- Tak, opowiedzieć...- wymruczał Gus, jego twarz gwałtownie posmutniała- Cztery postacie z wozu siedziały gdzieś na granicy lasu i rozmawiały... Piękna blondynka, kobieta o kruczoczarnych włosach i delikatnej urody dziewczyna... No i on, mężczyzna, ubrany w jakiś dziwnego kroju strój, chyba kaftan czy jak na to wołają...- mówił Gus, ale nie do Sol. Mówił jakby sam do siebie, jakby dzielił się ze sobą swym cierpieniem- I ten facet, ten mężczyzna... Spogląda na nie i doskonale wie, co zrobią. Jedna poprzysięgła mu śmierć, chociaż śmieje się właśnie z jego dowcipu. A ta śmierć go nie przeraża...
Gus urwał na chwilę, poczym usiadł na łóżku obok Sol i wyjął coś z kieszeni. No tak, piersiówka. Mały łyk i znów wrócił do opowieści - Druga z nich od lat miała obiecaną pokutę, pokutę za piękno i szczęście tego życia... I wiedziała, że dalsze posunięcia będą już tylko gorsze, że każda minuta ją niszczy... I trzecia, trzecia była najbliższa temu mężczyźnie... Zabiłby dla niej, czułem to. Czułem...- Gus skrył swą twarz w dłoniach. Ta opowieść bolała go jak nic innego...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |