Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2011, 23:29   #10
Huang
 
Huang's Avatar
 
Reputacja: 1 Huang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skałHuang jest jak klejnot wśród skał
- A jakże! Mogę! - odparła żywo chwytając za kufelek pieniącego się piwa. Upiła kilka łyków i odstawiła na blat z hukiem. - Przybyliśmy tu całkiem niedawno więc nie znamy wszystkiego od podszewki. Ale coś niecoś usłyszeliśmy. Widzisz... całkiem niedawno władzę tutaj objął niejaki Uesugi Hikaru. No i... z tego co wiemy jest tym no...
- Anatemą. - wtrącił Trench patrząc gdzieś nieco tępym wzrokiem. Chyba zdążył się już trochę podchmielić
- Nie! To znaczy tak ale nie o to chodzi... no podobno jest jednym z wybrańców Słońca... - podjęła rudowłosa piękność spoglądając karcąco na wielkoluda. - I chyba to całkiem prawdopodobne... no spójrz tylko na to miasto. Nie spodziewałam się zastać tu takich standardów podróżując przez góry. No ale do rzeczy. Wziął skubany i objął władze, z tego co wiem zabijając swojego brata ze smoczej krwi czy jakoś tak. Narobił w okolicach sporo zamieszania. Reformy w prawie świeckim i religijnym... w sumie tu się to chyba ostro przeplata. I właśnie ta religia. Ja tam akurat nie wiem, nie interesują mnie takie sprawy. Ale stworzył nagle w sumie własną i teraz stara się rozciągnąć tę wiarę na okolicę.
- Ja tam słyszałem, że zależy mu jeszcze na kopalni Shanarinary. Wydobywają stamtąd jakiś fajny metal. - wtrącił Shizun z wzrokiem tkwiącym na tyłku kelnereczki.
- A też możliwe. Ale fakt jest taki, że Shanarinara nie ma większych szans z tutejszymi wojskami. Mają tu na prawdę dobre oddziały. No i nas! Teraz nie mogą już przegrać - dodała ze szczerym, pełnym pewności siebie uśmiechem - Zaciągnęliśmy się jako najemnicy. Przyjmują tu takich i w sumie dają niezły zarobek.
- No i ciekawe osobistości można tu poznać! - zawołał nagle przez śmiech Kokatsun - Widziałem jak się gapiłaś na tego całego Alvara jak wyszedł z pałacu!
Zamilkł jednak szybko gdy zaciśnięta pięść Flamii spadła mu na ciemię. Rozmasowywał teraz bojące miejsce. Uśmieszek nie znikał jednak wciąż z jego twarzy.


Tymczasem na ulicach Echigo

Yuji szedł więc ciemną uliczką z piękną kelnerką trzymającą go pod ramię. Idąc powolutku, przytulała się doń nieznacznie. Dość wyraźnie i ostentacyjnie obmacywała jego ramiona i patrzyła w jego wcale urodziwą twarz. O czym myślał w ten czas Yuji? Czyżby zapowiadała się przyjemna noc? A może zamierzał odmówić kobiecie i oprzeć się jej wdziękom? Tego nie dane już nam sie dowiedzieć. Z jednego z zaułków dobiegł ich bowiem dziwaczny hałas. Osobliwe mlaskanie i pomruki... prawie zwierzęce... dzika żarłoczność. Normalnie każdy wziąłby to za jakiegoś wygłodniałego psa, który odnajdując po kilku dniach poszukiwań jakieś resztki, zaczął je łapczywie pożerać. Ale psy nie śmieją się obrzydliwym głosem... zwykły pies nie wywołałby takich dreszczy u kobiety którą Yuji prowadził. A tym bardziej nie wlewałby dziwnego niepokoju w serce samego szermierza.
- Co to za dźwięk? - zapytała lękliwie spoglądając w ciemny zaułek między domostwami.
- Zaraz się dowiemy... trzymaj się blisko mnie... - powiedział i podszedł do zaułka. Nie mógł mieć pewności czy niebezpieczeństwo nie będzie zagrażać kelnerce z jakiegoś innego kierunku. Wolał więc mieć ją blisko. Wkraczając w ciemność położył dłoń na rękojeści swojego miecza. Wtedy czerwone ślepia w ciemności gwałtownie nań spojrzały. Wpatrywały się tak kilka chwil i... rzuciły się w jego stronę. Szybki cios rozpołowił stwora, który wijąc się w kawałkach oddawał życie. Teraz gdy był blisko... nie ulegało wątpliwości. Ghoul jak się patrzy. W dodatku... pożywiał się trupem jakiegoś mężczyzny. Jego wpół wyjedzone wnętrzności walały się dookoła. Twarz obdarta ze skóry i wyłupione oczy stwarzały makabryczny widok. Kelnerka cofnęła sie gwałtownie nie chcąc dłużej patrzeć. Gdy jednak wyszła... rozległ się krzyk. Na ulice wypełzło więcej nieumarłych stworów. Skąd się wzięły w środku miasta Echigo? W mieście pod rządami słonecznego wybrańca? Było ich całe mrowie.



Rozmowy w karczmie przerwał przeraźliwy wrzask kobiety. Gdzieś niedaleko. Najwyżej dwie ulice dalej.
- Coś się dzieje... - stwierdziła cicho Dantibia przerywając nasłuchującą w napięciu ciszę. Shizun wstał i wyszedł na ulicę. Tak jak wielu ludzi chcących zobaczyć co się właściwie stało. Bo krzyk nie ustawał. A po chwili doszedł do nich odgłos walki. Gdy wybiegli... ich uwagę zwrócił błysk. Purpurowa, świetlista poświata rozłożyła się nad ulicą a gdzieś w oddali pojawił się sporawych rodzajów upiór. Był wysoki na ponad trzy metry. Postury zwykłego człowieka, jednak jego szata spływała w dół rozkładając się szeroko przy powierzchni ziemi i to jakoby ona utrzymywała go tak w górze. Wkrótce upiór zaczął wyć a z ciemności jęły wyłazić Ghoule i żarłoczne duchy. Syknęły wyciągane z pochew miecze. Flamia i jej towarzysze byli gotowi do walki.



Tymczasem w pałacu
Zapadł już zmrok i wszystko pogrążyło się w całkiem przyjemnej ciemności wieczora. Cykady odzywały się raźno w ogrodach za oknem mieszając swoją grę z dźwiękiem szemrzącego wodospadu i jednostajnym odgłosem stukawki. Było spokojnie...
Komnata Hikaru była daleka od gwaru miejskich uliczek by nikt ani nic nie mogło zakłócić genialnych myśli władcy. Nie mógł więc usłyszeć jaki raban rozgrywał się właśnie w mieście. Jednak mimo to... nie mógł narzekać na brak wrażeń. W jednym momencie przez okno z trzaskiem wpadło coś czarnego i runęło na kukłę modlącego się władcy. Trzasnęło łamiąc drewno na kawałki i odbiło się znów w stronę okna. Przyczepiło się do ściany nad okiennicą. Zabójca ubrany na czarno i noszący płócienną maskę rozglądał się mrużąc lekko oczy. Nie było w nich wbrew oczekiwaniom odcienia czerwieni. Były zupełnie ludzkie. Tyle że jakby odlane ze stali. Nie wyrażające uczuć. A w każdym razie wyrażające jedno. Skupienie na celu, który właśnie odnalazł. Spojrzenia władcy Echigo i wrogiego agenta, spotkały się.
 
__________________
"...i to również przeminie..."

Ostatnio edytowane przez Huang : 28-05-2011 o 23:35.
Huang jest offline