Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2011, 21:21   #129
Dominik "DOM" Jarrett
 
Dominik "DOM" Jarrett's Avatar
 
Reputacja: 1 Dominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znanyDominik "DOM" Jarrett nie jest za bardzo znany
-Jestem gotów i będę posłuszny ale chciałbym coś w zamian i więcej szczegółów odnośnie mojej misji po tamtej stronie Pani- mówiłem pokornie jak wierny rycerz swojemu królowi...wiedziałem co zanczy przeciwstawiać się tym istotą. Musiałem to dobrze rozegrać by wygrać.

- Najpierw odpowiesz mi na trzy pytania. To będzie nasza gra. Jeśli odpowiedzi mnie zadowolą powiem ci o towjej misji. To właśnie będzie gra. Gra w trzy pytania. Jesteś zdecydowany zaryzykować?

-Tak. Nie wiele mam do stracenia. Wszak już i tak jestem martwy- uśmiechnąłem się lekko jakby sam do siebie. Wiedziałem że to gorsze niż rosyjska ruletka. Ale wizja tego co może przynieść przyszłość dała mi odwagi.

- Trzy pytania. Oczekuję szczerości. Oto pierwsze z nich. Jaki cel przyświeca teraz twej egzystancji?

-Jessicka Kingston. - odpowiedziałem krótko. Oni tutaj i tak wszystko wiedzieli- jej bezpieczeństwo. - odpowiedziałem ciekaw coraz bardziej kim jest ta cybernetyczna kobieta.

- Czy będziesz gotów zabijać dla niej, nawet gdybyś miał zgładzić pół miasta? Bez litości, bez wahania, bez skrupułów. Każdego, kto stanie ci na drodze do niej.

-Nie. Istnieją inne możliwości niż śmierć ludzi. Zresztą oni nie liczą się w tej wojnie... Oni są jedynie ofiarmai tutejszej wojny....- spojrzałem na nią - Zabijać by przeżyć tutaj to jedno , a zabić miliony ludzi to drugie. Zapytałaś czy jestem gotów dla niej zabijać. Ona nigdy nie oczekiwała by ode mnie bym zgładził pół miasta. Ale za nią oddam swoje życie. Bez wahania i namysłu.

- Czy potrafisz być posłuszny, kiedy złożysz przysięgę bezgranicznego posłuszeństwa i czy taką przysięgę potraktujesz jako priorytet nadrzędny, nawet dla twojej Jess?

-Przysięga musi być określona ściśle- “proponuje mi cyrograf... hmmmm jest coraz ciekawiej” - Przysięgając bezgraniczne posłuszeństwo zaprzeczyłbym odpowiedzi na poprzednie pytanie. Jedyne co mogę obiecać to to....że nie zdradzę cię jeśli pomożesz mi wrócić do iluzji, Mogę obiecać że działania skierowane przeciwko twoim wrogom będą bezwzględne i śmiertelne w skutkach. Ale zapewniam cię również że unikał będę niepotrzebnych ofiar. Priorytetami nie musisz się przejmować.... Chcę ją przedewszystkim zobaczyć i upewnić się że nic jej nie jest. Nie sądzę by możliwym stało się beztroskie życie na rajskiej wyspie nas dwoje. - szedłem obok dziwnej kobiety i czułem się jak Vader idący obok Imperatora w Gwiezdnych Wojnach. Czułem do niej respekt ale strach odszedł w nicość.

- Twoje obietnice mnie nie obchodzą - głos ma beznamiętny, jak maszyna. - Interesują mnie twoje działania. Pierwsza tura naszej gry zaliczona z ogromnym trudem. Ostatnia twoja odpowiedź jest dla mnie mniej niż zadawalająca, ale była szczera. Powiem ci, co chcaiłabym, byś zrobił w Iluzji. Odnajdziesz i zabijesz cztery osoby. Dwie z nich znasz. Bardzo dobrze znasz. Pozostałe dwie są dla ciebie kimś obcym. To twoja przepustka do świata, który ty uznajesz obecnie za świat żywych. To twoja misja i twój cel. Jesli się jej podejmiesz i nas zawiedziesz, będziesz trwał w Iluzji, ale twoją Jess czeka powolna i okrutna śmierć. A potem, po tej stronie Krat, zadbamy by miała niezapomniane wrażenia. A jak wróci w cykl zycia, jak wy to nazywacie - reinkarnuje - wtedy zadbamy o to, by została jej świadomość a jej duszę obleczemy w schorowane, brzydki i wzbudzające odrazę ciało. Kogoś, kto będzie cierpiał przez całą swą małpią egzystencję, a zadbamy by była bardzo, bardzo długa. A potem, jeśli nadal będziemy odczuwać gorycz naszej porażki, której będziesz sprawcą, powtórzymy to raz jeszcze. Czy to jest jasne?

-Jasne- odpowiedziałem troszkę w tonie wpadającym w złość bo umowa umową ale szantarz to już inna para kaloszy - Kim są te dwie osoby które znam i kim są te dwie osoby których nie znam a co najważniejsze kim ty jesteś kim jesteście wy .Obiecałaś odpowiedzieć na moje pytania. Chce byśmy byli ze sobą szczerzy mam dość mataczenia tubylców.

- Szczerość mogę zachować równym sobie. Ty masz być tylko narzędziem. Nie zwykłam wyjawiać narzędziom swoich planów. Służą do ich realizacji, Układ jest taki, jaki jest. Osoby które zgładzisz to Patrick Cohen, Terrence Baldrick, Emily Van Der Askyr i niejaki Reynard Durney. Gniew zachowaj na nich.


-Wymagasz wiele. Emily Van Der Askyr i Reynard Durney to nie jest kłopot. Zresztą i z Baldrickiem mam do wyrównania pewne rachunki. Ale oczekując śmierci Patricka Cohena żądasz zbyt wiele. Mówiąc te nazwiska wiem już że chodzi ci o luminę Astarotha. Może o coś więcej. Wszyscy żadacie śmierci. i dajecie ją w zamian Pani. Wplątując w swoje intrygi tych na którym nam zależy.... Jeżeli zawiodę skarze na potępienie Jess... a co gdybym zginął??? Czy wtedy poprostu bedzie ci przykro i tyle- uśmiechnąłem się.

- Ja nie odczuwam przykrości. A martwy już jesteś. Podczas rozmowy dałeś poznać swoją słabość. Jest nią ta kobieta. Jeśli odmówisz - zrobimy jej to, co mówiłam. Jeśli zawiedziesz - zrobimy jej to, co mówiłam. Jeśli wykonasz zadanie - będziesz mógł cieszyc się życiem u jej boku. Aż się pomarszczycie, jeśli taka będzie wasza wola. Moje intencje powinny być ci obojętne. Słabość jest straszną walutą, Grand. Monetą, która zawsze może być wykorzystana przeciwko temu, kto ją pokaże światu. Powinieneś wiedzieć to już dawno temu.

-Twoje groźby nie służą negocjacją Pani- mówiłem opanowany i spokojny- Są jeszcze inni.... ważniejsi. Słabość często jest naszą największą bronią. Twoja propozycja jest do przyjęcia jeżeli pozwolisz ale chciałbym lekko renegocjować jej warunki. Wiem że zaraz powiesz “ To nie jest propozycja podlegająca negocjacją” już się do tego przyzwyczaiłem . Hmmmm- zadumałem się na chwilę ale nie pozwoliłem by zaczęła mówić- Cohen i jego życie nie może spocząć w moich rękach.... reszta jest ok. Zależy mi jednak na tym bym sam zdecydował jak i kiedy zrobię co każesz. Świat Iluzji wiąże się z pewnymi prawami i chcąc uniknąć konsekwencji muszę wszystko dokładnie zaplanować.

- Rozmowy uznaję za skończone. Możesz odejść. Twoje żądania zamknęły moją propozycję. Poszukaj tych ważniejszych, a zobaczysz, że nikt z nich nie będzie tak wspaniałomyślny. Dla twojej wiadomości, jest więcej narzędzi, nie tylko ty. Idź już, nim zmienię zdanie i cię zgładzę.

Skłoniłem się lekko i odwróciłem ruszając do wyjścia. Mijając zniszczone urządzenia nie spiesznie szedłem w kierunku dziedzińca. Analizowałem w głowie ofertę kobiety - cyborga. Kim była ta dwójka której śmierci pragneli? Cóż Cohen i Baldrick mieli w tym wszystkim ? Czy aby na pewno chodziło o luminę Nasha? Bardzo dużo pytań. Wiedziałem że jeśli dla tych tutaj zacznę zabijać w iluzji dla Jess będę nic nie wartym mordercą.... Wolałbym już chyba zostać zgładzonym . Ale Cyborg wspomniała o reinkarnacji.... skoro o niej wie może jest ona możliwa.... Dużo pytań ... Baldrick kutasie ciebie to jak robaka rozdeptałbym jako bonus ale kim się wtedy stanę? Kimś więcej niż tylko ci za którymi uganiam się pół życia??? Nie mogłem na to pozwolić....

Gdy dotarłem do dziedzińca spojrzałem w oczy mojej bestii
- Nawet nie wiesz jak proste jest twoje istnienie.... zazdroszcze ci- wskoczyłem na jej grzbiet i wzbiłem się w powietrze szukając kierunku skąd wzywany byłem silnieszą więzią... silniejszym pragnieniem.

Gdy Bestia uderzała skrzydłami lecieliśmy. Miasto miast z tej perspektywy wcale nie było takie złe.... może nawet ten ogrom ruin.... morze gruzów miało swój urok?

Szukałem w dole tego co mogło by mi pomóc zrobić coś więcej . Miałem przed oczyma Jess. wiedziałem i czułem że ona nadal potrzebuje mojej pomocy.... Czułem ogromny ból w piersiach.... strach.
 
__________________
Who wants to live forever?
Dominik "DOM" Jarrett jest offline