Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2011, 13:29   #3
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Dorian sięgnął do szklanki ze szkocką w chwili gdy krupier zaczął ponownie tasować karty i rozdawać je graczom. Alkohol gładko spłynął do żołądka mężczyzny, tylko na chwilę goszcząc w ustach. Lód w drinku rozpuścił się już niemal całkowicie przez co sam trunek przestał smakować tak jak na początku.

Zibi z lekkim uśmiechem podniósł swoje dwie karty i od razu zmienił twarz w pozbawioną wyrazu maskę. Miał ochotę wygrać tu co nieco. Setka za którą tu wszedł musiała się w końcu zwrócić. Kątem oka spojrzał na resztę graczy. Wujek Ed z trudem ukrywał uśmiech, gładząc dla niepoznaki wąsy. Mogło to znaczyć tylko tyle że już teraz miał parę. Sammy zaś intensywnie wpatrywał się w swoje karty, co ozaczało że najpewniej dostał niskie karty, i w to różnych kolorach. Z twarzy nieznajomego mało co dało się wyczytać. Delikatne drżenie prawej dłoni wskazywało na jego zniecierpliwienie. Nie mógł doczekać się odsłonięcia kolejnych kart.

-Wchodzę za 12.- rzucił sam, pozbywając się żetonów za dziesięć i dwa dolary.

-To samo.

-Ja też.

-Dwunastka.- Zibi zakończył wstęp, tak jak wszyscy dorzucając do stosiku swoje żetony.

Następnie wszycy weszli za 25 dolarów. Dorian ukrył zainteresowanie, gdy nieznajomy dołożył do pięćdziesięciu. Szuler spokojnie wyrównał z nim, czekając na odsłonięcie trzech pierwszych kart.

Dziewiątka pik, walet karo, as trefl.

Sammy z cichym jękiem spasował, odrzucając na bok swoje karty. Wujaszek, któremu nigdy jeszcze nei zdażyło się chyba zrezygnować z gry dorzucił kolejne dwadzieście dolarów. Zibi uśmiechnął się pod nosem, pozbywając się reszty żetonów.

-Wchodzę za wszystko.- rzucił lekko, wymuszając na pozostałych graczach wyrównania względem siebie do maksymalnej kwoty. Nieznajomy skrzywił się nieznacznie, pasując. Wujek Ed z zadowoleniem nastroszył wąsy gdy kolejnymi odsłoniętymi kartami okazały się ósemka trefl i król pik.

-Odsłaniamy karty.- zarządził szczupły krupier siedzący na końcu stolika.

Wujcio wyszczerzył się szeroko, odsłaniając swoje karty.

-Dwa asy. Czyli mam trójkę.- oznajmił, sięgając po dymiące się w popielniczce cygaro. Zibowski skłonił się weteranowi z szacunkiem. Lubił dziadka. Miał dużo kasy przez co nie żal było mu go skubać a przy okazji staruszek był całkiem miły.

-Brawo, panie generale.- uśmiechnął się, łechcząc ego wąsacza. Płynnym ruchem odsłonił swoje karty.-Dziesiątka pik i dama kier. Strit.

Emeryt zaśmiał się rubasznie, roztaczając dookoła siebie chmurę dymu.

-W mordę, Dorian! W życiu nie widziałem większego szczęściarza od ciebie. Nom... Był Sally który w Wietnamie dostał postrzał z milion dolarów, ale on na tym nie zarobił.

-Pan też dzisiaj nieźle sobie poczyna.- odparował, patrząc znacząco na stosik żetonów przed rozmówcą. Spokojnie zebrał ze stołu swoje żetony.-Życzę panom miłej gry, gdyż ja niestety muszę się zbierać.

Sprawnie zapakował żetony do drewnianego pudełeczka z logiem kasyna i skinął reszcie głową, wolną ręką podnosząc do góry swój kapelusz z małym piórkiem. Odchodząc, szybko przeliczył blinas kosztów i zysków.

Stówa na wejście, czterdziestka za drinka, fajki i krewetki w sosie... 198 dolców czystego zysku. Nieźle jak na taką małą grę.- pomyślał z zadowoleniem i obrócił się na pięcie gdy obok przeszła kelnerka która podawała mu zamówienia.

-Zapomniałbym o napiwku.- wyszerzył się do niej, wsuwając do kieszonki na jej piersi żetony warte dwadzieścia osiem dolarów. Dziewczyna, jak każda kelnerka w tym lokalu, była ładna i zgrabna. Na dodatkową zapłatę odpowiedziała uroczym uśmiechem i dygnięciem. Dorian aż westchnął tęsknie, gdy ruszyła w głąb sali kręcąc przy tym zgrabną pupą w krótkiej spódniczce.

W kantorze siedział aktualnie Nick, znany już Zibiemu z powodu dość częstych wizyt w tym kasynie. Chłopak wyszczerzył się do szulera.

-Widzę ża nasza Kitty wpadła panu w oko.- zagaił, szybko przeliczając żetony. Dorian uniósł z rozbawieniem brew.

-Znając cię, to ty startowałeś już do każdej z tych dziewczyn, więc cicho siedź i licz kasę.- odciął się, wyjmując z kieszeni papierosa i zapalając go. Benzynowa zapalniczka Zippo wystrzeliła kilkucentymetrowym płomieniem.

-Dwieście siedemdziesiąt dolarów.- oznajmił w końcu Nick, wykładając na ladę pieniądze. Dorian spokojnie chował plik banknotów do kieszeni i zwyczajowo odpalił chłopakowi dwudziestaka. Lubił zachowywać dobre stosunki z personelem miejsc swojego zarobku.

Zostawiając za sobą gwarną i duszną salę, ruszył w stronę wyjścia.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline