Michał otworzył oczy. Przez duże okno wychodzące na morze do pokoju wpadało miłe, letnie słońce zapowiadające gorący dzień. Mężczyzna przeciągnął się i wyskoczył z łóżka. Skierował się od razu do łazienki, gdzie wziął zimny prysznic. Nie dlatego że lubił. Ciepłej wody nie było. Wytarł się firmowym ręcznikiem i ubrał, po czym skierował się do sali jadalnianej.
Usiadł przy jednym z wolnych stolików, gdzie przyniósł sobie kilka kromek nieświeżego chleba, ćwiartkę masła i jedną konserwę. Nie chciało mu się robić jajecznicy, a wędlina zaczynała śmierdzieć.
Kiedy zjadł smaczne śniadanie, udał się do sali z ogromnym telewizorem, gdzie oczekiwał na pozostałych "kuracjuszy". Kiedy pojawił się Marek, Maciek i Konrad, rozpoczął rozmowę. -Panowie, nie jest dobrze.- mówiąc to drapał się po brzuchu. -Mur pęka, nie wiadomo jak długo wytrzyma. Trzeba go naprawić, bo inaczej będziemy mieć tutaj za dużo gości. - mimo iż brzmiało to jak żart, Michał był totalnie poważny. -Mamy dwie możliwości. Albo umacniamy mur konstrukcją z desek, metalowych prętów i wsporników, albo budujemy drugi mur. Moim zdaniem lepiej wzmocnić to, co już teraz mamy. Nowa konstrukcja nie wytrzyma naporu głodomorów. - dodał po chwili, nadal drapiąc się po brzuchu. Robił to chyba bezwiednie, tak to przynajmniej wyglądało. Mimo to jego umysł pracował nad znalezieniem jak najlepszego wyjścia z sytuacji. -Na pewno uda nam się zespawać porządny, metalowy wspornik. Po za tym trzeba pomyśleć o odciągnięciu trupów spod muru, inaczej długo nie wytrzyma. Kiedyś na filmie widziałem, że bardzo fascynowały je sztuczne ognie. Może spróbujemy?- zaproponował Michał.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |