Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2011, 23:16   #5
Velg
Konto usunięte
 
Velg's Avatar
 
Reputacja: 1 Velg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetnyVelg jest po prostu świetny
Cynis Aiyana

Cała rebelia była dla niej tylko jedną, wielką niedogodnością. I Niebiosom należało dziękować, że niczym więcej. Gdyby kobieca intuicja nie podyktowała Aiyanie, aby zrezygnować z cyklicznej rutyny i zrezygnować z przycinania ogrodowych krzaków... to jej żywot skończyłby się zapewne kwadrans później, kiedy tą drogą do posiadłości zaczęli wlewać się cheraccy żołdaci. Nie poprzestali na zniszczeniu misternych struktur ogrodu angielskiego: wdarli się do wnętrza i zaczęli systematycznie mordować służących, najwyraźniej szukając samej pani domu...

Jedynie dzięki mieszance pewnej ilości zimnej krwi z wielkimi dozami szczęścia zdołała ujść siepaczom. Ozdobna szafa okazała się być jedynym meblem na tyle dużym, aby pomieścić Smoczycę... a jedynym człowiekiem, który pamiętał o jej sprawdzeniu, był młody oficer, którego usidliły wdzięki pani Cynis.

***

Przez kilka dni po upadku buntu cherackiej, w mieście zaprowadzono względny spokój. Względny, gdyż uchowały się jeszcze małe grupki buntowników, zawzięcie unikające spotkania z siłami okupującymi Cherak. Zazwyczaj przewodzili im śmiertelnicy, którzy zbytnio związali się z rebelią, aby liczyć na pardon. Aiyana znała praktycznie wszystkich: na tyle zamożnych, aby odwiedzić jej przybytek, oraz na tyle nijakich, żeby nie umiała odróżnić jednego od drugiego. Zrozumiałe było więc, że los któregokolwiek z tych ludzi średnio jej leżał na sercu. Z drugiej strony, stanowili oni trzon klienteli domu publicznego panny Cynis, więc... może ich los nie był aż taki obojętny?

Teraz liczyła się chwila teraźniejsza: burdel potrzebował nieco zmian w asortymencie, aby lepiej funkcjonować w świecie nowych, wojskowych nabywców wiadomych usług. To sprawiało, że chwile, kiedy wojacy Rady Przetrwania przeczesywali jej pokój, coraz bardziej odchodziły w niepamięć. Wyparły je kwestie prozaiczne: żale dziewczyn na brutalnych, brudnych i schorowanych wojskowych, konieczność wymiany zniszczonej części umeblowania i opędzanie się od obleśnego oficera wojsk okupacyjnych, który uwił sobie gniazdko w okolicy.

Wyparły... aż do teraz. Rozległ się hałas z ulicy, aż nazbyt przypominający o wydarzeniach niedawnej insurekcji. Chwilę później do uszu burdelmamy dobiegł trzask wyłamywanych odrzwi oraz krzyki. Gdy burdelmama wkroczyła do pokoju, zastała scenę iście dantejską: pogrążony w krańcowym nieładzie pokój oraz pięć indywiduów barykadujących się wewnątrz lokalu... z wyciągniętymi mieczami, trzymających kilka jej dziewczyn jako zakładników. W kącie walały się dwa ciała – w jednym rozpoznała nawet ochroniarza, którego w przybytku zatrudniono poprzedniego dnia...

Wystarczył jeszcze tylko odór, jakim pachnęli, aby Aiyana mogła złożyć sobie całą historię do kupy. Przed wejściem do domu publicznego znajdywało się przecież wejście do przepastnych kanałów pod Cherakiem, w których miały schronić się niedobitki powstańców... Najwyraźniej kilku próbowało tam wyjść na ulicę. Brak pożywiona czy prezencja nieumarłych w kanałach (o której dużo plotkowano, a nic nie wiedziano) mogły zmusić do wyjścia na powierzchnię. A patrole na ulicach też się zdarzały, o czym świadczyły krzyki dobiegające sprzed budynku...

To wszystko trwało tylko sekundę. Później, przywódca odwrócił się w stronę kobiety.

- Suko, wyprowadź nas bezpiecznie. – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Znała go – mały tak wzrostem, jak i osobowością człowieczek, mieniący się Rivinem z Feremów. Śmiertelnik. Zabicie go nie nastręczyłoby jej żadnych problemów. Zabicie jego pomagierów również byłoby prościutkie... Jednak, choć złość w niej wzbierała, rozumiała, że w ten sposób może zniszczyć wiele ze swego mienia... i pracownic.
 
Velg jest offline