Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2011, 13:31   #7
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Roan

W tak trudnych czasach kompania jaka by nie byłą dawała poczucie bezpieczeństwa, w tej chwili zbrojni, którzy rzucili się do walki potwierdzali, że owo poczucie nie były jeno ułudą, a faktyczną zaletą poruszania się w grupie.
Również i on nie był jednak wyłącznie bawidamkiem, który potrzebuje chować się za plecami odważniejszych od siebie, dwa sztylety pojawiły się w jego dłoniach, szybciej niż pierwszy z napastników zdołał dopaść do jego strony tratwy. Wizja styliska potężnego topora zbliżającego się do niego z ogromną prędkością w jednej chwili otrzeźwiła go jednak w temacie równowagi szans. Parować sztyletami, to mógł ślamazarne cięcia zapitych uczestników karczemnej burdy a nie kawał stali cięższy niż małe kowadło.
Odskoczył w tył szukając zwiększenia dystansu i czasu do zmiany strategii, co w pierwszej chwili mogło być i dobrym pomysłem, gdyby tylko barka dłuższa był o choć pół metra.

Uderzenia topora, które w obliczu braku Roana, którego powinno rozpłatać na pół, wbiło się w barkę z taką siłą, że ta cała aż trzasnęła na chwilę przypominając wszystkim walczącym o niepewnym gruncie z którego toczą walkę. O ile jednak ludzie ustali koncentrując się na walce o życie, o tyle przewożonym zwierzętom było już wrażeń za wiele. Niedbale dowiązane wierzchowce szamoczące się od samego początku pojawienia się zielonoskórych poczęły jeden po drugim zrywać wodze i w panice przewracając tobołki i co poniektórych z pasażerów feralnego rejsu skakać w grząskie odmęty bagien.
Orki, które nie zamierzały odpuścić zdobyczy, teraz dodatkowo zmotywowane śmiercią swoich pobratymców korzystając z zamieszania jakie zwierzęta wywołały na barce rzuciły się do walki ze zdwojoną siłą.

Roan wystrzelił z wody o kilka ładnych metrów od barki z trudem łapiąc powietrze, bagna okazały się nie tak znowu płytkie a zmącone nacierającymi orkami niemal nie okazały śmiertelną pułapką, dla kogoś, kto stracił pod ich powierzchnią orientację. Ten który go zaatakował, na nieszczęście dla obrońców zdał sobie sprawę jak szybko może pozbawić ich gruntu pod nogami, ponowił więc druzgocące pokład uderzenie, prawicą niedbale odtrącając od siebie przewracającego się na śliskim już pokładzie wierzchowca Roana.
~ Niedoczekanie twoje ~ mruknął pod nosem zwiadowca i nie wysuwając zbytnio głowy ponad powierzchnię wzburzonej wody sunął w stronę swojego przeciwnika wciąż kurczowo trzymając oba sztylety...

======================
25,27,82
 
Akwus jest offline