Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2011, 22:18   #2
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny




Arden stał słuchając, niby to powitania, niby odprawy pod statkiem, na którego widok rzucił, cicho.
- Unikat - i uśmiechnął się, miał na sobie swój pancerz, i hełm, jednak całość przykrywały luźne szaty oraz kaptur. Sam nie obawiał się pokazywać w tym pancerzu, ale po co od razu przyciągać, uwagę innych, do nietypowego wyposażenia. W końcu czasy były niespokojne i obnoszenie się w pełnej zbroi, w której wprawione oko mogło dostrzec dużo podobieństw do pancerzy szturmowców, nie byłoby oznaką inteligencji.





Pancerz co prawda, był ciemno-szary, z wstawkami, z czarnego elastycznego materiału, na miejscach, w których mobilność była ważniejsza. Dzięki temu, nie ograniczał zręczności, a wręcz ją podnosił, usztywniając się, kiedy trzeba było, lub rozluźniając.
Ardena długo dziwiło, dlaczego ta wiedza została zapominana, ale doszedł do wniosku, że to kolejny przejaw arogancji jedi, że ukryli taką wiedzę. Pancerz miał bowiem, w kluczowych miejscach, na przykład udach, specjalne wstawki, które pracowały wraz z mięśniami, kiedy zginał nogę, i napinał mięśnie, owe wstawki, napinały się z nimi, gromadząc, energię kinetyczną, kiedy energicznie, wyrzucił by tą nogę, czy to w trakcie skoku, czy w trakcie kopnięcia, energia był uwalniania, co zwiększało możliwości wojownika w pancerzu.
Co prawda szkolenie w zakonie, dawało większe możliwości, ale kiedy odkrył pancerz, i dowiedział się więcej o jego historii, oraz o tym, że wiedza utonęła w archiwum na coruscant, i była zapomina.
Sam odnalazł wzmianko o pancerzu tuż przed swoim odejściem, natrafił na nie przypadkiem, szukając miejsca w którym, mógłby się osiedlić.

Resztę sprzętu, miał w stalowej walizce, którą trzymał w lewej ręce, oraz w dużym, stalowym pudle, które unosiło się kawałek za nim, na anty-grawiterach. Pudło było dostatecznie duże, aby pomieścić stojącego mężczyznę. Zazwyczaj przed wyruszeniem, na misje, większość najemników uśmiechała się ironicznie, widząc ile zabierał, szybko, jednak okazywało się, że zapasy, które brał, były potrzebne, a niejednokrotnie ratowały życie.

Teraz kiedy już jasne stało się, że nie mają na kogo czekać, powiedział.
- Potrafię obsłużyć navikomputer, ale na cuda z mojej strony pod tym względem nie licz, jestem fachowcem innego typu. - przycisnął kilka razy na pada wbudowanego w nadgarstek na pancerzu i anty-grawitery w pudle ożywiły się, podnoszą ciężar i ruszając za nim - Pojawię się w kabinie, ze kilka minut. - Po czym ruszył przejrzeć pokoje.
Zajrzał do każdego, patrząc czy różnią się rozmiarem, ale szybko okazało się, że nie. Zajął więc ostatnią po prawej, jako, że do niej zajrzał na końcu. Nie było to szczytem luksusu, ale i tak, była lepsza od niektórych w jakich miał nieprzyjemność podróżować.
Wprowadził pudło i zablokował je pod jedną ze ścian. Zamknął drzwi i po chwili wyjął z walizki niewielki skaner. Sprawdził, czy nie ma podsłuchów, albo innych urządzeń szpiegujących. Po czym, otworzył pudło, i zdjął pancerz. W pudle były specjalne miejsca na każdy element. Zabezpieczył je hasłem, z walizki, zabrał trzy niewielkie krążki, dwa schował w kieszonce na pasie, a po wyjściu i zamknięciu, trzeci umieścił, na drzwiach obok zamka, w taki sposób, że ktokolwiek dotnie go, powinien, zostać porażony i zasnąć na miejscu. Aby ominąć zabezpieczenie, ktoś musiałby mieć, decoder, który Kaylet, miał wszczepiony w dłoni, albo być bardzo zręcznym włamywaczem.

Po wejściu na mostek zobaczył ich zleceniodawcę, który siedział przy sterach i sprawdzał wskaźniki. Areden bez słowa usiadł w miejscu nawigatora, i zaczął wprowadzać sekwencję kursu i skoku na Endor. Większość odwał za niego komputer, on musiał tylko, wybrać lokalizacją, i prędkość.
Kiedy to zrobił, powiedział.
- Gotowe, jak tylko będziemy na orbicie, możemy skakać. Swoją drogą, to chyba dziwne, że nawigator się nie pojawił? - Wiedział, że to dziwne, bardzo dziwne, że kapitan na niego nie czeka. Nawigator zwyczajowo był, stałym członkiem załogi, a nie najemnikiem, więc brakiem takowego kapitan powinien się bardziej przejąć. A obecnie wygląda to tak, jakby ich obecny szef, spodziewał, się, że nawigatora mogą spotkać kłopoty i założył, że skoro ten nie wraca, to już po nim. Nie wróży to za dobrze, na razie wszystko wskazuje, na to, że mają szefa, który nie przejmie się, jeśli ktoś zostanie w tyle.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 12-05-2011 o 22:24.
deMaus jest offline