WÄ…tek: Psy Wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2011, 22:10   #5
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Zamiast wyrywać się z taktycznymi mądrościami, Moser uważnie oglądał przyszłe pole bitwy, zapamiętując ukształtowanie terenu, zgrupowania zielonych i gęstość oraz granicę lasu, przez który przyjdzie mu przejechać.

Gdy padł rozkaz, Kurt zasalutował niedbale i odszedł do swoich ludzi.
Dziwna była to banda. Jeźdźcy bardziej przypominali bandytów, niż żołnierzy, tak wyglądem, jak zachowaniem.
Nosili ciemne stroje, pobrudzone skórzane pancerze, a w sakwach mieli tuniki i płaszcze pozszywane z kawałków materiałów o różnych odcieniach zieleni i brązu.
Ich miecze, noże i sztylety miały matowe ostrza. Przyglnęło też do nich przezwisko "brudasy", powtarzane jdnak tylko za ich plecami, z powodu wiecznie niedomytych pozostałości po smalcu zmieszanym z sadzą na twarzach.
Na popasach rozkładali się z dala od innych i wyraźnie dawali do zrozumienia, że nie mają ochoty nawiązywać przyjaźni z resztą żołnierzy.
Nikt nie wiedział skąd wzięli się w Jargarze, może poza Wagnerem. Ale i ten nie był skory do dzielenia się tą wiedzą.

- Każ się ludziom szykować, Franz. - warknął do swojego kaprala.
- Idziemy pierwsi?
- Pytasz, jakbyś nie wiedział.
- Lasem?

Moser skinął głową, dociągając popręg siodła. Wsadził stopę w strzemię i wspiął się na grzbiet konia.
Po chwili wszyscy jego ludzie byli już gotowi. Skupili się wokół niego, słuchając instrukcji.
- Wejdziemy w las, najpierw nieco w głąb, potem już rysią dookoła. Z drugiej strony będzie otwarta przestrzeń i trakt, na który wjedziemy, żeby przekonać zielonych, że nadciągamy z drugiej strony. Jazda!

- Omijamy czy rozwalamy? - zapytał Franz, razem z Moserem stojąc na skraju lasu, gdzie przyglądali się krążącym bez celu wilczym jeźdźcom.
- Ominięcie zajmie nam za dużo czasu. I nie chcę ich mieć za plecami. Wyrżniemy w przelocie, może uda się na tyle szybko, że reszta nie zauważy. Rozdzielamy się: bierz swoją drużynę i jedźcie kolumną z prawej, ja ze swoją pojadę lewą, weźmiemy ich w kleszcze i przy odrobinie szczęścia żaden nie zwieje.
- Gotowi?
- Gotowi.

Moser spojrzał raz jeszcze, splunął.
- Naprzód!
Chwilę później z lasu wypadły dwie kolumny jeźdźców.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline