Wątek: Dawna Wiara
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2011, 14:46   #8
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Wspólny Psot

-Pani?- skinął lekko głową.
Ludmiła oderwała usta od bukłaka, który poczęła już osuszać w oczekiwaniu na wojów. Piła tak samo jak i wszystko inne, co robiła w życiu. Całą sobą, z oddaniem wielkim, ale i z godnością przeogromną. Znać było, że w piciu dotrzyma pola mężom, jednak nigdy nie dopuści, by widziano ją, jak zwali się na ziemię bez ducha. Jej pacholik ze znawstwem ocenił Niemca i jego możliwości, po czym wdrapał się na wóz, w poszukiwaniu drugiego bukłaka. Ludmiła zgromiła wzrokiem Bulana, który skoczył od czoła, stanął obok Pniaków i miny począł stroić straszliwe.
- Poszedł precz, pchło - warknęła. - Pan Has mój druh i towarzysz, tedy i jego towarzysze mi mili. Piździmęka, zacnym mężom tym również napitku podaj, by nam nie uschli i z sił nie opadli.
I skinęła Pniakom lekko, uśmiechnęła się do braci dobrotliwie i z uznaniem, a taki był to uśmiech, o którym mówią, że konia tuczy.
- Panie Has - przechyliła się w siodle i wyciagnęła w stronę Niemca bukłak. - Uczyni mi pan zaszczyt, miodów orzyckich kosztując. Słyszałam ja co prawda, że w kraju twym chętniej winu gardło się otwiera, jednak zapewniam cię, że gdy wyprawa nasza się skończy, sam łacno stwierdzisz, że nie masz godniejszego napitku nad miody sycone, które sił i pomyślunku przysparzają i mężom i niewiastom.
Otarła usta szmatką z rękawa dobytą. Jej siwe oczy taksowały Niemca od góry do dołu, i choć nie uczyniła żadnego gestu, zdało się, że oględziny na korzyść Hasa przypadły.
- Mówić nam ze sobą nie było okazji, ale słyszałam ja o tobie, panie Has wielki jak góra, słyszałam. Zacne rzeczy słyszałam. Powiedzże mi, panie, co sądzicie o naszej wyprawie? Oko przybysza zawszeć więcej widzi, choć usta - niesłusznie - sromają się o tym mówić. Nie wstydźcie się mnie, panie Has, tylko starą kobietą jestem. Mówcie.

Has dokonał i swojej oceny. Wynikającej może nie tyle z obecnej sytuacji co z tego co wiedział o swej rozmówczyni. Wnioski wypadły korzystnie. Gdyby więcej takich osób mężami było na tych ziemiach, może by nie było tu takiego chaosu...
- Powiem szczerze pani. Nasza wyprawa sama z siebie jest konieczna i miejmy nadzieje okaże się szczęśliwa. Jednak to co robimy jest ryzykowne. Poganie wszak nie słyną z honoru, to hołota. Może się okazać, że sprzedali informacje o nas komuś, lub co nawet bardziej prawdo podobne zaczają się na nas sami po drodze. Srebro i złoto zrabują a na gród pchną wieści, że okup nie dojechał. A oni nowego oczekują. Wszak interes to świetny albo zapłacim drugi raz i skorzystają... Albo zetną mężnego jeńca wrogów swych listę skracając. Same zyski... Dalej jest nas jeno dwadzieścia głów. Ja wiem że więcej wziąć nie można było bezpieczeństwa grodu nie naruszając i misji na odkrycie nie narażając. Ale jak ktoś się uprze pogromi nas... Drogo zapłaci, ale mu się uda. Jak daleko ma nastąpić owa wymiana? Mniemam że blisko i nie będzie nam trza do poganów jechać?
Trzeba nam wypuścić też czujki w każdym kierunku by nas nikt nie zaskoczył.

Kryspin miał wtrącić, że honor to ogólnie rzadka moneta i mało warta. I nie od wiary zależy. Ale się pomiarkował. Po co innym psuć humor. Bardziej go interesował alkohol którym się raczyć mieli niż temat rozmowy. Wszak, ostatecznie i tak parę łbów spadnie z karków, znając cioteczkę Ludmiłę.

Podczas przemowy Niemca Ludmiła od czasu do czasu kiwała głową, na znak, iż z Hasem zgadza się. Niemiec i jej obawy wypowiadał, choć zdawało mu się niesłusznie, że płomień pogaństwa zbiera żniwo tylko wśród prostego ludu. Prawda była dużo bardziej skomplikowana, i jeśli Has miał podjąć się roli, którą mu Ludmiła przeznaczyła, będzie trzeba go wyleczyć z tej prostej, siekierą wyrąbanej wizji świata.
- Słusznie prawicie, panie Has. Rzeknę więcej: jam prawie pewna, że gdy na miejsce zajedziemy, Dziebora zetną na naszych oczach i na nasze głowy podniosą ręce. Honor? Tam, gdzie zaczyna się nienawiść zapiekła, kończy się honor. Oni krześcijan za wszystkie swe krzywdy winią, a ktoś ich umiejętnie jeszcze judzi, szczuje jako psy. Nie, nie liczę ja, że okup przekażemy gładko i odzyskamy mego brata. O czujkach wysłanych zaraz radzić będziemy, tu w miarę bezpiecznie, dalej z tym bywa różnie: poganie, pogańscy lub chrześcijańscy bandyci, bo i takich mamy, panie Has, nie wszystkim tutejszym możnym podoba się to że ktoś jest silniejszy od nich. Na tych terenach coraz częściej też Czesi się panoszą. Pan pozwoli bliżej, panie Has, wy również, zacny Wacławie... - mówiąc to, machnęła ręką na pacholików kręcących się wokół nich. Nie chciała, by słowa trafiły do niepowołanych uszu.
- Zapewne wiecie, że posłańca Bulanowi kazałam... postraszyć, nim go do swoich puściliśmy. Wiemy stąd, że brata mego pojmał Pękosław, Nierodowy syn. Dotychczas z rzadka o nim słyszeliśmy, zwykły to watażka, z zaskoczenia tę czy inną grupę na gościńcu opadł... Ot, i trafiła się tłusta glizda kulawemu kogutowi. Jedyne, co mamy, czym go możemy złapać za gardło i trzymać, aż nie puści brata mego - to ten okup, którego tak pożąda. Jeślić z nim całym pojedziemy i Pękosławowi go wyłożymy, to słuch zaginie po Dzieborze, po nas i po złocie również... Moja propozycja jest taka: pan Has weźmie złoto - uniosła palec, uciszając protesty Wacława. - Pan Has weźmie złoto - ciągnęła głosem twardym i nieubłaganym - Bo z nas jest najsilniejszy i w razie potrzeby się przebije. Jego ludzie w lasach obyci, bezpiecznie go przeprowadzą. Tak, tak, wiem, co zaraz mi rzekniecie, panie Has. Honor, i tak dalej. Że nie honor uciekać... Nie ucieczka to będzie, panie Has, ale - w razie potrzeby - początek zemsty, którą dziś chcę powierzyć w twe ręce. Nie honor ci dać się zatłuc z nami jak owca. Jeśli nas opadną, jeśli przegrywać poczniemy, przebijesz się, panie Has, i do mego syna powrócisz. Za złoto najmiesz ludzi i wrócisz nas pomścić. Wiedzieć zaś będziesz dokładnie, gdzie pogan szukać, bowiem za pacierzy piętnaście widowisko na użytek ludzi naszych urządzimy. W las wjedziemy, doły pokopiemy, a zacny Wacław worki ciężkie z wozu zniesie. My twardzi ludzie, będziemy trzymać się tej prawdy, że tam złoto z okupu zakopane. Aleć dzięki temu każdy z naszej służby czy pacholików powie to samo. Jeśli zaś śmierć nam się przydarzy, pan, panie Has, będzie wiedział, gdzie na morderców ma czekać. Plan ten też ma tę zaletę, że przy przekazywaniu jeńca pertraktować będziemy mogli - macie tu srebro, złoto oddamy, kiedy bezpieczny będzie. Taaak... - Ludmiła podniosła okaleczoną rękę i klepnęła się dziarsko w kark, gza natrętnego ubijając, a potem, nie odwracając się, warknęła na Wszebora, który od dłuższego czasu bukłak wbrew kolejce wstrzymywał, by przestał chlać bez umiaru, bo mu to nigdy nie służyło.
- Jak każesz pani.-choć po zaciśniętej szczęce widać było że Has wyraźnie się przed czymś powstrzymywał.
 
Icarius jest offline