Terez szedł traktem, stąpając od czasu do czasu w kałuże. Nie miał czasu, by patrzeć pod nogi. Bacznie rozglądał się na prawo i lewo. Zachowywał czujność.
Aż nie zobaczył wiszących szkieletów na drzewach. Nie powinien być zszokowany - jednak - kościotrupy były bardzo wymownym sygnałem. Otwarte szczęki, zdawały się szeptać "Nie idźcie dalej, nie idźcie... skończycie jak my..."
Aler gwałtownie potrząsnął głową.
"Nie głupiej Aler, tylko nie głupiej... "
* * *
Terez uśmiechnął się, gdy zniesmaczona czarodziejka zasypuje barbarzyńcę niewyrafinowanymi przekleństwami.
- Toż takie słownictwo nie godne jest czarodziejki z Loży, prawda , pani Virano ? - Aler spojrzał na przemoczoną czarodziejkę i prychnął jak kot w "głośnym uśmiechu". "Kwiatuszek" tej grupy ze zmęczenia słaniał się na nogach, ledwo nadążając za pozostałymi awanturnikami.
- Żyjesz jeszcze ? Wygląda na to dawno nie byłaś na jakimś dłuższym spacerze co ?
Akurat teraz, zebrało mu się na złośliwości. Masz ci los... |