Gustav wstał i już milcząc wziął swój płaszcz z jednego z tych starych, urokliwych krzeseł i podążył w kierunku drzwi. Posłał jeszcze Solveig zdawkowy uśmiech i machnął ręką na pożegnanie, poczym zamknął delikatnie za sobą drzwi i zostawił dziewczynie pustkę... I kolejne chore myśli.
Kimkolwiek był Gus, był człowiekiem niezwykłym. Był kimś jak Sol, rozumiał jej obawy... Tylko co miało ich łączyć? Czemu akurat ten sen, kim były te kobiety!?
Sol myślała intensywnie jak nigdy dotąd. Dzwonek urwał jej rozmyślania... Gabriel!
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |