W takim razie to nie wiem
Jak sobie powtórkę zrobię to może będę wiedzieć. Pamiętam, że na mnie zrobiła wrażenie ta "stara" historia, i samo, samiutkie zakończenie. Generalnie uważam, że historie o miłości, a zwłaszcza takiej "ponad wszystko" nie muszą być wyciskaczem łez (w sensie robione jedynie po to, by wzruszać i nic ze sobą nie niosą), które go stwierdzenie generalnie dość negatywnie mi się kojarzy.