Głębokie lasy, wieczór
Coraz szybciej zapadał zmierzch. Matecznik był dzisiaj niespokojny. Trudno się dziwić. W jego sercu trwała przecież walka.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KXVtpOHQqvY[/MEDIA]
Borack
Masywny ork odwrócił się w głąb młodnika i uczynił niedbały gest lewą dłonią. Jak na komendę pojawiły się kolejne pokraczne sylwetki orków. To nie był zwiadowca za jakiego początkowo uważał go półelf. To był hegemon tej bandy.
Borack w napięciu liczył przeciwników. Dwóch, czterech... pięciu! W sumie orków było pięciu. Wychynęli szybko z brzozowego młodnika. Niemal bezszelestnie. Ubrani w utwardzone skóry. Każdy z zakrzywioną szablą w dłoni. To była obmyślana zasadzka.
Ruszyli w miarę równą kupą w kierunku szamana, gdzie już rozpoczęła się walka. Dwóch orków właśnie przebiegało nieopodal kryjówki elfa. W zasięgu jego ręki. Nie namyślając się więcej, Borack kocim skokiem dopadł bliższego napastnika i wbił mu nóż głęboko w plecy. Obaj runęli z łoskotem na ziemię, przeturlali się i wpadli w krzaki leszczyny, aż się zakotłowało. Drugi ork, zaalarmowany odgłosem, zawrócił i z rykiem ruszył na Boracka. Zamachnął się szablą na niego, ale ściął tylko małe drzewko - półelf pewnie uniknął ciosu... krople dziwnej mazi z szabli padły nieopodal.
Virana
Zaklęcie podziałało wyjątkowo skutecznie. Lata szkoleń w Szkole Czarodziejek w Axen nie mogły zawieść w krytycznej sytuacji. Płynnie i z wprawą czarodziejka de Noth zakończyła inkantacje zaklęcia.
Efekt był zadowalający, choć niezbyt efektowny. Szaman po prostu przestał wyśpiewywać mroczne wersety. Zamilkł. Rozejrzał się tylko wokół w ogłupieniu, nie rozumiejąc co się w ogóle stało. Ale dostrzegłszy źródło swego niepowodzenia, wbił w Viranę nienawistne spojrzenie i począł ponownie mamrotać swą plugawą litanię...
Ash nazg kurruk - złorzeczył, ale nie skończył...
Widar
-
Ash nazg kurruk. Strzała trafiła celu. Bogini Delibe widocznie przyjęła ofiarę z pierworodnego Widara. Grot przebił prawą rękę orczego czarownika, który wydał przeciągły skrzek i cofnął się parę kroków do tyłu, wijąc z bólu i kuląc w sobie. Tylko dzięki temu zdołał cudem uniknąć oszczepu Oktawiusa, który ze świstem wbił się dwa kroki przed nim, prawie na stopę w rozmiękłą od deszczu ziemię.
Cztery uderzenia serca później Aler Terez, Wolf Larson, Creap aep Crack
Było ich trzech, w każdym z nich płynęła inna krew...
a napastników było tylko dwóch. Kompani błyskawicznie i bezlitośnie stłamsili orków. Zmusili do obrony przed gradem ciosów. Creap szybko przeszedł słabą gardę wielkiego napastnika i wbił mu topór w splot słoneczny.
Aler jednocześnie zmiażdżył mu swoim morgensternem prawe udo. Ork tak jak stał padł martwy. Zanim upadł, już nie żył.
Wolf też nie próżnował. Uniknął zdradzieckiego ciosu drugiego z orków, który zastąpił mu drogę. I po prostu wbił mu miecz pod gardło, aż sztych wyszedł mu gdzieś z tyłu za kręgiem szyjnym. Jego głowa trzymała się tylko na skórze. Chwilę później orcze truchło leżało u stóp Wolfa.
Został im sam szaman. Bezbronny staruch. Wystarczyło go tylko zabić.
Oktawius
Oszczep chybił celu za sprawą Widara. To było nieważne. Ważne, że szaman został trafiony i nie rzucił zaklęcia. Oktawius przez swój manewr został nieco z tyłu za trójką wojowników i teraz deptał im po piętach.
Na szczęście! Gdy wydawało się, że walka jest prawie skończona i zaraz czarownik padnie martwy, z krzaków po prawej stronie wypadło trzech orków, którzy skoczyli na plecy Creapowi, Alerowi i Wolfowi.
Aler dostał w głowę, aż się zatoczył. Gibki jak młody żbik Creap szczęśliwie zdołał uniknąć ciosu szabli.
Oktawius nie wahał się dalej. Skoczył do diabelnie zwinnego orka, który właśnie zamierzał się na barczystego Wolfa i po prostu rąbnął go w parszywy łeb, aż wokół prysnęła czarna jucha.
Teraz było czterech kompanów i dwóch orków...
Draugdin
To była prawdziwa amatorszczyzna. Tylko dzięki sile i bojowej wprawie kompanów udało się im przeżyć orczą zasadzkę. Ale jak długo fortuna może sprzyjać tylko jednej stronie? - pomyślał Draugdin.
W tym samym momencie Fungi szarpnął go za ramię, prawie wyłamując rękę ze stawu.
-
Duvvelsheyss! Najemniku! Za nami! Strzelaj, morduj ich, a nie gap się na tamtych straceńców, tylko z tamtymi zrób coś krwwa mać! - wrzasnął.
Draug już chciał w krótkich żołnierskich słowach zbesztać krasnoluda, lecz mimowolnie się odwrócił i...
-
O żesz Fungi, ja Cie pier... - tylko wyszeptał w kierunku przewodnika.
Szybko wymierzył i strzelił w bandę pięciu orków, którzy właśnie z rykiem nadbiegali z przodu gościńca.
Bełt kuszy Drauga, śmignął tuż nad głową szarżującego Fungiego, wyprzedził go i powalił jednego z orków na ziemię. Czterech plugawców nacierało nadal. Trzej z nich ominęli Fungiego. Polecieli dalej, przez kałuże, wprost na Viranę i stojącego za nią Widara.
===
Aler Terez: minus 2 punkty do Kondycji
Wszyscy BG: wykonajcie 1 rzut na WB i 5 rzutów k6