Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2011, 13:23   #16
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Podróż okazała się bardziej męcząca niż Samantha przypuszczała. Krótki sen, dwanaście godzin w drodze i na koniec jazda w koszmarnych warunkach po jeszcze gorszej drodze poważnie nadszarpnęła kondycję dziewczyny. Nigdy nie była siłaczką zresztą nic dziwnego przy jej drobnej budowie. Mężczyźni często się śmiali, że ma tak wąska talię, ze można by ją objąć dłońmi. To oczywiście było przesadą, ale niezbyt wielką. Rzeczywiście była bardzo szczupła, a jej figura wywoływała zazdrość u większości scenicznych koleżanek i nie tylko.
Dawno już też odzwyczaiła się od noszenia własnych bagaży, pewnie z tego powodu tak niefrasobliwie zapakowała wielką walizkę, która okazała się straszliwie ciężka, zwłaszcza kiedy trzeba ją było nieść w deszczu przez dłuższy czas.

Dlatego po przybyciu do tawerny przede wszystkim miała ochotę na odrobinę relaksu, a cóż może bardziej odprężyć kobietę niż przyjemna, aromatyczna kąpiel?
Zamiast więc wykazać zainteresowanie serwowanym menu, uśmiechnęła się uprzejmie do właścicielki i zdejmując zupełnie przemoczony płaszcz powiedziała:
- O wiele bardziej niż o kolacji marzę o ciepłej kąpieli. Nie sądzę bym mogła na te luksusy liczyć o tej porze w jakimś wynajętym na odludziu domu. Więc jeśli zapewnią mi państwo, porządną balię, gorąca wodę i miękkie łóżko zostaję tutaj na noc.
- Oczywiście
- gospodyni rozpromieniła się. - Nasza łazienka ma dużą wannę. Możemy nagrzać wody. Za godzinę kąpiel będzie gotowa. A co do jedzenia. Polecam pyszną rybę. Robiona według starego przepisu mojej babci.
- Cudownie!
- Czarnowłosa kobieta wyglądała na bardzo zadowoloną - W takim razie proszę mi wskazać drogę do pokoju. Czy ktoś może zanieść mój bagaż? - Skinęła dłonią w kierunku sporej walizki i pudła na kapelusze. Nie miała ochoty taszczyć tego po schodach sama. Po ostatnich przeżyciach była wykończona. Od jazdy tym koszmarnym gruchotem i trzymania się z całych sił ławki by nie spaść, bolały ją dłonie i nadgarstki.
- Wezmę to od panienki - zaoferował się usłużnie właściciel.
- Dziękuję. - Samantha obdarzyła go jednym ze specjalnych spojrzeń Dalii. Zazwyczaj wywoływało piorunujące wrażenie na przedstawicielach rodzaju męskiego, a i niektórym kobietom trudno się mu było oprzeć. Ruszyła za mężczyzną po schodach powolnym, rozkołysanym krokiem, który idealnie eksponował jej biodra obciągnięte czarną, obcisłą spódnicą.
Zdawała sobie sprawę z drapieżnych spojrzeń mężczyzn w sali, które odprowadzały ją na górę. To była część gry, którą uwielbiała. Zawsze lubiła igrać z ogniem, a aktorstwo było dla niej czymś więcej niż tylko sposobem na zdobywanie pieniędzy. To była część jej osobowości. Mroczna część natury, która nieraz sprowadzała na nią kłopoty.

Pokój był nieduży i raczej skromnie umeblowany, jak na 3-osobowe pomieszczenie. Łóżka zwykłe, dość wąskie, z szerokimi poręczami. Szafa na ubrania. Stolik. Ale było ciepłe i suche, chociaż bębnienie deszczu w szyby i w dach troszkę niepokoiły.
- Z widokiem na klify - powiedział Virgill stawiając walizki.
Samantha rozejrzała się po otoczeniu. Dawno już nie przebywała w tak spartańskich warunkach. Odruchowo podała mężczyźnie napiwek za wniesienie bagażu. Trudno się było wyzbyć pewnych przyzwyczajeń, a właściciele hoteli w których zazwyczaj nocowała raczej nie nosili walizek swoich gości.
- Dziękuję. Teraz chciałabym zostać sama. - powiedziała wymownie wskazując na drzwi.
Mężczyzna postawił bagaże na podłodze i bez słowa opuścił pomieszczenie.

Nareszcie miała chwilkę spokoju i samotności. Rozwiesiła mokry, wełniany płaszcz na jednym ze znajdujących sie w pomieszczeniu krzeseł i opadła na łóżko, wyciągając się na nim z rozkoszą. Choć za wąskie jak na jej gust, było całkiem wygodne i co ważniejsze pachniało czystością.

Kiedy trochę odetchnęła, wstała i podeszła do okna. Zrobiło się już całkiem ciemno i nawet jeśli był za nim porywający widok, teraz rozmywał się całkowicie w czerni nocy. Dodatkowo deszcz przesłaniał wszystko. Tylko od czasu do czasu snop z niewidocznej z jej pokoju latarni, przebijał się przez gęstą i mokrą ciemność. Nagły dreszcz przebiegł jej po plecach.
Powoli zdjęła resztę ubrania i założyła swój ulubiony szlafrok z czerwonego jedwabiu. Wtedy niespodziewanie złożył jej wizytę Solomon. Nie rozmawiali ze sobą od dziesięciu lat, a i wtedy nie mieli wiele wspólnego, przecież chrześniak Adriana był od niej dziesięć lat starszy i nie miał ochoty zadawać się ze smarkulą. Ostatnie lara wyrównały różnice wieku. Ona nie była już dzieckiem, on był tylko trochę dojrzalszym mężczyzną.
Mimo że rozmowa poruszyła smutne struny w jej duszy, Samantha cieszyła się z niej. Tak niewielu na świecie ludzi mogła zaliczyć do przyjaciół. Miała nadzieję, że Solomon okaże się jedną z nich.

Niedługo po jego wyjściu zjawiła się córka właścicieli. Miła, choć nieco wystraszona dziewczyna i oznajmiła, że kąpiel jest już gotowa. Zaprowadziła nawet Sam do znajdującej się na końcu korytarza całkiem ładnej łazienki z dużą wanną i pokazała gdzie znajdują się ręczniki, a także ku zaskoczeniu i zadowoleniu kobiety, bo nie spodziewała się luksusów na tym odludziu, pachnidła i olejki do kąpieli. Najbardziej podobał jej się ten o zapachu jaśminu.
Zanim dziewczyna wyszła panna Halliwell dowiedziała się jeszcze że może zamówić kolacje do pokoju. Poprosiła więc o coś ciepłego za pół godziny. Tyle powinno jej wystarczyć na rozkosze kąpieli.
Dodała kilka kropel do cudownie gorącej wody, zsunęła szlafrok i z rozkoszą zanurzyła w niej obolałe ciało. Obróciła się na brzuch i oparła dłonie na krawędzi. Zamyśliła się, a lekko falująca woda pieściła delikatnie jej plecy.


Myślała nad tym co powiedziała Solomonowi.
Od dziecka miała dobre wyczucie ludzkich nastrojów. Może była to typowa zdolność dzieci, które zostały pozbawione rodziców i niejako skazane na łaskę innych. Wprawdzie wuj nigdy jej nie okazywał, ze jest kimś obcym w jego domu, ale z ciotką Lukrecja było zupełnie inaczej. Jej zaskoczenie na pogrzebie, musiała to szczerze przyznać. niezmiernie Sam zaskoczyło. W przeszłości ciotka była dla niej surowa i zachowywała dystans. Wyraźnie podkreślając że nigdy nie będzie miała szansy dorównać jej cudownym dzieciom. Czasami jednak miała lepszy humor i wtedy można było uzyskać od niej to czego się pragnęło. Dziewczynka szybko nauczyła się odczytywać jej uczucia.
Dziś po wejściu do tawerny, panna Hallivell czuła nie tylko zaciekawienie, ale także jakiś bliżej niesprecyzowany lęk wśród znajdujących się w środku ludzi. To samo wrażenie miała przed chwilą, podczas krótkiej wymiany zdań z Ewą, jak przedstawiła jej się latorośl właścicieli.
Zdecydowanie Bass Harbor było dziwnym miejscem...
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline