Widok nie napawał optymizmem. Stalker był ogarnięty strachem w stu procentach. Nie wiedział jak można się nie bać w takiej sytuacji. Ludzie się boją a on był zwykłym człowiekiem. Robił złe rzeczy i te dobre. Odróżniał dobro od zła mimo iż wiele razy ta umiejętność była wystawiona próbom. Większość uczynków z Zony starał się zapomnieć, inne chciał kiedyś naprawić. Teraz miał okazję by coś naprawić. Monstrum na stole nie powinno żyć. Dla większego dobra... tylko dlatego zawsze zabijał.
Pamiętał swoją pierwszą zabitą bestię. Chimera. Nie był sam. Wraz z nim pięciu innych stalkerów. Jednak potworów było siedem.
Zabił potwora i jako jedyny przeżył starcie z mutantami. To był jego drugi dzień w Zonie. Od tamtego czasu cierpiał na bezsenność, a jak już zasypiał to miał koszmary. Jego psychika był coraz bardziej zryta.
Tylko przez doświadczenie pociągnął za spust Vipera.
Celował w łeb.