Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2011, 22:47   #17
Rychter
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Cóż, chciałem jeszcze raz podziękować wszystkim za grę.
Nie będę sobą, jeżeli nie sprostuje tu pewnej pomyłeczki. Matura czeka mnie dopiero w przyszłym roku, ale na łeb zwaliły mi się inne obowiązki, które zaowocowały nieterminowością postów.

Co do sesji, nie zawiodłem się. Panicz i Malahaj naprawdę pokazali klasę. Dużo akcji, fabuła ciekawa, zaskakująca (czasem za bardzo, ale nie postrzegam tego jako jednoznacznego minusa).
MG mają ode mnie szóstkę za podkładanie kłód pod nogi , dzięki czemu rozgrywka ani na jotę nie przypominała niedzielnego spacerku po parku. Było ciężko, brutalnie, interesująco, epicko.
Zgodzę się z opinią, że czasem w postach MG działo się zbyt wiele, jednak tylko czasem.
Wiem, że jeśli chodzi o terminowość byłem antyprzykładem, ale na przyszłość maruderów zalecam zdecydowanie kopać w cztery litery, albo przynajmniej w ramach ostrzeżenia przytrzeć nosa. MG musi być tutaj jak dobry ojciec, swoje "pociechy" otacza czułą opieką, ale kiedy trzeba czule popieści dyscyplinką po pośladach.
Ostatnia sprawa. Wspomniane ubezwłasnowolnianie BG. Fajnie, bo w wielu miejscach mieliśmy swobodę działania. Jednak nie raz układałem po nocach misterne, widowiskowe plany pokonania problemu, by w następnym poście MG moja postać robi coś, co do głowy by mi nie przyszło i znajduje się już krok dalej by mierzyć się z innymi przeciwnościami rzucanymi na nas przez okrutny los. :P

Podsumowując.
Świetnie się bawiłem. Sesja wymagała myślenia, kombinowania, torowania sobie drogi łokciami, jednak dla równowagi, nie brakło szalenie przyjemnej, bezmyślnej siekaniny, która rozładowywała napięcie, pobudzała wyobraźnie i podnosiła moją samoocenę. Za to duży plus. Gracze kompetentni, pomysłowi. Niektórym mogę zarzucić to samo co sobie, czyli nieterminowość. Jednak sam nie byłem lepszy więc nie będę się czepiał. :P Przez nieterminowość graczy, sesja zwalniała. MG starali się nadgonić to w swoich postach, czasami odnosiłem wrażenie, że prowadzono nas "za rączkę" (w niektórych sytuacjach było to właściwe, np. kapłan Kurella ładuje nieprzytomnych Myverna i Vincenta na wóz i odstawia ich do świątyni. Tutaj zabieg przepchnięcia akcji dalej jest ciekawy, właściwy, estetyczny i nie razi w oczy).

Na koniec. Nie... Nie potrafię... Przyznaje się bez bicia. Wszystkie te uwagi negatywne wysmarowałem tutaj tylko dlatego, by odgryźć się Paniczowi za ukatrupienie Myverna.
A teraz na serio. Powtórzę jeszcze raz, że grało się sympatycznie. Panicz, bracie pisz ten licencjat i skręcaj kolejną sesyjkę. Czekam niecierpliwie i o ile coś nie przeszkodzi, deklaruję udział (oczywiście słowa uznania i trochę wazeliny należą się również Malahajowi).

PS. Z graczy podziękowania należą się wszystkim razem i każdemu z osobna, ale przede wszystkim weterance "Awantury", jedynej i bezkonkurencyjnej Rudej, której postać tworzyła z Myvernem zgrany duet. Teraz mogę przyznać, że próbowałem doprowadzić do sytuacji, by między Myvernem a Kerin doszło do czegoś, co dodałoby pikanterii całej sesji. Jednak ciężko o sposobność, kiedy ciągle trzeba było uciekać lub mordować. :P
Pozdrawiam.
 

Ostatnio edytowane przez Rychter : 16-05-2011 o 23:03.
Rychter jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem