Niemir:
[miecz nie zapewnia nieśmiertelności; wersja 1 została wybrana] To co chce zrobić Dargorad to praktycznie samobójstwo. Tak bardzo jak chcesz... zrobić coś... tak czy napewno jesteś w stanie poświęcić swoje życie dla szerokorozumianej "sprawy" niczym w pieśniach o bohaterach minionych lat? I powiedzmy sobie szczerze: Mira nawet jeśli przeżyje najprawdopodobniej nie będzie źródłem, u którego poeci zaczerpną inspirację. Po prostu umrzesz tu jak Zniesław. Z drugiej strony i tak umrzesz, może warto spróbować umrzeć z sensem? Dante, Niemir, Dargorad:
Po chwili dołączyliście do Dantego, który przedarł się przez pierwsze ruiny do kolejnych, a potem jeszcze jednych aż w końcu przez dziury w murach ujrzeliście polanę, na której niegdyś stał kościół. Na jego miejscu jest teraz kamienny podest, a obok dziura, z której wydobywa się ogień już nie tak pokaźnych rozmiarów jak wcześniej, ale jednak oświetlający okolicę. Wokół podestu jest teraz kilku żołnierzy i kilkadziesiąt miejscowych. Dodatkowo jest grupa związanych barbarzyńców i istot, które uczestniczyły w obronie. Byliście świadkami jak na podeście jednemu z barbarzyńców wyrwano wciąż bijące serce i w jamę zapakowano zielsko. Następnie serce trafiło do dzbanka, a ciało bez serca zeszło z podestu i dołączyło do spokojnie stojących istot. Cały podest dziwnie świeci... właściwie nie świeci, bo nie bije z niego światło, ale... no właśnie, wasz wzrok tego nie obejmuje, ale czujecie jakby to było źródło czegoś. Ku waszemu zdumieniu kolejnym w kolejce jest Drago, brat Dantego. Jeżeli chcecie zdążyć musielibyście ominąć walki i od razu wbiec na podest. Nie jest to aż tak trudne, bo tłum nie jest tak bardzo gęsty, a kordonu praktycznie tu nie ma - po prostu żołnierze stoją gdzieniegdzie w tłumie. Mira:
Wągrowski spojrzał na nich i pokiwał głową. A ty co tu jeszcze robisz? Nie uciekasz w tamtą stronę? Chcesz dołączyć do samobójczej misji swoich znajomych? |