Zamiast wyrywać się z taktycznymi mądrościami, Moser uważnie oglądał przyszłe pole bitwy, zapamiętując ukształtowanie terenu, zgrupowania zielonych i gęstość oraz granicę lasu, przez który przyjdzie mu przejechać.
Gdy padł rozkaz, Kurt zasalutował niedbale i odszedł do swoich ludzi.
Dziwna była to banda. Jeźdźcy bardziej przypominali bandytów, niż żołnierzy, tak wyglądem, jak zachowaniem.
Nosili ciemne stroje, pobrudzone skórzane pancerze, a w sakwach mieli tuniki i płaszcze pozszywane z kawałków materiałów o różnych odcieniach zieleni i brązu.
Ich miecze, noże i sztylety miały matowe ostrza. Przyglnęło też do nich przezwisko "brudasy", powtarzane jdnak tylko za ich plecami, z powodu wiecznie niedomytych pozostałości po smalcu zmieszanym z sadzą na twarzach.
Na popasach rozkładali się z dala od innych i wyraźnie dawali do zrozumienia, że nie mają ochoty nawiązywać przyjaźni z resztą żołnierzy.
Nikt nie wiedział skąd wzięli się w Jargarze, może poza Wagnerem. Ale i ten nie był skory do dzielenia się tą wiedzą. - Każ się ludziom szykować, Franz. - warknął do swojego kaprala. - Idziemy pierwsi?
- Pytasz, jakbyś nie wiedział.
- Lasem?
Moser skinął głową, dociągając popręg siodła. Wsadził stopę w strzemię i wspiął się na grzbiet konia.
Po chwili wszyscy jego ludzie byli już gotowi. Skupili się wokół niego, słuchając instrukcji. - Wejdziemy w las, najpierw nieco w głąb, potem już rysią dookoła. Z drugiej strony będzie otwarta przestrzeń i trakt, na który wjedziemy, żeby przekonać zielonych, że nadciągamy z drugiej strony. Jazda! - Omijamy czy rozwalamy? - zapytał Franz, razem z Moserem stojąc na skraju lasu, gdzie przyglądali się krążącym bez celu wilczym jeźdźcom. - Ominięcie zajmie nam za dużo czasu. I nie chcę ich mieć za plecami. Wyrżniemy w przelocie, może uda się na tyle szybko, że reszta nie zauważy. Rozdzielamy się: bierz swoją drużynę i jedźcie kolumną z prawej, ja ze swoją pojadę lewą, weźmiemy ich w kleszcze i przy odrobinie szczęścia żaden nie zwieje.
- Gotowi?
- Gotowi.
Moser spojrzał raz jeszcze, splunął. - Naprzód!
Chwilę później z lasu wypadły dwie kolumny jeźdźców.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |