Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2011, 22:57   #8
MatrixTheGreat
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
„Woda, woda, jakiś ląd w oddali, woda, woda, głuche dźwięki uderzania w dno kadłuba, woda, czasami jęki, kończące się jedzenie i – uwaga – woda! Nie ma to jak zróżnicowanie. Cholera…” Marcin miał już naprawdę dość tej nudnej, ciągle niebieskiej toni naokoło. Irytowała dodatkowo jeszcze bardziej, gdyż nie była zdatna do picia, a to, co mieli w butelkach już się kończyło. Dla wszystkich było oczywiste, że wkrótce będą musieli zejść na ląd, choćby tylko po to by uzupełnić zapasy.
Z zamyślenia wyrwał go zeskakujący z dachu Jacek, ubrany w zbroję bodajże husarii. Oryginalnością stroju przebijał znacznie Marcina, ubranego w rozpięty, lekarski fartuch. Był kiedyś doktorem w warszawskim szpitalu, a przynajmniej tak twierdził, niezbyt chętnie mówił o swojej przeszłości.

-Trzeba ustalić gdzie się udamy. Ja proponuję mój dom. W piwnicy mam zapas ziemniaków. Trochę zleżałe, ale jak najbardziej jadalne. Poza tym, w garażu, mam cztery rowery. Trzy górale i jedna szosówka. Znacznie zwiększą naszą mobilność. Choć były to rowery mojej rodziny, a my jesteśmy wielcy, więc moga być dla was zdziebko za duże. Jakieś inne propozycje? – zaczął Jacek, następnie wtrąciła się Iwona, a po niej Marek.

- Metr osiemdziesiąt sześć - odezwał się na końcu Marcin. Był dość wysoki, jednak w tym towarzystwie czuł się dziwnie niski, jednak wcale mu to nie przeszkadzało - Rowery to dobry pomysł, ciche i na dodatek bez problemu dałoby się nimi uciec, bo i prawie wszędzie się nimi wciśniemy, a zombie nas raczej nie dogonią przy tych swoich paralitycznych ruchach.

Zaczęli pogawędkę na temat planu. Gdzie się udać, którędy, z czego skorzystać, co poprawić, co zostawić itp. Marek nawet zaproponował zrobienie włóczni z noża Marcina. Rozważali kilka opcji na zatrzymanie się: dom Jacka, Malbork, bunkry powojenne. W końcu doszli do wniosku, że chałupa Huzara była najodpowiedniejsza, jednak musieli mieć jeszcze plan B.

- Jeszcze mam taką koncepcję: jeśli tam dojdziemy, ale z jakichś przyczyn nie będziemy mogli się tam “zakwaterować”, możemy spróbować wyminąć te zombie, które będą nas ścigać i wrócić z powrotem tu, na tą pływającą konserwę. Oczywiście po drodze zahaczając o jakiś supermarket lub coś w tym stylu, by uzupełnić zapasy. - powiedział po wyczerpaniu reszty pomysłów Kozłowski, po czym przeszedł parę kroków dalej, usiadł na ziemi i zaczął wpatrywać się w niebo.
 
MatrixTheGreat jest offline