Temat częstokroć wałkowany, uznawany przez niektórych za największą wadę, przez innych za zaletę Dungeons and Dragons- przeraźliwie wielka ilość dodatków. Jakiś czas temu Wizardsi mieli w przygotowaniu nic innego jak... Księgę Potworów 4! Koło roku temu wyszły twardooprawkowe, poprawione i ulepszone Class-booki, o samej edycji 3.5 nie mówie- bo to także wszystkie podręczniki od nowa...
Stąd moje pytanie- co wy o tym sądzicie? Z jednej strony to naprawdę dobra rzecz, bo każdy z graczy i mistrzów ma wybór, co poza 3 podstawowymi podręcznikami dokupić- wszystko zależy od kreatywności i stylu kampanii. A z drugiej strony ta maszyna marketingowa, ta blisko setka OFICJALNYCH dodatków trochę przytłacza...
Sam, po początkowym wielkim podnieceniem kolejnymi dodatkami, przestałem wyrzucać na to pieniądze. Ostatni z podręczników, jaki kupiłem, była Księga Potworów 2, a następnym- po blisko roku- nieoficjalny już Spellsligner. Setting. Tak, właśnie settingi to dla mnie siła DnD, ich nigdy nie za wiele- czekam na Dragonlance, moderna, Grimma itd. Jeżeli podręczniki stricte mechaniczne typu bestiariusze czy classbooki uznaje za zupełnie zbędne na moim stopniu "ewolucji" (
), tak settingi to dla mnie najlepsza część d20. To jest właśnie to, co wyróżnia DeDeki w tłumie systemów... Ta różnorodoność światów, otwartość... Dobra, starczy już chyba tego wszystkiego
Pozdro, Kutak