Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2011, 21:14   #5
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Mustang Saleen mknął przez pustynię na północy Meksyku. Mury były już doskonale widocznie. ‘Jebitnie wielkie’ pomyślał i dodał gazu. Gdzieś z tyłu na horyzoncie majaczyły jednostki Avengersów. Skurwysyny dostali pozwolenie na polowanie również po stronie Meksyku. Teraz gonili za nim korzystając z najnowszych zdobyczy techniki. Impulsy EMP waliły raz za razem nieopodal samochodu. Przyspieszył, a wyżyłowany do granic możliwości silnik zawył pięknym dźwiękiem. Z głośników dobywał się mocny rock. Chłopak uśmiechał się pod nosem, co jakiś czas zerkać w lusterko. Nie zwracał na nich uwagi, nie mieli szans go złapać. Jak zwykle. Licznik zbliżał się ku zamknięciu, a Mustang zbliżał się do muru. Ulubiony moment Shouta. Sprawdził ostatni raz GPS i skorygował kurs. Avengersi w swoich Jeepach byli coraz bliżej. Spodziewał się tego. Kilogram koki w tych czasach był wart niewiarygodne pieniądze, a on był najlepszym szmuglerem w stanach. Pięć kilometrów do muru. Wyrzucił papierosa przez okno. Dwa kilometry. Wyłączył muzykę i zamknął przeciwpancerne okno. Pół kilometra. Rozległy się strzały.

Salwa z karabinu ostudziła nieco jego zapały. ‘Poczynają sobie sukinsyny’ stwierdził i zrobił ostry nawrót o 90 stopni. Teraz jechał równolegle do muru, a strzały z karabinów odbijały się od opancerzonego samochodu. Zamknął licznik, gdy samochodem zarzuciło.

Oj mają rozmach mają…’ Gdy dojrzał w lusterku wybuchający pocisk z moździerza stwierdził, że chyba przeholował. Po co on rajdował w tych koszarach? No cóż ma za swoje. Z nad muru zbliżał się helikopter z automatycznym pociskiem EMP. Radar właśnie namierzał cel. Cztery sekundy do wystrzelenia. Dwie sekundy. Sekunda. Cel zgubiony, cel zgubiony, cel zgubiony. Wyskoczyło na ekranie skanera w helikopterze. Curtis zaś śmiejąc się do rozpuku leciał szybem wiertniczym do Ameryki. Do Los Angeles. Do domu…

Siedział w salonie połączonym z garażem, kuchnią i sypialnią i czyścił Mustanga. –Ech, zderzak do klepania, bagażnik też oberwał, zawsze te jebane koszta… - Zaklął jeszcze szpetnie i podszedł do lodówki. Trzy sekundy i siedział rozwalony na sofie popijając piwko. W telewizji nadawali jakiś program o mutantach niczym z wybuchu elektrowni atomowej w Krakowie, gdziekolwiek to jest. Ale trzeba przyznać, koleś niczym odlany z tytanu to było coś. No, ale już wojskowi dobiorą mu się do dupy. W sumie szkoda trochę gościa, ale jego problem. Curtis musiał opracować plan kolejnego transportu. Pracodawca miał chore warunki, aż osiem osób i zero hałasu. No jak pracowac takich warunkach. ‘Cóż, trzeba będzie mu potem zasadzić kolejnego kopa w dupę.’ Zwiększył głośność muzyki i zabrał się do naprawiania auta…
 

Ostatnio edytowane przez Bachal : 23-05-2011 o 20:16.
Bachal jest offline