Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2011, 19:49   #4
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Już prawie odszedł od kasy, gdy nagle obook pojaiwł się ten nieznajomy od stolika. Rzucił niedbale Nickowi swoje marne żetony i popatrzył na Doriana:
-Mógłbyś chwilę zaczekać? Mam pewną propozycję...

Dorian spojrzął nieznajomemu w twarz. Gdyby był dziewczyną powiedziałby, że nieznajomy ma czarujące spojrzenie. Lecz dla niego było to spojrzenie kogoś, kto potrafi wykorzystać swoje walory. Mimiczne też. Nieznajomy, jak na kogoś, kto przegrał mniej więcej 200 dolców, był niezwykle spokojny
-Jasne, ale na chwilę - podkreślił Zibi. "Tyle tych pedałów się ostatnio namnożyło..."

Odeszli na bok, zeszli ze schodów, stanęli na półpiętrze.
-Bardzo dobrze grałeś - odezwął się nieznajomy.
-Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - Zibi ledwo co ukrył zirytowanie.
-Nie - odparł - widziałem jak przesuwasz karty na stole. Jak ktoś, kto był krupierem.
-A jak niby przesuwam karty?
-Mimowolnie zanim je podniesiesz ze stolika, przesuwasz je o kilka centymetrów. Podobnie robił krupier przy stole. Reszta graczy już nie.
-Tak, zgadłeś, rozdawałem kiedyś karty. - Doriana lekko zaskoczyła ta wiedza i spostrzegawczość.
-To się cieszę. O tóź potrzebuję kogoś takiego jak ty. Widzisz, jutro chcemy z moimi znajomymi, kolegami z pracy, wieczór przy pokerze i...
-I jako krupier mam ich oskubać z kasy dla ciebie.
-Z pierwszą częścią trafiłeś, z drugą już nie. Potrzebuję po prostu krupiera, i nie chodzi mi o zarobek. Oczywiście będę się cieszył, jak coś ugram, ale nie zależy mi na tym.

W tym momencie zadzwonił telefon nieznajomego. Dorian od razu zauważył konsternację na twarzy jego rozmówcy. "Tak, on potrafi maskowac emocje, ale ja jestem lepszy".
-Mówisz że nie przeszła? Jak kurwa?! Przecież mieliśmy poparcie... Dobra, nie tłumacz się... jutro pogadamy... tak, u mnie... o 19... Tylko na Boga nie bierz swojej żony... Tak, zgadłeś, będzie Kate z Klubu... No to cześć, potem porozmawiamy - zakończł rozmowę.
Zwrócił się do Zibiego:
-Przepraszam Cię bardzo ale w mojej branży jestem non stop w pracy, nawet setki kilometrów od mojego miejsca pracy. A teraz się spieszę, tu masz numer telefonu, zadzwoń najlepiej jeszcze dzisiaj, jeżeli się zdecydujesz - Tu wyjął z kieszeni mały kartonik i zielone pióro wieczne, ze złotą stalówką, co nie umknęło uwadze szulera.



Szybko napisał coś na odwrocie i wręczył go lekko zaskoczonemu Zibiemu.
-A... - zaczął Zibi.
Nieznajomy chyba czytał w myślach, bez zmiany wyrazu twarzy rzucił:
-Za kilka godzin stania przy stolika daję 500 dolarów. Być może będzie jeszcze więcej. Zadzwoń. - i zbiegł po schodach.

Dorian odwrócił kartonik. Była to wizytówka:

Steven Henderson
Senator Stanów Zjednoczonych

i poniżej jeszcze kilka telefonów: do biura w Waszyngtonie, do biura w Great City. A, i jeszcze trzeci numer telefonu na odwrocie. Do tego adres w Great City, nawet niedaleko stąd.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline