Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2011, 22:36   #20
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
Ledwo zapadł zmrok gości tawerny zaczęli zbierać się do domu. Nasi gospodarze zajęli się porządkowaniem sali i przygotowaniami do zamknięcia lokalu. W ich zachowaniu wyczułem pewną nerwowość i rozdrażnienie. Tak jak myślałem, zachowanie moich towarzyszy bardzo ich zniechęciło. Przyjęli nas pod swój dach, gdyż goście to zawsze zarobek ale wiedziałem, że po maską grzeczności kryje się głęboko skrywana niechęć. Może nie do mnie bezpośrednio, ale byłem przecież częścią tego towarzystwa i musiałem ponosić odpowiedzialność za czyny innych.
Wolałem jednak nie wszczynać awantury o to tu i teraz. Przyjdzie jeszcze czas, by zwrócić uwagę moich towarzyszy na ich niestosowne zachowanie.
Nasz gospodarz przepowiadał na noc duży sztorm i pewnie dlatego pozamykał szczelnie wszystkie okna i drzwi. Widać nocni goście są tu rzadkością, gdyż właściciel zamknął wejściowe drzwi na zamek, a klucz schował głęboko do kieszeni i wyszedł na zaplecze.

Byłem zbyt zmęczony całodniową podróżą, by porozmawiać z moimi towarzyszami. Poza tym wiedziałem, że poruszenie jakiegokolwiek tematu wcześniej, czy później doprowadzi do kłótni lub co gorsza awantury. A tego chciałem uniknąć za wszelką cenę. Rano, gdy wszystkim minie rozdrażnienie będzie można spokojnie porozmawiać o formie i stylu naszego śledztwa. To co działo się do tej pory, było do prawdy karygodne choć ze względów obyczajowych. Maniery części moich towarzyszy wołały o pomstę do nieba. Może na modnych salonach Bostonu, czy Nowego Jorku takie zachowanie było normą, ale tutaj na prowincji ludzi nadal cenili sobie tradycyjne wartości.
Pożegnałem się krótkim “Dobranoc” i udałem się na spoczynek.

Pokój był skromny. Dokładnie taki jaki był mi potrzebny. Od razu pomyślałem o naszych paniach. Pewnie obie przywykły do większych luksusów. Była jednak nadzieją, że troszkę bardziej spartańskie warunki uświadomią im jak żyją tutejsi ludzie.
Wdzięczny za ostrzeżenie gospodarzowi także sprawdziłem stan okiennic i zamknąłem szczelniej okno. Wolałem uniknąć sytuacji, gdy w środku nocy zbudzi mnie hałas trzaskających okien. Co przy silnym wietrze i tak mogło się zdarzyć. Pościeliłem łóżko i z ręcznikiem i mydelniczką udałem się na małą toaletę.
Gdy wróciłem do pokoju zamknąłem drzwi na zasuwkę i zamek.
Wtedy w oczy rzucił mi się pewien fakt. Mimo, że na szyjach rodziny właściciela zauważyłem krzyżyki, które były otwartym przyznaniem się do wyznawanej religii, to nad drzwiami brak było krucyfiksu zazwyczaj obecnego w domach katolików.
Być może nie chcieli oni zbyt otwarcie obnosić się ze swoją religią i nie chcieli nikomu narzucać swoich poglądów.
Odmówiłem krótka modlitwę i jeszcze raz sprawdziłem okna. Jak to mówią “strzeżonego Pan Bóg, strzeże”.
Zgasiłem światło i wsunąłem się pod gruby koc. Za oknem słuchać było jak silny wiatr walczy z okolicznymi drzewami, a długie sznury deszczu uderzają w moje okno. Miałem nadzieję, że jutro pogoda będzie zdecydowanie lepsza.

Obudził mnie straszny sen.
Naprawdę okropny. Rzadko miewam koszmary, ale to co ujrzałem w tym śnie. Boże... skąd w mojej głowie takie obrazy. To co widziałem było istnym szaleństwem. Gdybym jeszcze czytał do poduszki jaką tanią powieść grozy byłoby to zrozumiałe. A tak trudno było wytłumaczyć skąd te ohydne, szaleńcze obrazy wzięły się w mojej głowie.
Sam nie wiem co mną bardziej wstrząsnęło. To co widziałem, czy fakt że nie potrafiłem określić czemu mój umysł zesłał na mnie tak paskudne obrazy.
Ten mężczyzna... on musiał być szalony by robić ze swoim ciałem coś takiego...
Od razu przypomniała mi się jedna z chorych praktyk plemienia Szejenów zwana Tańcem Słońca. Młodzi mężczyźni byli podwieszani za skórę przebitą na wysokości łopatek i wisieli tak dopóki skóra nie pękła pod ciężarem ich ciała. Adrian był obecny przy takim rytuale i opowiedział mi o nim ze wszelkimi szczegółami. Władze zakazały tego typu praktyk, ale Indianie i tak potajemnie je praktykowali. Miał to być rytuał inicjacyjny dla młodych mężczyzn oraz wojowników, którzy chcieli podziękować duchom za ich wsparcie.
To pewnie stąd ten sen, pomyślałem. Wspomnienie o Adrianie przybrało tak krwawy obraz.
Uspokojony tą myślą skupiłem się na tym co mnie otaczało. Poza przerażającym senem było coś jeszcze. Coś co nie dawało mi spokoju.
Odległy szum oceanu i odległe bicie w bębny. Nie zaraz to nie bicie w bębny. Moja pobudzona snem wyobraźnia zaczęła zwykłe stukanie drzwi ubierać w fantazyjne kostiumy.
Na dole mimo starań właściciela najwyraźniej otworzyło się jedno z okien.
Nawet to logiczne wyjaśnienie nie poprawiło mi nastroju. Czułem cały czas w sercu jakiś dziwny niepokój. Coś co podpowiadało mi, żeby został tu gdzie jestem. Nie zamierzałem bynajmniej buszować po nocy po obcym domu. Uczucie strachu i zagrożenia sprawiło jednak, że czułem się bardzo rozdrażniony. Wiedziałem, że dopóki hałas nie ucichnie to ja nie usnę.
Położyłem głowę na poduszce i nasłuchiwałem kiedy właściciel wstanie zamknąć to okropne okno. Naciągnąłem koc wyżej na uszy, gdyż na samą myśl o zimnym wietrze i lodowatym deszczu, przechodził mnie dreszcz.
Skierowałem oczy ku górze i odmówiłem krótką modlitwę.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół
Takeda jest offline