Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2011, 18:19   #37
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Głębokie lasy, wieczór

Coraz szybciej zapadał zmierzch. Matecznik był dzisiaj niespokojny. Trudno się dziwić. W jego sercu trwała przecież walka.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KXVtpOHQqvY[/MEDIA]

Borack

Masywny ork odwrócił się w głąb młodnika i uczynił niedbały gest lewą dłonią. Jak na komendę pojawiły się kolejne pokraczne sylwetki orków. To nie był zwiadowca za jakiego początkowo uważał go półelf. To był hegemon tej bandy.

Borack w napięciu liczył przeciwników. Dwóch, czterech... pięciu! W sumie orków było pięciu. Wychynęli szybko z brzozowego młodnika. Niemal bezszelestnie. Ubrani w utwardzone skóry. Każdy z zakrzywioną szablą w dłoni. To była obmyślana zasadzka.
Ruszyli w miarę równą kupą w kierunku szamana, gdzie już rozpoczęła się walka. Dwóch orków właśnie przebiegało nieopodal kryjówki elfa. W zasięgu jego ręki. Nie namyślając się więcej, Borack kocim skokiem dopadł bliższego napastnika i wbił mu nóż głęboko w plecy. Obaj runęli z łoskotem na ziemię, przeturlali się i wpadli w krzaki leszczyny, aż się zakotłowało. Drugi ork, zaalarmowany odgłosem, zawrócił i z rykiem ruszył na Boracka. Zamachnął się szablą na niego, ale ściął tylko małe drzewko - półelf pewnie uniknął ciosu... krople dziwnej mazi z szabli padły nieopodal.

Virana

Zaklęcie podziałało wyjątkowo skutecznie. Lata szkoleń w Szkole Czarodziejek w Axen nie mogły zawieść w krytycznej sytuacji. Płynnie i z wprawą czarodziejka de Noth zakończyła inkantacje zaklęcia.
Efekt był zadowalający, choć niezbyt efektowny. Szaman po prostu przestał wyśpiewywać mroczne wersety. Zamilkł. Rozejrzał się tylko wokół w ogłupieniu, nie rozumiejąc co się w ogóle stało. Ale dostrzegłszy źródło swego niepowodzenia, wbił w Viranę nienawistne spojrzenie i począł ponownie mamrotać swą plugawą litanię... Ash nazg kurruk - złorzeczył, ale nie skończył...


Widar

-Ash nazg kurruk. Strzała trafiła celu. Bogini Delibe widocznie przyjęła ofiarę z pierworodnego Widara. Grot przebił prawą rękę orczego czarownika, który wydał przeciągły skrzek i cofnął się parę kroków do tyłu, wijąc z bólu i kuląc w sobie. Tylko dzięki temu zdołał cudem uniknąć oszczepu Oktawiusa, który ze świstem wbił się dwa kroki przed nim, prawie na stopę w rozmiękłą od deszczu ziemię.


Cztery uderzenia serca później

Aler Terez, Wolf Larson, Creap aep Crack

Było ich trzech, w każdym z nich płynęła inna krew...
a napastników było tylko dwóch. Kompani błyskawicznie i bezlitośnie stłamsili orków. Zmusili do obrony przed gradem ciosów. Creap szybko przeszedł słabą gardę wielkiego napastnika i wbił mu topór w splot słoneczny.
Aler jednocześnie zmiażdżył mu swoim morgensternem prawe udo. Ork tak jak stał padł martwy. Zanim upadł, już nie żył.
Wolf też nie próżnował. Uniknął zdradzieckiego ciosu drugiego z orków, który zastąpił mu drogę. I po prostu wbił mu miecz pod gardło, aż sztych wyszedł mu gdzieś z tyłu za kręgiem szyjnym. Jego głowa trzymała się tylko na skórze. Chwilę później orcze truchło leżało u stóp Wolfa.

Został im sam szaman. Bezbronny staruch. Wystarczyło go tylko zabić.


Oktawius

Oszczep chybił celu za sprawą Widara. To było nieważne. Ważne, że szaman został trafiony i nie rzucił zaklęcia. Oktawius przez swój manewr został nieco z tyłu za trójką wojowników i teraz deptał im po piętach.
Na szczęście! Gdy wydawało się, że walka jest prawie skończona i zaraz czarownik padnie martwy, z krzaków po prawej stronie wypadło trzech orków, którzy skoczyli na plecy Creapowi, Alerowi i Wolfowi.
Aler dostał w głowę, aż się zatoczył. Gibki jak młody żbik Creap szczęśliwie zdołał uniknąć ciosu szabli.

Oktawius nie wahał się dalej. Skoczył do diabelnie zwinnego orka, który właśnie zamierzał się na barczystego Wolfa i po prostu rąbnął go w parszywy łeb, aż wokół prysnęła czarna jucha.
Teraz było czterech kompanów i dwóch orków...

Draugdin

To była prawdziwa amatorszczyzna. Tylko dzięki sile i bojowej wprawie kompanów udało się im przeżyć orczą zasadzkę. Ale jak długo fortuna może sprzyjać tylko jednej stronie? - pomyślał Draugdin.
W tym samym momencie Fungi szarpnął go za ramię, prawie wyłamując rękę ze stawu.

- Duvvelsheyss! Najemniku! Za nami! Strzelaj, morduj ich, a nie gap się na tamtych straceńców, tylko z tamtymi zrób coś krwwa mać! - wrzasnął.

Draug już chciał w krótkich żołnierskich słowach zbesztać krasnoluda, lecz mimowolnie się odwrócił i...

- O żesz Fungi, ja Cie pier... - tylko wyszeptał w kierunku przewodnika.

Szybko wymierzył i strzelił w bandę pięciu orków, którzy właśnie z rykiem nadbiegali z przodu gościńca.
Bełt kuszy Drauga, śmignął tuż nad głową szarżującego Fungiego, wyprzedził go i powalił jednego z orków na ziemię. Czterech plugawców nacierało nadal. Trzej z nich ominęli Fungiego. Polecieli dalej, przez kałuże, wprost na Viranę i stojącego za nią Widara.






===


Aler Terez: minus 2 punkty do Kondycji
Wszyscy BG: wykonajcie 1 rzut na WB i 5 rzutów k6
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 15-04-2011 o 21:11.
kymil jest offline