mnie jak to wszystko zniesie mój syn. Chciałabym być z nim w nocy, ale jest już na tyle duży, że nie potrzebuje matki. Tak w każdym razie mówią, ale ja wiem, że powinnam przy nim być. Przysiadłam się do Shige i Hanae. Skoro się nudzić, to razem.
- Wiecie, mam nadzieję, że w końcu to wszystko jakoś zorganizują. Nie ma szans, że szybko stąd wyjdziemy. Mogliby stworzyć namiastkę szkoły, przynajmniej miałabym co robić.
Patrzyłam w dal, na szarą ścianę, wcale jej nie widząc. Może pójdę do kogoś z tym pomysłem szkoły? Ale do kogo? Muszę to dobrze przemyśleć.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |