Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2011, 10:06   #124
Dominik "DOM" Jarrett
 
Dominik "DOM" Jarrett's Avatar
 
Reputacja: 1 Dominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znany
Bałem się. Cholernie się bałem.... Nie byłem pewny czy Jesicka jest cała i czy wszystko poszło zgodnie z planem.... nie wiedziałem czy moge już w spokoju odejść pozostawiając sprawy w rękach Alvaro.

Miasto miast przerażało swym ogromem.... gdy poczułem pierwszą falę przyciągającą mnie jak magnes na chwilę zawróciłem bestię i bez namysłu ruszyłem w jej kierunku. Zanim oprzytomniałem i zdążyłem przelecieć już ładny kawałek. Wtedy przyszło drugie, słabsze uczucie więzi... Dotarło wtedy do mnie że to pierwsze, silne pewnie jest z mojej wieży.

Wielkie skrzydła uderzały miarowo łopocąc na wietrze w rytmie bicia serca... chodź moje było martwe. Zawróciłem wybierając drugie uczucie.
Wiedziałem że jest słabsze, trudniejsze, ale nigdy nie lubiłem chodzić na skróty. "Clause! Idioto Czy ty zawsze musisz utrudniać!" Jakiś wewnętrzny głos wykrzyczał gdy uczucie stawało się silniejsze.

Zbliżałem się

Zew doprowadził mnie bardzo daleko nad tereny które wyglądały jak jakiś przemysłowy ośrodek z końca XIX wieku poprzeplatany z nowoczesną architekturą. Oczywiście wszystko wyglądało jak gruzowisko. Jak po ataku bombowym.

Źródłem mojego pragnienia okazał się wielki dziedziniec... Skierował w jego stronę bestię. Była potulna jak koń jeździecki. Pamiętam... pamiętam bo kiedyś za karę zostałem przeniesiony do konnych patroli po Central Parku.

Skrzydła Besti podchodzącej do lądowania wzbiły w powietrze tumany kurzu. Zeskoczyłem z jej grzbietu, a gdy kurz opadł a cisza była nie do zniesienia... jak w zamkniętym studio fonograficznym. Dziedziniec był betonową bryłą otoczoną drutem kolczastym, zasiekami .... jakimiś ostrzami. Przypominał do złudzenia spacerniak w więzieniu w Mexico City. Nagle usłyszałem muzykę. O ile można było nazwać to muzyką.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=592npYHMTq4[/MEDIA]


Nakazałem Bestii pozostać w miejscu... była posłuszna ... ale na wszelki wypadek prowizoryczną uzdę zawiązałem wokoło sterczącej rury.

Ruszyłem w kierunku dźwięków docierających do moich uszu.

"Muzyka" prowadziła mnie wąskimi korytarzami, pordzewiałymi powyginanymi kratkami trapów. Prowadziła po przez ociekające rdzą pokoje i obrzydliwe techniczne pomieszczenia.




Szedłem pewnie ale ostrożnie. Skupiony jak wtedy gdy jeszcze w wojsku prowadziliśmy różnego rodzaju operacje w Iraq. Jak żołnierz. Dźwięki doprowadziły mnie do starej sali montażowej jakiejś fabryki
Wielkie maszyny, grube łańcuch.... ogromne koła zębate. Mnóstwo kolosalnych urządzeń mechanicznych. Ogromne ilości złomu , Stare przerdzewiałe beczki z których powoli sączyła się ich zawartość.... to krajobraz jaki spotkałem.


Muzyka ucichła a ja posłyszałem odgłos kroków. Postać zbliżała się od góry po starych metalowych , powyginanych i pordzewiałych stopniach schodów technicznych.

Była wysoka prawie na trzy metry a przy tym niewyobrażalnie chuda. W miejscu gdzie normalny człowiek ma ręce ona miała długie ostrza niczym Modliszka.

Wyszła z cienia a jej twarz spowodowała że na chwilę poczułem dreszcz. Nie była ludzka..... spodziewałem się martwej skóry, krwi, mózgu na wierzchu... tymczasem ona wyglądała jak ..........cyborg.





Nie chciałem stanąć na straconej pozycji... moja arogancja często do tego prowadziła.
Padłem na jedno kolano i skłoniłem nisko głowę oddając jej należny szacunek.

-Wzywałaś mnie Pani?- zapytałem i miałem nadzieję że przynajmniej o pół kroku moje zachowanie zbliża mnie do Jess.
 
__________________
Who wants to live forever?
Dominik "DOM" Jarrett jest offline