Pechowo wybrali sobie zwiadowcę.
Hałas wywołany przez Zachariasa spłoszył widać tych, co się w tej wieży ukrywali. Czy pożar wywołany został przez przypadek, czy też ktoś zacierał ślady swego tutaj pobytu, tego Markus nie wiedział. I nie zamierzał czekać, aż sprawa się wyjaśni. Uwędzenie się lub zamiana w pieczoną sztukę mięsa nie leżała w jego planach i w pełni się zgadzał z niziołkiem, że należy to miejsce opuścić jak najszybciej.
Czyli przez okno.
- Tamtą liną - powiedział do Zachariasa, wskazując na sznur pozostawiony przez mieszkańca wieży. Sam natomiast odczepił i zrzucił na dół linę Twardego.
Zanim ruszył na dół rozejrzał się po pomieszczeniu, czy nie zauważy jakiegoś drobiazgu wartego schowania do plecaka, a potem zaczął schodzić po linie w dół. |