Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2011, 19:27   #6
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Middle Park, 17:55

Recepcja była pomieszczeniem, gdzie oprócz szklanego, wysokiego stołu, za którymym stał recepcjonista, znajdowała się tylko szeroka jasna kanapa. No dobrze, recepcjonista miał jeszcze krzesło do dyspozycji, stojące pomiędzy jendą ze ścian a stołem. Wnętrze było utrzymane w sterylnej bieli, tzn. ściany i sufit były białe, podłoga była jasnoszara.
Dorian podszedł do stołu:
-Ja do senatora.
-Jak się pan nazywa? - rzucił oschle recepcjonista.
-Dorian Zibowski.
-Chwila.. - recepcjonista podniósł słuchawkę telefonu stylizowanego na lata 40' i wcisnął jedynkę na cyferblacie, choć w tym wypadku było to wykręcenie jedynki. - Panie Henderson, niejaki Dorian Ziboffsky do pana. Wpuścić? Rozumiem - odłożył słuchawkę.
-Proszę wejść, winda jest na lewo, Senator Henderson urzęduje na szóstym piętrze.
-Dziękuję - Zibi odpowiedział równie oschle z lekką ironią.
"Jak szkoda, że nie nazywam się Brzęczyszczykiewicz, ten fagas miałby dopiero trudności z wymową. Że niby Zibowski jest trudne?"
Wysiadł na szóstym piętrze. Henderson stał na korytarzu i rozmawiał przez telefon:
-Dobrze panie Yiancg, przyjmuję... Oczywiście, przyjmę pana syna z najwyższymi honorami... Oczywiście... Do widzenia i szybkiego powrotu do zdrowia - tu zrobił krzywą minę i zwrócił się do Doriana - nie znoszę tego cholernego chinola. przez niego same kłopoty. Teraz jeszcze wysyła swojego syna, bo sam się zatruł. Mógł nie jeść tych chińskich robaczków, tylko porządny stek. Nienawidze, jak ktoś na ostatnią chwilę zmienia swoje plany. A tak w ogóle to cześć. Widzę, że mam wprawę, ten strój... I nagła zmiana planów. Dostaniesz nie 500, a 700 dolców na rękę.
-Za co ta premia? - Dorian był lekko zaszokowany, jak w krótkim czasie wzrasta jego zarobek.
"Wieksza kasa to więcej żetonów, więcej żetonów to bogatsi przeciwnicy, czyli większy zarobek" - myślał perspektywistycznie.
-Mniej więcej po godzinie-półtorej gry, zrobimy sobie przerwę. Tylko że ty nie będziesz miał przerwy. Potrzebuję kogoś, kogo tu jeszcze nie było, a bedą stali bywalcy moich spotkań, kto będzie dyskretnie kontrolował, co robi w tym czasie syn tego Yiancga . Rozumiesz?
-A co będzie, jak ten cały Yiancg Junior nie będzie grał?
-O to się nie martw, Jeżeli stary Yian...chinol miał grać, to i młody zagra, bo dostanie takie polecenie. Poza tym, temy żółtkowi będzie to bardzo na rękę.

Middle Park, kilkaset metrów dalej

-Tak więc Nikita, jak ja będę ze Stevenem grał, ty chodź pomiędzy pozostałymi gośćmi i miej nastawione uszy. Senator zaprasza wpływowych gości, więc warto tam być. Pamiętaj o tym, to nie jest dyskoteka. Panimajet?
-Panimajet szefie.
Czerwony Congoscenti ruszył ze skrzyzowania, gdy na sygnalizatorze zapaliły się zielone diody. W oddali majaczyła rzeka.

 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline