Był najemnikiem z dziada pradziada. Wiedział więc, że pośpiech w bitce nie jest wskazany, a wręcz nawet szkodliwy może być. Poza tym było już więcej chętnych o gorącej krwi wyrywających się do walki.
Szybko i pobieżnie policzył napastników, ale za każdym razem wychodziło mu mniej więcej podobnie czyli około dwóch na łepka. Bywało gorzej i chwalili uśmiechnął się do siebie w duchu.
Nie tracił czasu na próby zmniejszenia przewagi atakujących. Poz tym strzał z kuszy w tych warunkach mógł być tylko stratą bełtu. Dobył swojego wysłużonego i sprawdzonego już miecza i czekał. Widział, że okazja nadarzy się sama i to wkrótce.
Na szczęście orki jak to orki. Głupie zazwyczaj i pędzące na nich jak stado baranów zaślepione żądzą mordu i pewnością swojej przewagi liczebnej. Jeden z nich siłą rozpędu odbił się z brzegu i wskoczył własnie na pokład barki. Nim jego stopy dobrze dotknęły pokładu Draugdin wyprowadził płynne i wielokrotnie ćwiczone cięcie mieczem z zamachu na wysokości brzucha orka.
================
65, 27, 58
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |