Wątek: Dawna Wiara
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2011, 14:59   #9
Kirył
 
Kirył's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirył nie jest za bardzo znanyKirył nie jest za bardzo znany
Kilka godzin drogi na wschód od Biecza, Małopolska, około drugiej po południu, 28 marca 1038.


Czas dłużył się niemiłosiernie, każda sekunda wydawała się godziną, zaś godzina wiecznością. Mimo iż minęło zaledwie kilka godzin od wyjazdu, już dwa razy trzeba było obsadzać na nowo lewe koło w strasznie obciążonym wozie z okupem. Wacław także dawał się we znaki, szczególnie dla Kryspina, gdyż pić wino zakazał aby ludzie byli czujni, w końcu wjeżdżali do boru.

Może i tu nie było bandytów ale ciemni chłopi i tak bali się tu chodzić, a to wszystko z powodu legendy, jakoby żył tu potwór niesamowity. Stwór miał mieć niedźwiedzią paszczę, w której zęby jak noże rzeźnickie miał, a pazury niczym groty żelaznych włóczni tak ostre, jeno ciało człowieka miał. Mówią że jako zemsta na chrześcijan posłany przez Peruna albo Welesa został. Niektórzy z Ottonowych wojów na wszelki wypadek w amulety przed bestią chroniące się zaopatrzyli. Jedynie bracia Pniacy, chociaż i oni zaniepokojenia przejawy okazywali, gadali, próbując towarzystwo rozweselić co im słabo wychodziło. Zwiadowczy nie wracali długi czas.
Im dalej wędrowcy zagłębiali się w prastary bór, tym coraz mniej życie było widoczne, wręcz przeciwnie. Cały czas prawie smród jakiejś padliny dało się w powietrzu wyczuć. Niemiec, jadąc na czele kolumny zauważył że na drzewach otaczających ich są dziwne znaczki, może pismo?

Czyżby ci na wpół barbarzyńscy ludzie znali coś takiego? W końcu i inni uczestnicy wyprawy zaczęli zauważać te wzory, chociaż tylko niektórzy rozpoznali w tym starożytne prasłowiańskie znaki, używane jedynie przez najwyższych kapłanów lata temu. W końcu ciszę przerwało coś, co raczej w tym lesie nie powinno występować- kwilenie dziecka, dochodzące z bocznej ścieżki.
-Mała strzyga pewnie albo inne diable- powiedział ktoś z tyłu- To miejsce poświęcone dawnym bogom, jedźmy z tąd jak najszybciej.


Las na południe od wsi Brzostek, południe, 28 marca 1038.


Ludzie Bożywoja byli przyzwyczajeni już do długiej podróży, zaś wysłany przodem zwiad doniósł o wsi w pobliżu. Były to bezlitosne czasy pełne okrutnych czynów i jeszcze bardziej okrutnych ludzi. Gnierat oznajmił właśnie, że w tej wsi pewnie byli tacy, chociaż nie było śladów ani świadczących o napaści, ani w ogóle śladu że ktoś tam wogóle mieszka.
Zaniepokojony Bożywoj, zatrzymał karawanę i wysłał przodem grupę ludzi, w której skład wchodzili: Gnierat, Częstowoj, Tyrsson Ulwjerte i Mścisław, jako dowódca oddziału. Poruszać się mieli pieszo, na wszelki wypadek jakby ktoś tam był.
Jakieś pół godziny później w końcu dotarli na miejsce. Tak jak wcześniej zwiadowca powiedział, nie było żywego ducha, wśród zbieraniny lepianek i nielicznych, drewnianych domków pokrytych słomą. Po środku niewielkiego sioła stał zaś drewniany, niewielki kościółek o ścianach pokrytych wapnem. Z jego wnętrza wyszedł człowiek, a raczej jego cień. Brudny mężczyzna, raczej nie stary ale widać że mocno zaniedbany. Na sobie miał poplamione, podarte strzępy ubrań i opaskę na oczach zrobioną z rękawa. Opierając się o ścianę budynku, poszedł w stronę jednego z drewnianych domów. Kto to był? Co mu się stało?
 
Kirył jest offline