Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2011, 22:59   #9
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Plan mieli dobry. I wciąż mieli szczęście. Tharivol i Daeri ruszyli niemal zaraz po tym jak zapadła decyzja. Kryjąc się w lichym podszyciu ruszyli ku ruinom wypatrując straży i wsłuchując się odgłosy rozmów „obozowiczów”. Rozdzielili się dopiero w chwili, kiedy skrycie, bez wypłaszania straży, udało im się niemal dość do zwalonych murów a ich oczom ukazało się ognisko i piątka siedzących przy ognisku mężów. Każdy ruszył w swoją stronę, dookoła obozowiska. Jasnym było, że za chwilę jeśli nie spotka ich nic złego, znajdą się po jego drugiej stronie. A zbójcy znajdą się między młotem a kowadłem. Ruszyli więc powolutku, ostrożnie badając każdy skrawek ziemi na którym się poruszali, nieustannie trzymając się cieni, gęstwin i chaszczy. Stojącym w oddali Ilien i Tilianowi zdało się, że wszystko trwa nieskończenie długo…

Tropicielka i złodziej poruszali się z iście kocią gracją, ale po krótkiej chwili zrozumieli, że tak po prawdzie to mogli by obejść obozowisko krokiem marszowym z dużą szansą na to, że nie zobaczy ich nikt. Tam, przy ognisku, dyskutanci mieli sporo własnych spraw na głowie. Początkowo nie dało się zrozumieć o czym rozmawiają, ale po chwili, kiedy udało się zbliżyć do resztek okalających dziedziniec murków i ścian wyraźnie dobiegły do podkradającej się tropicielki i złodzieja ludzkie, podniesione głosy.

- Mówię wam, nawet nie stęknął! Jakby Josh tu był, to by wam rzekł jak to było. Normalnie dostał w plecy w sraczu. Kiedy miał gacie do pół łyd spuszczone. Wielki mi tu łowca nagród. Hehehee! – zawtórowało mu kilku. Przy ognisku siedziało czterech a dwóch leżało na zwalonych na ziemię futrach. Jednak nie mieli przy sobie zbyt wiele ekwipunku, bowiem ruiny musiały być ich sadybą. I tropicielka i złodziejaszek skryty w gąszczu paproci dostrzegli prowizoryczny szałas, gdzie wyraźnie rozłożono posłania i poukładano w stosy oręż. Tam też tlił się ogień a nad nim wisiał kociołek z którego lekko parowało. Zbójcy ważyli strawę.

- Pierdu pierdu. Jakby nie to, że srał to dziś by cię z nami nie było. – odparł mu inny, jeden z leżących. Przy ognisku przycichło.

- Jak kurwa nie było? Co ty myślisz kozojebie, że ja sroce spod ogona wypadłem?


- A wiem ja komu ty spod ogona wypadywałeś? – filozofia ponad wszystko. – Ale jeszcze raz rozewrzesz pysk a ci do niego nasram. Rozumiesz? – w głosie leżącego słychac było żelazną nutę. Zbójcy chwilę mierzyli się spojrzeniami, po czym inny leżący, wyraźnie pragnący rozładować napięcie które można było kroić, splunął i ozwał się w głos.

- Trza by warty wystawić. Po strawie. Idźcie kocioł obrócić i przynieście go tutaj. Mam nadzieję, że się nie przypaliło, głodny jestem…

Dwaj siedzący zbójcy wnet skoczyli do wiszącego przy szałasie nad żarem kociołka. Zaś złodziej i tropicielka powoli wrócili do swoich. Wiedzieli już, że zbójców jest sześciu i że póki co nie ma straży. I że stan ten zmienić się miał lada chwila…

.
 
Bielon jest offline