Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2011, 10:51   #126
Suriel
 
Suriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Suriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skał
Obudziłam się z koszmarnego snu. Czy na pewno to był sen. Nie niestety nie. Wszystko co wydarzyło się po tamtej stronie było prawdą, przerażającą, bolesną prawdą. Clause został po tamtej stronie. Kim był teraz nie mam pojęcia, przyciągał mnie do siebie jak magnes, jak tutaj w iluzji, jednocześnie bałam się go, tego czym się stał. Dlatego chyba przystałam na ten układ. Za głupotę trzeba płacić, a mi przyszło za nią słono zapłacić. Nie wiedziałam jak się tutaj w końcu znalazłam. Pamiętam ból, morze bólu, zwątpienia, strachu, ale i uczucia końca, zapowiedzi spokoju. Pamiętam głosy, znałam je, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd, kim byli, po co przyszli.

Nie wiedziałam jak znalazłam się po tej stronie. Układ ze szczurami okazał się ułudą, sprzedałam swoją dusze wierząc że postępuje słusznie. Nie prosiłam się o dar od Astarota i nie chciałam go więcej w sobie nosić. Coś jednak poszło nie tak, a może ja byłam zbyt naiwna, zbyt łatwowierna. A może było mi już wszystko jedno co stanie się ze mną. Nie wiem, może nigdy się nie dowiem.

Obudziłam się w małej sali szpitalnej. Jasne światło dnia drażniło moje oczy. Leżałam w salce podobnej do tych w jakich trzymają świadków lub podejrzanych. Nie wiedziałam kim jestem. Nie potrafiłam sobie przypomnieć jak i dlaczego się tutaj znalazłam. Maszyna do której byłam podłączona monitorowała moje funkcje życiowe. Spojrzałam na monitor, wszystko w normie, spojrzałam na swoje ciało. Nie miałam żadnych bandaży, nie zostałam więc ranna. Leżałam w białej pościeli w biała pokoju, sama w kompletnej ciszy. Chciało mi się płakać i krzyczeć zarazem. Wszystko to co wiedziałam przytłaczało mnie ogromnym ciężarem.

Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi. Stanął w nich Walter Mac Davell i Mia Mayfair. Nie wyglądali na szczęśliwych moim widokiem. Mieli poważne skupione oblicza. Mia stanęła koło okna jakieś dziwne cienia spowijały ja przez chwilę, ale pewnie mi sie wydawało. Kiedy długo patrzy się w światło oczy czasami człowieka zawodzą. Walter podszedł do mnie.
- Dobrze się czujesz? – zapytał Walter.
Jedyne na co było mnie stać to skiniecie głową. Nie ufałam swojemu głosowi.
- Wiesz, czemu tutaj jesteś?
- Nie – pokręciłam głową.

Walter opowiedział mi o miejscu w którym mnie znaleźli. Unurzana w krwi 10 ofiar. Chciał żebym opowiedziała jak znalazłam się w tamtym miejscu, co się tam wydarzyło. Byłam jedynym świadkiem, mieli już podejrzanych, ale chcieli wiedzieć co się tam wydarzyło.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, ofiary, magazyn. Niczego nie pamiętałam, nic mi to nie mówiło.


Nagły błysk światła praktycznie mnie oślepił, jakby ktoś skierował na mnie ogromny reflektor. Widziałam obrazy których nie mogłam początkowo zrozumieć i rozpoznać. Ja pośrodku jakiegoś rytuału, siostra Plum w towarzystwie zakonnic przed drzwiami które kiedyś mi się śniły składająca ofiary z dzieci. Boże, muszę o tym komuś powiedzieć, trzeba ją powstrzymać. Nie wiedziałam czy to się już wydarzyło czy miało się dopiero stać. Zanim zdążyłam o tym pomyśleć sceneria się zmieniła. Widziałam martwą Mie gdzieś w jakimś magazynie. Demon przywrócił ją do życia. Miała mu służyć. Czy to się działo naprawdę.

Światło zgasło. Wróciła rzeczywistość. Czułam w ręku jakiś ciężar. Spojrzałam na nią. W ręku trzymałam pistolet, cała pościel zachlapana była krwią. Koło mojego łóżka leżał Walter, nie miał połowy twarzy. Spojrzałam w miejsce gdzie stała Mia, siedziała na podłodze z dziurą po kuli w szyi. Na ścianie rozmazana była krew w miejscu gdzie osunęła się w dół. Patrzyła na mnie, a raczej patrzyło na mnie coś co było w niej. Z nienawiścią i złem. Wiedziałam że to coś umiera i było bardzo, ale to bardzo wkurwione.

Potrząsnęłam głową, co tu się wydarzyło. Niczego nie pamiętałam. Wyskoczyłam z łóżka. Maszyna monitorująca zaczęła piszczeć. Podeszłam do Miji i odkopnęłam pistolet który trzymała w ręku. Chwyciłam szlafrok który wisiał na łóżku i spróbowałam zatamować krew. Wcisnęłam guzik alarmu i czekałam na pomoc.
Co tu się wydarzyło. Próbowałam sobie przypomnieć. Chyba Mia strzeliła do Waltera, a ja do Mii. Jak to się stało i dlaczego nie potrafiłam powiedzieć.

Do pokoju wbiegło najpierw dwóch uzbrojonych policjantów a za nimi personel medyczny. Rychło w czas, przemknęło mi przez głowę. Lekarz zajął się Miją, dla Waltera nie było już ratunku. Pielęgniarka i jeden z policjantów odprowadzili mnie do innej sali. Policjant został pod drzwiami. Wiedziałam ze takie są procedury. Pielęgniarka przyniosła mi czyste ubranie.

Po godzinie do mojej sali weszło dwóch nieznanych mi policjantów ubranych po cywilnemu.
Zaprowadzili mnie do sali monitoringu. Na początek zadawali mnóstwo pytań o wydarzenia jaki miały miejsce w szpitalu. Co pamiętam, co się stało. Nie potrafiłam im odpowiedzieć, nie pamiętałam. Podzieliłam się z nimi moimi przypuszczeniami. Oni tylko pokiwali głowami.
- Chcemy żeby pani coś obejrzała.

Puścili mi taśmę z podglądu mojej sali, od momentu kiedy weszli do niej Walter i Mia. Widziałam jak chwilę rozmawialiśmy. W pewnej chwili rzuciłam się do przodu wyrywając Walterowi broń z kabury podramiennej, odepchnęłam go i strzeliłam prosto w twarz. Mia zdążyła wyjąć broń, ale byłam szybsza. Strzeliłam do niej, osunęła się po ścianie. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, jakby to co zrobiłam nie miało znaczenia. Ja na ekranie siedziałam w kompletnym bezruchu i patrzyłam na to co zrobiłam. Po chwili potrząsnęłam głową i spojrzałam na pistolet w mojej dłoni.
Policjant wyłączył nagranie.

Po mojej twarzy spływały łzy.
- To nieprawda, to się nie wydarzyło. To nie może być prawda.
Spojrzałam w beznamiętne oblicza policjantów.
- Nagranie nie kłamie. Jest pani winna zabójstwa policjanta Waltera Mac Davella i postrzelenia Mii Mayfair. Na pani miejscu wynajął bym dobrego adwokata i modlił się żeby Mia przeżyła. Może rzuci trochę światła na wydarzenia jaki miały miejsce.
Jest pani także zamieszana w morderstwo 10 ludzi w magazynie. W jakim stopniu to wyjaśni śledztwo.

Przeczytali mi moje prawa, tak jak ja czytałam je wielokrotnie w przeszłości przestępcom. Musiałam potwierdzić że je zrozumiałam. Na szczęście nie zakuli mnie w kajdanki. Dwóch mundurowych odprowadziło mnie do skrzydła więziennego gdzie zostałam zatrzymana na 48 godzin.
Nie wiedziałam po której stronie koszmar był większy.
 
__________________
Nie musisz być szalony żeby tutaj pracować, ale to pomaga:)
Suriel jest offline