Thrunmir, Twardy
Oczekiwania bezimiennego mordercy w końcu mogły się spełnić, gdy dwa krasnoludy biegnąc za tropem, po chwili natrafiły na niewielką jaskinię, w której znajdowali się mordercy Ral'ela. Ani martwy już elf, ani też Eckhardt nie mylili się widząc istotę o cechach człowieka i szczura. Oto bowiem przed parą khazadzkich wojowników stała dwójka takich istot. O ile pierwsza, odrobinę wyższa od nich nie robiła zbyt wielkiego wrażenia, to druga, już w pełni spełniała oczekiwania rudzielca, odnośnie godnego przeciwnika. Był nim stwór wysoki jak dąb, ledwie mieszczący się w jamie, potężny jak troll i groźny niczym stado zębaczy. Dyszał ciężko, mrużąc czerwone ślepia. Brodaci wojownicy wejrzeli na siebie. Twardy wiedział, że Thrunmir nie odpuści mimo świeżych ran, jakie odniósł w potyczce z goblinami. Wiedział, że jeśli Thrunmir zginie, to on sam nie będzie mieć już żadnych szans...
Eckhardt, Markus, Alessa, Gynter, Zacharias
-
Racja. Czy nam się to podoba czy nie, powinniśmy im pomóc. Jakby nie było to oni stanowią o naszej sile...- skomentował Gynter -
Markusie... Moja szabla. Może być mi tam potrzebna...- dodał po chwili.
Grupka ruszyła w stronę nieznanego im jeszcze skalnego korytarza. Jaskinia ciągła się kilkanaście metrów zakręcając to w jedną to drugą stronę, jakby nie drążyły jej krasnoludy a matka ziemia. Grupka zatrzymała się w miejscu, gdy ich oczom ukazało się istne pobojowisko. Krew, flaki, oraz strzępy ciała odrobinę utrudniały identyfikację martwej osoby.
-
Bogowie...- syknęła Alessa, zasłaniając usta. Czegoś takiego jeszcze nie widziała.
-
To chyba... Ral'el...- burknął Gynter ściskając w dłoni rękojeść swej szabli.
Thrunmir, Twardy
Gdy trzaśnięcie bicza rozległo się w powietrzu, tuż obok głowy masywnej bestii, ta zawyła potwornie, rzucając się w destrukcyjnym tańcu na rozpędzonego khazada. Zabójca trolli marzył o takiej chwili, gdy przyjdzie mu zmierzyć się z tego typu bestią. Żałował tylko, że jego zdrowie było mocno nadszarpnięte po poprzedniej potyczce. Wiedział, że może w końcu uda mu się ostatecznie zmyć plamę na honorze.
Brodacz wyprowadził solidny cios z boku, jednak bestia potężnych gabarytów z spokojem uniknęła powolnego młota. Khazad nie musiał długo czekać na odpowiedź bestii. Ogromna, pazurzasta łapa śmignęła z niewiarygodną szybkością rozrywając pierś wojaka. Jego krew chlapnęła na ścianę i podłoże. Thrunmir zachwiał się na nogach. Po chwili z góry spadło drugie cięcie tą samą łapą, sprawiając iż rudzielec zobaczył już tylko ciemność...