Brama zatrzasnęła się za Garonem z głośnym trzaskiem. Zatrzymał się i otrzepał ze śniegu i zaklął pod nosem. Rozejrzał się w poszukiwaniu gospody. Ostatnie grosze postanowił przepić już dawno. Z resztą po tak parszywej podróży należało mu się. Dziarskim krokiem ruszył w kierunku gospody, jednak drogę zastąpił mu wysoki, rudobrody jegomość. Źle rudzielcowi z oczu patrzyło a Garon tego ni lubił... |