Gabriel. No tak, Sol naprawdę czekała na niego... Nie liczyła na wielką pomoc, a tylko na jego uśmiech, na jakieś ciepłe słowo... Na możlwiość wtulenia się w jego szerokie i tak ciepłe ramiona i zapomnienia o wszystkim... O obrazach, o wizjach, o kotach, o Gusie... Ale czy naprawdę chciała zapomnieć Gustava?
Dzownek zadzwonił ponownie. No tak, zapomniała otworzyć drzwi! Otworzyła dwa zamki i już po chwili przed jej oczami stanął Gabriel. Ten sam, delikatnie uśmiechnięty i spokojny... Spokój, spokój- tak potrzebowała go właśnie tego dnia... - Cześć Sol...- powiedział Gabriel, a jego mina zaraz zmieniła wyraz na bardzo zatroskaną- Co się z Tobą dzieje, kochana? Wyglądasz na okropnie zmęczoną, na wykończoną... Co jest, kochana?
Zdjął płaszcz, rzucił go na krzesło. - Powinnaś uważać, Sol, po twojej klatce chodził jakiś facet, chyba pijak... Zająć się nim? Czy to ktoś stąd? Bo nie wyglądał zbyt przyjaźnie...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |