Mężczyzna wydawał się wysłuchać słów małej kobiety. Wstał, dość zgrabnie jak na pijaka- w prawdzie pomógł sobie raz czy dwa, ale po chwili już stał. I wydawał się naprawdę straszny...
Blisko 190 cm wzrostu, nieogolony przynajmniej przez 3 dni i te oczy... Zielone, jaskrawozielone, niczym blask śmierci czy poświata jakiegoś widma... Wlepił te właśnie oczy w maleńką i bezbronną w tej sytuacji Solveig.
Chciała krzyczeć... Chciała dzwonić na policję, do Gabriela, uciec... Ale nie mogła. Mogła patrzeć się na tego mężczyznę, który wydawał się jej tak obcy i zarazem bliski... A on zbliżał się do niej niepewnym krokiem, jakby starając się przypomnieć, kim jest ta kobieta...
Nagle wykonał szybszy krok! Sol chciała kryzknąć, chciała piszczeć, chciała walczyć- nie mogła, nie chciała... Po chwili był już przy niej. Spojrzał jej w oczy, tak głęboko jak jeszcze nikt inny... - Siostro... Tak długo czekałem...- powiedział. Powiedział i objął dziewczynę...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |