Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2011, 20:32   #7
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi spokojnie przetasował karty, stojąc przy stole do gry. Odruchowo włożył do ust papierosa i zapalił go. Fajanek palił się bardzo powoli i bez pośpiechu, gdyż sam szuler wcale się nim nie zaciągał. Ot, taki dodatkowy szczegół dopełniający jego stroju oraz wyluzowanej postawy. Bez pytania nalał sobie do jednego z kieliszków trochę szkockiej i wrzucił do szklanki kostkę lodu.

-Kotów brak, to pies mleko pije…- mruknął, wspominając bezsensowne przysłowie jego ojca. Tatuś miał dość nietypowe poczucie humoru. Pociągnął łyk całkiem niezłego trunku i postawił szklankę przy swoim stanowisku.

Gdy tylko do środka weszły grube ryby, sprawnym wzrokiem ocenił każdego z graczy i wytypował swojego faworyta. Nie tyle szukał wprawnego gracza, co kogoś kto w wypadku wygranej sypnie mu trochę napiwku. Na wejściu odrzucił kandydaturę chińczyka w garniturze. Jego łyska czacha całkiem nieźle pasowały do pozbawionej wyrazu, mongolskiej twarzy. Zdecydowanie nie wyglądał na kogoś kto daje napiwki za wygraną. Ba nie wyglądał na kogoś kto umie wymówić słowo napiwek.

Zaraz po nim pozbawiony szansy wygrania został Włoch w skórzanej kurtce. Facet klął pod nosem, burcząc zamiast mówić i do tego łypał dookoła wściekłym wzrokiem jak rasowy paranoik. Dorian ukrył uśmiech, zauważywszy że kurta facet była marną chińską podróbką z tworzywa sztucznego. Zibi nie znosił taniego szpanu.

Był jeszcze facet którego reszta nazywała panem Nowakiem oraz rusek. Nowak, być może nawet czystej krwi rodak szulera, nie odzywał się za dużo i zachowywał iście pokerową twarz. Mógł być niezłym przeciwnikiem dla świeżo wytypowanego wybrańca losu, czyli rosjanina. Mężczyzna miał widoczną, ale nie za dużą nadwagę i cały czas uśmiechał się, co jakiś czas dowcipkując z resztą i poprawiając kołnierz koszuli.

-Zapraszam do gry.- Zibi uśmiechnął się, gdy reszta zajęła już miejsca. Sprawnym ruchem przetasował talię, lekko zaciągając się papierosem.

Poker zaczął się na dobre, a los jakoś przychylniej patrzył tego dnia na pana Michaiła Aleksiejewicza.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline