Pogoda: lekkie zachmurzenie, ciepło. Pora dnia: gdzieś popołudniu.
Dobra rzecz na dzisiaj: wszyscy opuściliście jaskinię Nieumierającego Enta cali i żywi [choć niektórzy skażeni lub skopani].
Zła rzecz na chwilę obecną: jedna z ofiar Nieumierającego Enta zamiast podziękować Ursusonowi rzuciła się na was! Kiti, Szrama, Ursuson, Reitei;
Dotarliście na miejsce później niż reszta i póki co zdecydowaliście się obserwować starcie nieumarłej panienki i reszty drużyny. Niektórzy z was jakby nie zamierzali pomagać w walce ani teraz, ani później. Inni jeszcze się wahali, wspięli się na skaliste zbocze ponad jeziorem, ale sceny rozgrywające się w wodzie owego jeziorka nie napawały was pozytywnymi nastrojami czy optymizmem... Dirith;
Zapewne stałeś się właśnie prototypem torpedy. Ciężko było opisać twoją wściekłość i ogólną chęć przywalenia komuś, na przykład kawiorkiem w łeb. Dlatego wystarczy rzecz; przypłynąłeś, zobaczyłeś, rozszarpałeś...
Zapewne na stałym lądzie cios miałby lepsze efekty, nie przywykłeś do walki w zanurzeniu. I tak jednak tygrysich pazurów, gniewu i siły starczyło, by za jednym machnięciem łapy oderwać nieumarłej kukle prawe ramię i rozedrzeć jej tułów. Siła uderzenia wyrzuciła ją z wody i po przeleceniu kilku metrów nieumarła z jazgotliwym krzykiem wściekłości chlupnęła znów w wodę. Almartelur;
Znalazłeś dogodną pozycją na skalistym brzegu i chwyciłeś za łuk. W jeziorku odbywała się mała kotłowanina – chlapanie, pluskanie, wrzaski, krzyki, walka, jedni płynęli co tchu co brzegu, inni prali nieumarłą napastniczkę jak potrafili. W całym zamieszaniu twój pierwszy strzał był na tyle nieudany, że strzała omal nie trafiła drowa pod postacią czarno-białego tygrysołaka. Oczywiście, można się zastanawiać, czy elf o zdrowych zmysłach nie celowałby do DROWA, który najpierw ścigał uciekająca w panice białą wilczycę a potem przemienił się w fukin`big`bad`ass tygrysołaka... [i który jest drowem, przynajmniej duszą... chyba...] No ale... drugi strzał był o wiele lepszy, niestety również chybił, ponieważ drowowi przyszła ochota na podrzucanie twojego celu... Ano;
Nie pisałeś się na kąpiele w jeziorze z nieumarłą panienką, białym wilkiem i rozwścieczonym tygrysołakiem!!! Byłeś nadal obolały i oszołomiony po wizycie w grocie Nieumierającego Enta, a i pływanie z całym sprzętem jaki miałeś nie należało do przyjemności. W takich warunkach walka była nie lada wyzwaniem i co tu rzec – tym razem chybiłeś, ale przynajmniej nieumarła panienka nie oddała ci, ponieważ kolega drow-tygrysołak urwał jej rękę... Drzewo;
Ostrzelałeś cel w dole żołędziami. Może brzmiało to trywialnie, ale czy ludzie zdają sobie sprawę, jak to jest kiedy dostajesz między oczka żołędziem ciśniętym przez dąb?! To może naprawdę zaboleć! Ma się w końcu siłę w konarach...! Tym razem jednak w jeziorku pływało coraz więcej i więcej żołędzi, nieumarła panna zaś wciąż była dość ruchliwa, nawet bez jednej ręki. Na tyle ruchliwa, że w pewnym momencie złapała z wody jeden z żołędzi i zaciekle go odrzuciła! Puk! - stuknął o twoją korę. Ała...
Wszyscy;
Na górze, ponad jeziorkiem, obok żywego dębu rzucającego żołędziami, stał mężczyzna. Z wyglądu przeciętny mieszczanin, bez broni, bez drogich ciuchów, bez żadnego bagażu. Najwyraźniej towarzysz drzewa, chyba...? Najwyraźniej je znał w każdym razie, ponieważ nie uciekła od dębu rzucającego żołędziami. Niektórzy wiedzieli już, że ów pan twierdził iż stracił pamięć i prosił by zaprowadzić go do najbliższego miasta.
Teraz pan mieszczanin obserwował z góry kotłowaninę w jeziorku, blady na twarzy i roztrzęsiony. Jego mina mówiła jedno: za jakie grzechy znalazłem się tu i teraz?!
- Nieumarła lalka! Wiejmy!!!
Pan mieszczanin złapał się za głowę i biegał w tę i z powrotem, ostatecznie jednak nie wiedział dokąd uciekać a i nie chciał zostać całkiem sam, więc w końcu schował się za pniem Enta i lamentował.
- Nie chcę umierać!... Zabijcie to! Nie chcę umierać!
Gdy zerknął znów w dół by rozeznać się w sytuacji, nieumała właśnie cisnęła żołędziem w Enta. Mieszczanin krzyknął przeraźliwie, sądząc, że celowała w niego.
- Arlen multum daris!... – załkał, zasłaniając głowę jednym ramieniem i wyciągając obronnie drugie ramię przed siebie.
W tej samej chwili woda wokół nieumarłej istoty zrobiła się jakby gęstsza, połyskująca na czarno!
Hmmm coś cienko...
A Może By Tak jednak bardziej masowo wspomóc walczących towarzyszy na polu walki? [chociażby kawiorkiem rzucić jak nie żołędziem...?]
---------------
Tygrysołak z napędem atomowym!
Nieumarła: 8-2=6
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |