Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2011, 17:22   #6
Gothomog
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Calimport. Olbrzymie miasto, pełne różnych domostw i istot. Gdyby nie możliwość zaciągnięcia się na wyprawę, Ebberk nigdy by nie przyjechał tutaj z własnej woli. Wolał dzikie puszcze od zabudowanych okolic, gdzie ludzie tracą podstawowe zmysły z powodu łatwości życia. Nie muszą już każdego dnia walczyć o przetrwanie z dzikimi zwierzętami i naturą. Teraz jedyne walki staczają pomiędzy sobą. Cywilizacja. Pospólstwo o ciemnej skórze do tego niskie. Niektórzy kupcy nie uciekliby przed kulawym wilkiem z powodu swojej nadwagi.
Nie to co on. Przewyższający znacznie zwykłych ludzi, potężnie zbudowany mężczyzna w już matowej i podniszczonej zbroi płytowej. Twarz z cechami wielu ludzi północy. Ostre rysy twarzy, długie, proste czarne włosy z krótką brodą nadawały mu wygląd typowego zbója. Do tego blizny na twarzy oraz brak części prawego ucha. Z tym człowiekiem lepiej było nie zadzierać, a spotkanego w ciemnej uliczce omijać szerokim łukiem. Miał coś jednak w swoim chodzi co zdradzało, że nie był prymitywnym barbarzyńcą. Był to miarowy, pewny wojskowy krok. Chodził wyprostowany i jakby zawsze gotowy do ataku. Cztery lata w wojsku odcisnęły na nim swoiste piętno. Nie służył jednak w zwykłych jednostkach wojskowych. To by było za proste. Został siłą wcielony do najgorszej kompanii karnej, która była zwykłym mięsem armatnim. Jednak udało mi się przeżyć, a nawet zasłużyć na dowodzenie tym ścierwem złożonym z rzezimieszków, zwykłych opryszków, gwałcicieli i morderców. Brakował mu tego dreszczyku emocji oraz walki ze śmiercią zaglądającą za każdym razem w oczy kiedy przychodziło do szturmu.

Mężczyzna kierował się prosto do magazynów. Szkoda marnować czas pośród motłochu. Pogoda zdecydowanie nie odpowiadała barbarzyńcy. Za dużo słońca. Nie przeszkadzał mu gorąc. Bardziej drażniła go moc promieni słonecznych. Może to wynik wczorajszego picia. Co jak co, ale Ebberk potrafił dużo wypić. A że wygrał zakład udało mu się wypić za pieniądze jakiegoś strażnika miejskiego.

Magazyn znajdował się w jakiejś oddalonej dzielnicy. Czuć w niej wszędzie było zapach ryb. Mężczyzna pomyślał, że warto by było coś przekąsić. Może później. Niedługo kiedy wyruszą do dżungli ciężko będzie posmakować ryb. Przed magazynem stał ciemnoskóry ochroniarz. Był od niego niższy i Ebberk podszedł do drzwi nie zatrzymując się nawet by poczekać na pozwolenie. Gdy strażnik coś odburknął obrócił się twarzą w jego stronę trzymając rękę na swoim kolczastym łańcuchu. Przepuścił go bez słowa. Kolczasty łańcuch był ulubioną bronią mężczyzny. Nie dość, że miała zasięg jak włócznia, za jej pomocą potrafił często rozbroić przeciwnika. Niewielu miało również styczność z tą bronią. Co często dawało przewagę nad przeciwnikiem.

Kiedy lord przedstawił swoją kompanię, Ebberk trochę dłużej przyglądał się czarodziejce. Coś go ciągnęło do niej. Może to tak wyeksponowany dekolt i ta tajemniczość otaczająca zwykle ludzi parających się tym fachem. Córka też nie była zła. Widać na brak kobiet nie będą narzekać.

Ion wyglądał na porządnego wojownika. Ten stary woj przeżył i widział wiele za co należy mu się szacunek. Kiedy wyszedł pierwszy kandydat Ebberk miał nadzieję, że zobaczy jakąś ciekawą walkę. Młody się nie popisał. Już miał zamiar wstać i ruszyć jako następny, jednak ubiegła go białogłowa. No skoro tak. Może ona coś pokaże. Tutaj się nie zawiódł. Walka trwała długo i była intensywna. Jednakże kobieta miała za słabą kondycję jak na takiego woja jakim jest Ion. Zyskała sobie jednak w oczach mężczyzny. Nie widział żadnej kobiety tak biegle posługującej się półtoraręcznym mieczem. Druga osoba nie reprezentowała zbyt wybitnych umiejętności szermierczych. Nie należy nigdy nie niedoceniań wroga. To błąd, który wiele kosztował Ebberka. Utrata części ucha nie była największą stratą.

- Ebberk Gromskin - przekazał drobnej córce lorda. - Zobaczymy na co mnie stać Ionie - uśmiechnął się drapieżnie wyciągając duży miecz trzymany obiema muskularnymi rękoma.

Rozpoczął spokojnie taniec śmierci. Uderzenie z góry, później z boków, dał przejąć inicjatywę Ionowi. Później przyśpieszył i włożył więcej siły. Kiedy Ion się odsłonił z góry, jego miecz natychmiastowo runął z całą siłą na jego głowę. Jednak ten stary pan obronił się. Z ledwością. Pewnie poczuł dreszcze na całej ręce. Nie był to jednak cios w który barbarzyńca włożył całą swoją siłę. Lepiej żeby nie znali wszystkich możliwości Ebberka. Kondycyjnie pewnie by pokonał go, jednakże Ion był zwinniejszy i szybszy. Zbroja płytowa ograniczała. Ebberk wykonał jeszcze jeden potężny cios tym razem z boku. Znowu blok, który prawie się załamał. Jednakże Ion szybko pozbył się dreszczy zwinnie się obrócił, okrążył wojownika i uderzył pałaszem w tył głowy. Ebberk rzucił na ziemię miecz. Mimo że cios nie był zbyt mocny, wiedział, że gdyby walczyli na prawdę, jego głowa już by leciała swobodnie po podłodze oddzielona od ciała zwinnym ruchem.

Po skończonej walce ukłonił się i odszedł. Nie trzeba słów. Należy się uczyć, aby żyć i zabijać.
 
Gothomog jest offline