Ten temat powinien być dobry - dopiero zacząłem go czytać.
Jako mistrz gry mam skromne doświadczenie, prowadziłem trochę sesji kilka lat temu, w Wiedźmina i Zew Cthulhu. Graliśmy w domach i po lekcjach w Zew Cthulhu na świetlicy :P. Pedagodzy orzekli, że to bardzo kreatywna rozrywka
.
Co do meritum, jak już pisałem na shoutboxie, mechanikę stosowałem jedynie w przypadku tworzenia postaci i podczas walk - bo tam jest największy fun z niej, potem ona mi tylko przeszkadzała. Pewnego razu cały wieczór się przygotowywałem, pisałem sobie konspekty, robiłem mapki i tak to diabli wzięli, zawsze musiałem improwizować
.
Raz mieliśmy śmiechową walkę, z zaimprowizowanymi rekwizytami, koleś przebrał się za leśnika :P tzn. miał taki kapelusz z piórkiem, drewnianą fajkę w ustach i coś tam jeszcze, a ja niby nożem próbowałem mu zadać rany i on śmiesznie podskakiwał i unikał ataków. Szkoda, że nie mieliśmy kamery...
Raz od nauczyciela pożyczyłem prawdziwą ludzką czaszkę - afrykańską
. Czaszka miała na imię Magda
. Przeszło 20 lat temu dostał ją w prezencie od studenta medycyny( po pijaku
), on ją wypożyczał innym studentom( miała odciętą potylicę i trzeba było ją zakładać, no i plamki po jakichś odczynnikach). Ja się wtedy ostro interesowałem paleoantropologią i ją dostałem na pewien czas, by przygotować się na takie warsztaty, gdzie prezentowaliśmy swoje zainteresowania.
Kilka razy posłużyła mi ona jako rekwizyt podczas sesji Zew Cthulhu
. Żeby nie było, nie było żadnego okultyzmu i bezczeszczenia zwłok, każdy mógł ją dotknąć i obejrzeć i był żywo zainteresowany, a ja opowiadałem o czaszce, jej historii i antropologii.
Rekwizyty są bardzo ważne, tutaj je można zastąpić obrazkami, linkami do filmików i muzyki na youtubie, etc. Ja bym radził skupić się raczej na budowie atmosfery i przeżyciach, czasem smutnych a czasem śmiesznych. Mechanikę dawać tylko tam gdzie jest wymagana i daje ona radość, czyli tworzenie postaci i walki. Jeżeli ktoś ma wymaxowanego danego skilla, że tak powiem
, to nie ma sensu ciągle rzucać kostkami mimo, że to fajne
. Podczas sesji należy zachować odpowiednie proporcje, niektórzy chcą unikać walki w systemach storytelling, że niby tacy gracze są jakąś elitą, bo czerpią radość z wyższych wartości i nie potrzebują do tego sieczki
. To taki stereotyp - chciałem go przywołać na potrzeby dyskusji.
Raz w jakiejś książce był wstęp a w nim wywiad z autorem, bodajże z R.A. Salvatore w którejś z powieści o Drizztcie Do'Urden i on tam pisał, że w mamy sytuacje, że bohater ma nóż na gardle i spełnia warunki przeciwnika, a w D&D po prostu rzucił by kostkami
. Ja tam wolę stawiać na realność sytuacji i logikę.