Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2011, 15:31   #101
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Magini żyła. Jeszcze. Kiti wiedziała że nie obejdzie się bez wsparcia. Szrama zaginęła gdzieś na mieście i Kiti została sama z dwójką rannych. Zaczęła taszczyć maginię przez korytarz, ciągnąc ją po ziemi na kocu. Nie udalo się jej znaleźć innego sposobu trasportu rannej. Wokół było pełno krwi, pełno zapachu krwi!

To zadziwiające, w jaki sposób wojownicy Bieli traktują ranych towarzyszów. Cieleśnie ranny to istota której trzeba za wszelką cenę pomóc, ale jest to też istota która „jeszcze jest żywa, ale jeszcze nie martwa”. Podczas tych wszystkich epickich bitew, pojedynków i walk, niewielu obserwatorow zastanawia się co dalej dzieje się z tymi, którym zdarzy się oberwać. Bo dla wojowników Bieli są przeciwnicy „zbyt potężni”, ale żaden ojownik nie jest „zbyt słaby”. To, że ktoś odniesie ciężkie rany to się „zdarza”, to nie jest „wina” czy „słabość”. Brak umiejętności być może, Alek ogoś bez umiejętności wojownicy Bieli ie nazywają „wojownikiem”. Tak więc jak ciężko jest patrzeć na wojownika, który nie jest w stanie ustać na nogach o własnych silach...? Na istotę tak poranioną i osłabioną, że nie może się podnieść, choć próbuje? I wszyscy wojownicy wiedzą, że tak właśnie może skończyć się każda ich walka, a ci co patrzą milczą wiedząc, że tak właśnie kończy się żywot tych którzy chwytają za broń. Ranny towarzysz jest odbierany niemal jako wicelenie świętości, ponieważ im bliższy jest śmierci, tym bliższy jest scalenia ze Światłem. Nic nie jest ważniejsze od służenia rannemu towarzyszowi broni.

Ostatecznie, należy się zastanowić, czy „bezsensowna” śmierć na polu walki jest lepsza od śmierci ze starości w domowym zaciszu. Czy umieranie za idee w które się wierzy, za braci i Światło jest marnowaniem zdrowych, silnych, zdolnych młodzieńców, czy też chwalebnym bohaterstwem? Można się zastanowić, czy lepiej żyć z dnia na dzień z mężczyzną, który każdego dnia może zginąć od cyzjegos miecza, czy uczepić się spokojnego faceta z farmą czy warsztatem i zrobić mu gromadke dzieci. Można się wreszcie zastanawiać, co było lepsze – teraźniejszośc czy przyszłość? Czy lepsze będą czasy, gdzie mężczyźni w wieku 26 lat mieszkają jeszcze z mamusią i są tchórzliwymi wymoczkami, starającymi się zaimponować kolegom cwaniackim strojem i drogimi gadżetami kupionymi za pieniądze rodziców...? Czy lepsze będą dni kiedy zamieszka się z mężem, będzie widywać się go przez kilka godzin dziennie z powodu zapracowania? Czy mężczyźni przyszłości będą lepsi – czyści, schludni, wyedukowani, cwaniaczkowaci, znudzeni kolejnymi zabawkami ich świata? Nudni? Bez jaj? Jedyne co będą potrafili zrobić dla kobiety i rodziny to przynieść do domu pieniądze? Czy w całej idei „kobiety i mężczyzny oraz ich ról” lepszy będzie dzień dzisiejszy, gdzie kobieta nie ma zbyt wielu praw i czycha na nia wiele niebezpieczeństw, jej wojownik może pokazać jej w każdej chwili co sądzi o jej „bólu głowy”, ale... w zamian jej brudny, nieschludny i niewyperfumowy mężczyzna jest w stanie poświęcić zdrowie i życie w obronie swojej rodziny. Czy mężczyźni dzisiaj, samczy bez zahamowań, odważni, twardzi, odważni, odważni, odważni, nie są tym co naprawde nazywa się „mężczyznami”? I choć żywot kobiety która żyje od wojownika do wojownika, gdy poprzedni jej towarzysz ginie w bitwie, wydaje się tragiczny i jest bardzo ciężki, to... to jest zapewne głębszy i pełniejszy niż żywot kury domowej uwiązanej do samca bez jaj.

Kiti otrząsnęła. Zawsze nachodziły ją te dziwne myśli kiedy...!

W karczmie doszło do małej jatki. Nie był to przypadek kiedy potłukli się najemnicy bo ktoś przekonał ich że wojenka to dochodowy interes. Nie, w tym przypadku maczały swoje macki mroczne siły i jatka była spora. Na ziemi leżały niewinne ofiary zabawy jakiegoś mrocznego pomiotu, Kiti byłap przerażona. To jeszcze dzieci, dzieci, dzieci! Kobiety! Wokół było zbyt wielu rannych by jeden kleryk mógl to ogarnąc, zbyt wielu, zbyt wielu!!! Próbowała rozeznać kto bardziej i pilniej potrzebuje pomocy, ale w calym tym chaosie nie mogła się skupić. Rannych było zbyt wielu!

Z Maginią było trochę lepiej. Ursuson wziął ją na ręce, na co wilczyca odetchnęła. Nie chciała pokonywac schodów z ranną...
Zerkneła za Dirithem. Drow jak zawsze trzymał się dzielnie, ale jak długo...?
Postanowiła go uleczyc póki Magini nie była w stanie krytycznym.



Następnie zbiegła po schodach na dół, prowadząc Ursusona. Nie wiedziała czy w mieście jest jakaś świątynia i jakiego boga tu wyznają, czy kapłan jest w stanie pomóc magini. Wiedziała, że jeśli nie ma tu światyni Bieli, Chaos który zmajstrowal cały ten bałagan bardzo się wkurzy konkurencją ze strony innego bóstwa. Zmaierzała znaleź zwykły szpital albo medyka. Dla wilka było to stosunkowo proste, biec przodem i szukać zapachu lekarstw i chorób.. Niektóre paskudne choroby pachniały naprawde mocno... Kiti pobiegła przodem, by po chwili powrócić do Ursusona i zaszczekać. Prowadziła go dlaej, prosto pod szpital.



Była noc więc nikogo nie było pod szpitalem, a drzwi były zamknięte. Kiti zaczęła głośno ujadać i biegać wokół, aż z okna wyjrzała jakaś kobieta. Popatrzyła na ranną maginię dźwiganą przez wojownika i zawołała;
- Medyka nie ma, mieszka dwie ulice stąd!... – wskazała ręką.
Kiti pobiegła dalej. Wątpiła, żeby zwykłe pielęgniarki mogly poradzić sobie z tak poważną raną. Znów tropiła. Modlitwy do Bieli bardzo jej w tym pomagały. Biegla przodem rozeznać sytuację i wracała do Ursusona. Wreszcie znalazła szyld i zaprowadziła wojownika pod drzwi. Zaczęła szczekać i drapać w drzwi aż w domu zapaliły się światła. Po chwili uchyliły się i stanął w nich zdziwiony mężczyzna, w samych spodniach.
Cleric by ~SaiFongJunFan on deviantART

- Co się... stało...? Oh, znowu...?! – wyjęczał, zmeczony i zaspany. – Dlaczego nie zabraliście jej do szpitala, jest środek nocy...
Westchnał cieżko.
- Wnieś ją na korytarz... Potrzebuję swojej torby... – poszedł czegoś szukać.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline