Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2011, 23:04   #107
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith zdecydowanie nie należał do mocno zagorzałych zwolenników picia. Bynajmniej nie chodziło tu o smak alkoholu, tylko efekty jakie za sobą niosło spożywanie trunków w większych ilościach, przez które albo nie trafiał w cale, albo jak już trafił to tylko zarysowując strażnikowi zbroję. Oczywiście ten nie pozostał dłużny i dalej drąc się najgłośniej jak tylko mógł postanowił dać przykład jak w tym mieście wymierzana jest sprawiedliwość. A tak do końca sprawiedliwa to ona nie była, bo zamiast zasad "rysa na zbroi za rysę na zbroi" wymierzane tutaj były "sztych miecza w bebechy za rysę na zbroi". Na dokładkę drugi strażnik zwietrzył okazję do przywalenia komuś i także zamierzał potraktować mrocznego elfa mieczem. Brakowało tylko jakby krzyczał "ja, ja, jeszcze ja mu chce przyłożyć!". Na szczęście nie zdążył wykonać tego planu, ponieważ został ciśnięty w stronę którejś ze ścian.. przez gałąź. A widząc to Dirith po raz kolejny przeklął się w myślach, że znowu dał się Magini podpuścić i wypił za dużo bo już był na kacu, a nadal widział jakieś dziwne halucynacje.
Nie mniej jednak latajacy strażnik postanowił nie czekać na dalsze lekcje latania i zaniechał dalszych prób przywalenia drowowi po czym zaczął uciekać. Czyli został tylko jeden, który jakże odważnie wziął przykład z kolegi zapewniającego mu wsparcie i także zwiał. Dirith na to zabluźnił pod nosem przeczuwając jakie to czekają go dalsze perypetie związane ze strażą kiedy to dwaj uciekinierzy podzielą się wrażeniami z nocnego patrolu z innymi strażnikami.
Ale to będzie później, teraz trzeba coś zrobić z tą cholerną raną i się ewakuować zanim pojawi się więcej straży miejskiej. Dlatego mroczne elf zastanowił się przez chwilę czy nie udałoby mu się chociaż zmniejszyć krwawienia dzięki przemianie, jednak doszedł do wniosku, że to nie najlepszy pomysł, bo po przybraniu postaci tygrysa albo tygrysołaka rana miałaby się tylko gorzej. Zamiast tego zbliżył prawą dłoń do rany i nakazał swojej broni aby wchłonęła się w lewą dłoń po czym w brzuch korzystając z dziury w zbroi. Następnie utworzył z niej swego rodzaju szwy zakotwiczone w skórze na około rany aby dzięki temu nie musieć martwić się coby nie zgubić gdzieś po drodze któregoś z jelit. Kiedy bardzo prowizoryczny opatrunek był już na miejscu, trzeba było zacząć się z tej knajpy ewakuować. Kiedy wracał do swojego pokoju po płacz wiszący niedbale na jakimś krześle snop białego światła oplótł mrocznego elfa, który odwrócił się gwałtownie aby zobaczyć kto jest sprawcą tego zjawiska i czy jednak nadal ktoś jeszcze chciałby próbować atakować czy też oberwać. Na szczęście okazało się, że była to biala wilczyca, a światło w cale nie było efektem ataku lecz jakiegoś zaklęcia leczniczego, które zadziałało dość dobrze i po ranie nie było ani śladu. Co prawda Dirith nie miał do końca pojęcia czemu ten wilk trzyma się tej grupy, albo czyj to podopieczny, ale trzeba było przyznać iż takie leczenie było całkiem pomocne.
Tak więc teraz już na prawdę trzeba było się z tąd zwijać, jednak zanim mroczny elf opuścił karczmę podszedł do łóżka, i wytarł szybko ręce z krwi oraz z grubsza zbroję, aby nie chodzić z taką wizytówką mówiącą straży "patrzcie, kogoś zasiekałem" po czym założył płaszcz i przesłał swoją broń z brzucha do prawej ręki. Co prawda uczucie poruszającego się pod skórą płynnego metali nie było najprzyjemniejszą rzeczą, jednak dzięki przyzwyczajeniu we władaniu tą specyficzną bronią bylo ono całkiem znośne oraz tak na prawdę nie było wygórowaną ceną za możliwości jakie posiadał ten oręż. Kiedy wyszedł już z karczmy rozejrzał się tylko szybko i ruszył w kierunku który wydawał się cichszy i nie było dużego prawdopodobieństwa, że tam znajduje się siedziba straży. Na szczęście w mroku nocy nie było problemów z unikaniem gorączkowo latających po mieście patroli gdyż Dirith czuł się w nocy prawie jak w domu, tym bardziej, że często strażnicy tylko zaglądali w boczne uliczki. Dlatego to właśnie bocznymi uliczkami przemieszczał się likantrop aby nie pakować się patrolom pod nogi. Kiedy już karczma była w mirę daleko przyszedł czas na znalezienie sobie jakiejś kryjówki, gdyż łazić przez całą noc i unikac patroli drowowi się po prostu nie chciało. Trudne to z resztą nie było i już po chwili jakiś w miarę przyzwoity opuszczony dom z niezamkniętymi drzwiami miał nowego właściciela. Co prawda wpierw trzeba było zrobić dokładny obchód, czy aby na pewno dom był pusty, jednak jak się okazało oprócz paru zakurzonych mebli nie było w nim nic. Dlatego Dirith postanowił przejąć go jako tymczasową kryjówkę i spędzić tą noc w pokoju na piętrze, w którym położył się do prostego łóżka po tym jak przetrzepał je trochę z kurzu.
Co prawda mroczny elf spał dość czujnie, jednak udało mu się jeszcze trochę przespać. Kiedy wstał, rano, nadal czuł skutki wczorajszej libacji w postaci suszenia w gardle i lekkego bólu głowy, lecz na szczęście tym razem na korytarzu było spokojnie. Jedynie z za okna dobiegały głosy strażników niezbyt zadowolonych z faktu, że musieli przez całą noc latać po mieście w poszukiwaniu sprawców karczemnej demolki. Nie mniej jednak trzeba było w końcu wstać i udać się aby przetłumaczyć kolejną porcję z księgi Riktela. nie marnując więc czasu drow spokojnie zszedł na dół i wyszedł dopiero gdy upewnił się, że na zewnątrz nie było już strażników. Następnie ruszył szybkim krokiem dalej poruszając się bocznymi uliczkami i starając się unikać patroli. Co prawda przed jednym musiał uciec na dach jakiegoś budynku, po którym na szczęście udało się sprawnie i cicho wspiąć, ale liczył się efekt i uniknięcie kłopotów.
Kiedy dotarł już na miejsce rozejrzał się czujnie, po czym stanowczo zapukał w drzwi i nadal uważając na ewentualnych strażników.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline