Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2011, 18:53   #103
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
http://blog.kyletunneyphotography.co...ise-96-102.jpg

http://blog.kyletunneyphotography.co...-sandycove.jpg

Po raz kolejny wstało słońce...

http://blog.kyletunneyphotography.co...nrise-1134.jpg

Magini;
YouTube - ‪Burn halo - save me‬‏

DW IV Final Illustration by ~kidkidkidkid on deviantART

Uhhggg... Najdziwiejszy sen jaki miałaś...
Otworzyłaś oczy – leżałaś na łóżku, ale zdecydowanie nie było to łóżko, w którym zasnęłaś w karczmie. Byłaś w jakimś... szpitalu...?
- Aaaaahoi! – wydarła się znajoma ci papuga.
Roger siedział przy brzegu łóżka, skubał szponami znany ci amulet...
- Ocknęła się! – w progu stanęła pielęgniarka w średnim wieku, wpatrująca się ciebie ze zdumieniem. – Jak się czujemy? – podeszła do łóżka, z niedowierzaniem się w ciebie wpatrując.
Zrozumiałaś, że brzuch miałaś grubo i fachowo obwiązany bandażem, miałaś spory opatrunek.
- Byliśmy pewni, że już się panienka nie obudzi!... – wyznała cicho zatroskana pielęgniarka. – Straszna rana, strasznie dużo krwi poszło z ciała!... Cud jakiś magiczny! – uśmiechnęła się. – panienki rzeczy... – wskazała na twój strój, złożony na krześle obok.
Leżałaś w jakiejś śmiesznej białej piżamie-koszuli-worku.
- Ostrożnie, nadal jest panienka bardzo osłabiona...
Na dworze było już jasno. Długo spałaś...

Kiti, Ursuson;
Działo się zeszłej nocy... Kiedy zanieśliście Maginię do medyka, opatrywał ją w swoim domu, na ile mógł jej udzielić pomocy doraźnej. Stale powtarzał że „ona umiera” i nie wyglądał na optymistycznie nastawionego. Posłał po powóz i zawiózł maginię do szpitala, powiedział wam wprost, że rana jest bardzo ciężka, straciła dużo krwi i zdziwiłby się, gdyby przeżyła, ale skoro jest zaznajomiona z magią, to jest i taka szansa...
Ostanowiliście nie wracać do zdemolowanej knajpy, ponieważ zrobiło się „trochę więcej” straży na ulicach i obawialiście się że narobicie sobie więcej kłopotów. Zostaliście zatem w szpitalu, w wolnej sali, i tam spędziliście noc. O dziwo strażnikom nie przyszło do głowy szukać „czarownicy” ani uciekinierów z karczmy w szpitalu.
Rankiem odwiedziliście maginię... nie tylko żyła, ale i była przytomna!

Magini;
Czy to...? na korytarzu zauważyłaś Ursusona i białego wilka!

Drzewo;

Strażnik którym machnąłeś histerycznie wywijał mieczem by cię odpędzić. Kiedy wreszcie cofnąłeś gałąź, rzucił się do ucieczki przez korytarz i po schodach w dół.

Vivaldus;
Kiedy dobiegałeś do karczmy wybiegł z niej strażnik miejski, poharatany, poturbowany i przerażony, z liściem dębu przyczepionym na hełmie. Mężczyzna rozejrzał się histerycznie, zastygł spoglądając na ciebie i ostrze jakie trzymałeś. Przyjął obronną pozycję, ale ponieważ nie zaatakowałeś ze śmiałością, obejrzał się za siebie jakby coś go ścigało i rzucił się do ucieczki, zniknął w mroku pogrążonej w nocy uliczki.

Almartelur;
Zauważyłeś strażnika miejskiego, uciekające z karczmy. Dosłownie, uciekającego. Uciekł.

Vivaldus, Almartelur;
Wokół zrobiło się cicho. Ludzie zapalali światło w oknach i niektórzy wyglądali na zewnątrz, sprawdzić co to były za hałasy i wybuchy. W karczmie było już cicho. Weszliście ostrożnie do środka. Na końcu schodów leżał ranny mężczyzna, nie ruszał się. słyszeliście, że ent stoi za oknem, przy budynku – skrzypiał, jego korona szeleściła liśćmi, gdy się poruszał, a i jak chodził to czuliście jak się ziemia trzęsie. Na górze, przy schodach, stał drow, Dirith. Wyglądał na niezadowolonego z całej sytuacji. Jedno z okiem na piętrze było wybitą w ścianie dziurą, na podłodze leżało potłuczone szkło po szybie.
Do knajpy wpadł po chwili zdyszany biały wilk. Podbiegł do leżącego przy schodach mężczyzny, obwąchał go i z piskiem pobiegł na górę.

Dirith;
Po ranie ani śladu... ale jakoś nie miałeś ochoty wracać do pokoju by spać dalej. Szlag. A zapłaciłeś za ten pokój! Bałeś się jednak z jeśli wróci straż miejska, zgodnie z obietnicą „zapłacisz głową” za to co zrobiłeś. Zobaczyłeś na dole elfa i półefla. Hmpfh. Zebrałeś się, wyszedłeś z knajpy i przykładnie „zniknąłeś w mroku”. Zaszyłeś się w ciepłym, w miarę bezpiecznym i przyzwoitym kacie, gdzie zasnąłeś w końcu.

Vivaldus, Almartelur;
Drow wyszedł. Z piętra tymczasem błysnął naraz oślepiający snop białego światła. Gdy zgasł, po schodach zbiegła biała wilczyca. Pomachała do was ogonem, zaszczekała nerwowo. Oparła się głową o nogi elfa i pchała go do wyjścia. Zrozumieliście, że musicie stąd iść. Opuściliście budynek, wilczyca wyprowadziła was do uliczki obok, po czym pobiegła gdzieś.
Ruszyliście za nią, woleliście nie wracać do knajpy gdzie leżały trupy... A i gnom pewnie jest wściekły bo ghul dalej mu hula po warsztacie... Za wilczycą dotarliście do szpitala. Drzwi były już jednak zamknięte i nikt nie kwapił się by was wpuścić, wiec zostało wam nocowanie na ławce w ogrodzie...

Drzewo;
...Mieszczanin który ci towarzyszył zniknął ci z oczu w całym zamieszaniu! Gdzieś wsiąkł!!!
... reszta drużyny rozpłynęła się w mroku, a ty?! Poszedłeś [na paluszkach!] za nimi. Na szczęście przy szpitalu gdzie zniknęli był ogród! Po prostu wmieszałeś się w tłum ziomali i zasnąłeś, pozując na niewinne drzewo.

* * *
- Co się stało? – Silversting, wezwany przez kapitana straży wszedł do koszarów.
- Mówią, że miasto nawiedziła wiedźma! – wyjaśnił poważnie. – Magia to twoja dziedzina. Znajdź ją i zgładź ją!
- Wiedźma? – powtórzył, znudzony i wściekły, że wezwano go w środku nocy.
- Moi ludzie zabezpieczyli teren. Mamy dwa trupy, chyba miały posłużyć za ofiary do jakiegoś rytuału. Jedna dziewczyna ocalała. Mówi, że nic nie pamięta, że zawładnęła nią jakaś siła. Jeden ze strażników był przy całym zajściu, widział jak wiedźma czarowała i przyzwała ducha kobiety z jakiegoś klejnotu. Zaatakował ją, twierdzi że ugodził ją i zabił, ale jej ciało zniknęło. Sprawdź to, znajdź ją lub jej ciało! Ten klejnot z duchem także zniknął z miejsca zbrodni...
- Rozumiem. Zajmę się tym. Opowiedz mi o szczegółach.
- Karczmarz mówi, że wiedźma nie była sama. Był z nią wojownik i drow, najemnik...
Silversting znieruchomiał.
- Drow? – powtórzył.
- Tak. Zarówno drow jak i ten wojownik zniknęli. Karczmarz mówił też, że siedzieli przez moment przy stoliku z elfem, który miał białego wilka, i półelfem...
- Drow... – powtórzył w zamyśleniu Silversting.
* * *

Drzewo, Vivaldus, Almartelur, Magini, Kiti, Ursuson;
Rankiem obudziliście się... żywi [niespodzianka!...] Kłopoty jednak was dogoniły – widzieliście już z okien szpitala, z ogrodu przy szpitalu, że po ulicach krążą nerwowe patrole straży miejskiej.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline