Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2011, 15:29   #10
Gothomog
 
Gothomog's Avatar
 
Reputacja: 1 Gothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skałGothomog jest jak klejnot wśród skał
Po spotkaniu w śmierdzącym rybami porcie Sidhe poszukała na tyle dobrej karczmy, by ją było stać na nocleg i jedzenie, a jednocześnie oferującej w miarę przyzwoite standarty. I znalazła się takowa, jedną milę położona od miejsca spotkania. Nazywała się “Kompas”.
Niespodzianką okazało się, że nie ona jedyna szła w kierunku tamtego miejsca. Jej wzrok odnalazł w tłumie ludzi postać Ebberka. Zresztą bez problemu, bo ten pruł przez tłum małych ludzi jak ludołamacz. Kiedy tylko jego spojrzenie napotkało postać białowłosej wojowniczki, ta skinęła na niego głową.

Brodacz został w magazynie tylko tyle czasu ile to było konieczne. Przed podpisaniem kontraktu rozejrzał się wokół. Tylko szóstka ludzi na taką wyprawę. Cóż będzie mniej osób do podziału pomiędzy nimi. Podpisał się dość koślawymi literami. Piórem zdecydowanie nie władał tak dobrze jak mieczem. Wyszedł na zewnątrz i odetchnął portowym powietrzem. Słońce już powoli chyliło się ku końcowi. Postanowił szybko ruszyć do najbliższej karczmy, która była odpowiednia jak na jego kieszeń. Szedł twardo naprzód, nie zważał na ludzi, którzy weszli mu w drogę. Ich problem. Rozglądał się jednak czujnie dookoła. Nie trudno tutaj o złodziei. Poza tym miał nadzieję, że ktoś z tej kompanii uda się tam gdzie on. Nie zawiódł się. Dostrzegł kobietę z tatuażem, wyróżniającą się w tłumie ciemnoskórych mieszkańców. Kiedy ta skinęła na niego podszedł szybkim krokiem. Tłum kandydatów, którzy nie dostali się na wyprawę już się przerzedził.

- Wydaje mi się, że idziemy w tym samym kierunku kobieto z tatuażem. Przyda się kompan do picia wśród tej cherlawej hołoty.
Ruszył szybkim krokiem w stronę karczmy. Miał nadzieję szybko wypić cokolwiek, by ugasić pragnienie po tym magazynie. Poza tym chciał poznać tą wojowniczkę. Nie spotkał jeszcze kobiety władającej tak mieczem.
- Wydaje się - odparła beztroskim tonem.
Przemilczał jej uwagę. Ludzie często go poprawiali, szczególnie kiedy służył w armii.

Dotarli oboje do karczmy “Kompas”.Przez całą drogę jasnowłosa się nie odezwała, ale nie dlatego, że bała się wielkoluda; po prostu mało mówiła. Była to niewielka karczma w środku miasta. Szyld był już podniszczony, zwisał na zardzewiałym łańcuchu. Z wnętrza słychać było typowe odgłosy. Przy murze stało parę ludzi w ciemnych płaszczach. Tylko łypnęli okiem na parę. Kontynuowali swoją rozmowę szeptem. Przekroczyli próg karczmy.
Karczma była dość zatłoczona, większość stolików zajęta, parę osób przy ladzie. Na szczęście nowi towarzysze broni znaleźli stolik prawie pusty. Siedział przy nim jakiś otyły kupiec. Kiedy Ebberk się przysiadł od razu zmienił miejsce. Do czarujących się nie zaliczał. A białowłosa też dziwnie wyglądała. Może kupiec bał się jakoś tak obco wyglądających osób? W dodatku ta miała nienormalnie ciemne oczy.
- Najpierw pokoje, później picie. - powiedział poważnym tonem do towarzyszki.
- Pokoje tak.
-W sumie pokój, będzie taniej. Przeszkadza ci to ? - obserwował karczmę. - Ja przytrzymam stolik i zamówię piwo - Krzyknął na najbliższą kelnerkę by przyniosła trzy kufle ciemnego piwa i jakiegoś mięsiwa.
- Ty co bierzesz ?
- Trzy kufle piwa dla ciebie? - spytała. - Mnie wystarczy na razie jeden. Nie przeszkadza mi, że to będzie pokój.
- Powoli zaczynam. Pić chce mi się. - spojrzał na białowłosą - Dobre piwo podają, znika raz dwa jak zawartość sakwy.
Sidhe zrozumiała kontekst “zaczynamy”.
- To ja się bać zaczynam, że pieniędzy mi nie starczy. Pójdę najpierw zamówić pokój z dwoma łóżkami.
Kiedy kobieta poszła do karczmarza, brodacz otrzymał swoje piwo i kawał mięsa wieprzowego. Rzucił kelnerce uśmiech i zabrał się najpierw za pierwszy kufel. Opróżnił go zanim blondwłosa wróciła. Zabrał się za mięsiwo przyglądając się tej kobiecie i popijając drugi kufel.
- Służyłaś gdzieś czy nauczyli cię tego na dworze tatusia ? - rzucił do niej mając nadal mając jedzenie w ustach. Część wyleciała na stół.
- Hę? - kiedy białowłosa upiła kufel piwa. - Szczerze powiedziawszy nie pamiętam. Ale raczej służyłam
- Pewnie nie pamiętasz pierwszego człowieka, którego zabiłaś - pogardliwie się zaśmiał - Dobre piwo. Co z naszym pokojem ?
Sidhe z delikatnym niesmakiem na niego popatrzyła.
- Nie pamiętam. Były ich może setki.
- Jak wolisz. Co sprowadziło cię tutaj ? - skubał już resztki z talerza, palce miał tłuste. Nie przejmował się tym jednak. Upił kolejne łyki z drugiego kufla - Mnie brak pieniędzy.
- Tak samo - kobieta wzruszyła ramionami i dopiła do cna piwo.
Rozmowa się nie kleiła. Ebberk był również rozkojarzony tym co się działo w karczmie. Coraz większy gwar, ludzie przybywało, tylko czekać, aż rozpocznie się rozróba. Wolał jednak przed zabawą dopić piwo za które zapłacił.
- A jak się zwiesz ? - przypomniał sobie, że nie znał jej imienia - Może to nie istotne. Ja jestem Ebberk.
- Mnie możesz nazywać Sidhe.
- Przynajmniej ty dobrze władasz bronią. Reszta to albo mizerni kapłani, czarodzieje lub starcy walczący bez honoru. - wyrzucił kufel i wziął już trzeci. Zadziwiające jak szybko pił. Większość ludzi byłaby najwyżej przy drugim kuflu.
- Dobrze bronią to włada ten Ion. Mi jeszcze sporo brakuje, by mu dorównać. Mi ciężko powiedzieć o tych ludziach, dopiero ich pierwszy raz widzę.
- Ion. Można się czegoś nauczyć od tego próchna. Dziwne, że wytrzymał moje uderzenie. Mało ludzi potrafi. - przechwalając się.
- Właśnie widać - pochwaliła Ebberka. - Ale sam widzisz, sama siła to jeszcze nie wszystko. Zdaje się, że już w kołysce bawił się mieczem.
-Taaa - skomentował - Teraz czas na coś mocniejszego
- Możliwe - Sidhe zgodziła się z nim po części. - Ja wezmę jeszcze jedno piwo i pieczyste.
No tak kobieta, pomyślał wielkolud.Krzyknął do najbliższej kelnerki z dość obfitym dekoltem i długą suknią w pasiaste wzorki.
- Podaj mi tu jakiejś mocniejszej gorzały, piwo oraz jakieś pieczyste. Tylko migiem.
- Trochę tu nudnawo co ? - kierując wzrok na bladą towarzyszkę
W karczmie zrobił się większy tłok. Gwar jednakże nie zwiększył się. Ludzie tutaj spokojnie spędzali czas na rozmowach i kosztowaniu trunków. Nie wyglądało na to by często zdarzały się tu rozróby. Stoły były z dobrego gatunku drewna, lada zadbana, a naczynia które im podawali były czyste. Aż dziw bierze, że jest tutaj tak tanio.
- Trochę - odpowiedziała. - Wiesz, wybacz, ale nie przyszłam tu się prać. Zamierzam nabrać nieco sił na jutro.
- Ja mówię o zabawie. Ech nie to nie. To idź już spać, skoro nie dasz rady. Ja spróbuję znaleźć chętnego do zapłacenia naszego rachunku. - Kelnerka przyniosła zamówienie. Kiedy położyła kieliszki, Ebberk wziął ją objął w pasie i usadowił na kolanach. Opierała się i prosiła z uśmiechem na ustach, aby ją puścił - A ty co robisz dzisiaj w nocy piękna ?
Sidhe wydawała się nie przejmować niczym. Ech, ten stoicki spokój.
- Kto powiedział, że ja niby idę teraz spać?
Nalał dwa kieliszki. Podał kobiecie i kelnerce. Ona niechętnie wzięła go. Natomiast Sidhe postanowiła najpierw dopić piwo, a dopiero potem wódkę.
- Pijta śmiało.
- Ebberk, daj spokój panience - haustem opróżniła kieliszek.- Ja się z tobą napiję.
Chwila zastanowienia, spojrzenie na kelnerkę, później na białowłosą. Pozwolił zejść kobiecie, na odchodne klepiąc ją w tyłeczek.
- Do dna. - łyknął z kieliszka, krótki oddech i rozlał kolejną kolejkę.
- Daj jeszcze - Sidhe pochłonęła w międzyczasie część pieczeni.
Kiedy Ebberk nalał białowłosej kobiecie trochę wódki:
- Twoje zdrowie - wzniosła toast za towarzysza i wypiła.
- Nasze zdrowie, abśmy mogli nadal cieszyć się nim. -flaszka powoli kończyła się - Nic ciekawego się tu nie dzieje. Kończymy i spać ? Czy może sami coś zrobimy ?
- Idę odpocząć na górę. Jeszcze daj kolejkę. Jutro czeka nas pierwszy dzień wyprawy.
- Zapłacę.- Podszedł do karczmarza. Był to stary już człowiek z ciemną karnacją jak wszyscy mieszkańcy tutaj. Zapłacił należność, jednakże ściszonym głosem zamówił jeszcze beczułeczkę piwa oraz prosił by wypełnić bukłak czymś mocniejszym. Karczmarz ochoczo wypełnił zamówienie. Potem udał się na górę, gdzie już była towarzyszka. Pokój był nieduży. Znajdowały się w nim dwa łóżka z siennikami. Oprócz tego pod oknem była mała komoda z ciężką mosiężną misą na wodę.
- Kobranoc, pchły na noc - Sidhe zajęła już swoje łóżko.
- Trza spać, jutro przed świtem wstajemy - Ebberk zdjął swoją zbroję, zostawiając jedynie bieliznę i udał się na spoczynek. Legł jak bela i już po chwili było słychać lekkie chrapanie.Blondwłosa zauważyła, że miecz ustawił przy swoim łóżku, tak na wszelki wypadek.Nie inaczej było w przypadku wojowniczki. Może nie poszła z tym mieczem do łóżka, lecz oręż opierał się o wezgłowie. W razie czego kobieta mogła wtedy sięgnąć po miecz, nawet nie podnosząc się z łoża.

Obudził się na dobre przed świtem. Usiadł na brzegu łóżka i przyglądnął się wojowniczce.
~Ciekawe co jeszcze kryje ta kobieta. ~
Obmył twarz zimną wodą z misy i zaczął ubierać swoją zbroję. Trochę mu to zajęło. Kiedy skończył odprawił krótką modlitwę do Tempusa, prosząc o siłę na tą wyprawę. Zapakował beczułkę do olbrzymiego plecaka jaki nosił, a bukłak przeczepił do pasa. Na dole karczmy nie spotkał żadnych gości. Pożegnał karczmarza i ruszył dziarskim krokiem na statek. Świeże powietrze portowe rozbudziło w nim nowe siły witalne. Na zewnątrz jeszcze było ciemno.
Kiedy dotarł do doków rozpoczął poszukiwania karaweli. Trochę to zajęło w tym portowym mieście. Statek wyglądał na nowy i przygotowany do tej wyprawy. Ebberk nie znał się na okrętach. Miał tylko nadzieję, że zmieści się w kajucie.

Kapitan okazał się miejscowym. Pewnie zna te wody pomyślał barbarzyńca. Nie miał zamiaru utonąć. Niestety korytarze jak i kajuty były za małe dla Ebberka. Na koi mieścił się z trudnością. Podczas przechadzania się korytarzem musiał mieć schyloną głowę. Kiedy położył swoją torbę na koi do kajuty weszła Ellen z Loilą. Wieści nie były dobre. Będą mieli konkurencję. Oczy Ebberka mimowolnie wyłapały jak Loila poprawiała dekolt. Wiedział, że jest niedostępna, jednak budziła w nim ogromne zainteresowanie.
 

Ostatnio edytowane przez Gothomog : 19-06-2011 o 15:36.
Gothomog jest offline